„Pracujesz dla Jezusa, a nie dla pieniędzy”. To nic innego, jak przemoc
Wojciech Żmudziński SJ 27 kwietnia 2024, źródło: https://deon.pl/
Papież Franciszek w dokumencie „Dignitas infinita” przestrzega przed używaniem religii do szerzenia przemocy. Jest to jeden z ważnych wątków tego dwudziestostronicowego przesłania o godności człowieka. Niestety, ograniczony jest w tekście do kilku słów o przyczynach wojny. Szczerze przyznam, że oczekiwałem na ten temat dłuższego fragmentu.
Ofiarą religijnej przemocy padł dwa lata temu jeden z wybitnych pisarzy Salman Rushdie, na którym od lat ciąży wyrok śmierci wydany przez religijnych fanatyków. Kilka dni temu ukazała się jego nowa książka „Knife” (Nóż). W lipcu 2022 roku, w wyniku zamachu, stracił prawe oko. „Nie wierzę w cuda, a jednak cudem przeżyłem” – mówi w jednym z wywiadów udzielonych z okazji promocji książki. Jest ona zbiorem refleksji Autora, który miał zginąć w zamachu inspirowanym motywami religijnymi.
Kościół nie tylko prześladowany, ale prześladujący
W ostatnich latach ofiarą religijnej przemocy padło też wielu chrześcijan ze wspólnot na Bliskim Wschodzie, ale pragnę zauważyć, że prześladowany Kościół to tylko jedna strona medalu przemocy religijnej. Jego drugą stroną jest Kościół prześladujący, czyli katolicy, którzy dopuszczają się przemocy religijnej wobec współwyznawców a także wobec ludzi spoza Kościoła. Przemoc religijna ze strony ludzi utożsamiających się z chrześcijaństwem ma długą historię. W sposób dosadny opisuje ją Catherine Nixey, autorka książki „Ciemniejący wiek”. Publikacja ukazała się w tym roku również w języku polskim. Dzisiaj przemoc religijna powraca w nieco innej i nie mniej groźnej formie. Wciąż obecny w Kościele problem wykorzystania duchowego sygnalizowali w ostatnich latach niektórzy psycholodzy i psychoterapeuci.
W kwietniu tego roku odbyła się premiera książki Ignacego Dudkiewicza, wierzącego publicysty związanego z tzw. katolewicą, zatytułowanej „Pastwisko”. Publikacja liczy ponad 800 stron i ma charakter reporterski. Autor rozmawiał z wieloma biskupami, księżmi, świeckimi. Słuchał, by zrozumieć skąd biorą się w Kościele nadużycia wobec godności człowieka. Podsumowując zebrany materiał doszedł do wniosku, że trzy siły najbardziej cementują chorą strukturę: przeszłość, strach i bezwład.
Przeanalizował wiele biskupich homilii, spędził wiele godzin na rozmowach z hierarchami, w serdecznej i otwartej atmosferze. Były też trudne spotkania, „podczas których musiałem zaciskać zęby, a pytania zadawać w formie ugrzecznionej w porównaniu z tym, co rzeczywiście myślę” – pisze Dudkiewicz. To ważna publikacja, choć czytając ją odniosłem wrażenie, że Autor ma trochę trudne dla mnie do zrozumienia pretensje do struktur Kościoła, że nie są demokratyczne. Niemniej jednak, w sposób pozbawiony arogancji, co rzadkie w tych tematach, i czując się jednym z ludzi Kościoła, demaskuje mechanizmy kolesiostwa, korupcji i karierowiczostwa wśród księży, a przede wszystkim przejawy przemocy niemal strukturalnej, łamanych sumień i trudnego do przerwania łańcucha niesprawiedliwości. Pasterze Kościoła potrzebują nie krytykanctwa lecz mądrego wsparcia, by te struktury uzdrowić.
W „Dignitas infinita” brakuje ważnego aspektu
Papieski dokument systematyzuje naukę Kościoła o godności człowieka, ale wśród wymienionych przykładów nieszanowania osoby ludzkiej brakuje przemocy związanej z delikatną sferą religijną. A jest to przecież dokument skierowany przede wszystkim do ludzi Kościoła. To nie manifest adresowany do ateistów i wrogów Kościoła. To przypomnienie, abyśmy jako katolicy nie przyzwalali na deptanie godności człowieka, abyśmy szanowali każdego, kimkolwiek by nie był i zrobili sobie porządny rachunek sumienia. Czy szanujemy bezwarunkowo dobrych i złych, ubogich i bogatych, zwolenników nauki Chrystusa i jej przeciwników, ludzi skrzywdzonych i najgorszych przestępców? Tej lekcji jeszcze nie odrobiło wielu katolików.
Musimy sobie co jakiś czas przypominać, że przemoc religijna to nie tylko męczennicy za wiarę w Chrystusa, ale także przemoc, której sprawcami są chrześcijanie, również pasterze powołujący się na Ewangelię i jednocześnie wykorzystujący ludzi. Nie zaciemniajmy smutnej rzeczywistości, która aż nazbyt jasno daje dziś o sobie znać w głosach skrzywdzonych osób. Nie szukajmy źródeł przemocy tylko w innych religiach lub tylko w środowiskach wrogich Kościołowi.
„Pracujesz dla Jezusa, a nie dla pieniędzy”. To nic innego, jak przemoc
Demaskowanie przemocy uzasadnianej wiarą w Boga powinno być dzisiaj priorytetem w środowiskach kościelnych. Nie mam tu na myśli przemocy seksualnej, którą dość gruntownie zajęto się od kilku lat. Żadna przemoc nie może być usprawiedliwiana przekonaniami religijnymi. Nadużycia religijnie wobec ludzi wierzących pozostawiają w nich niegojące się rany. Religia nie może być używana jako swego rodzaju szantaż wobec osób domagających się godnej zapłaty za pracę. Niejednokrotnie słyszałem z ust księdza lub świeckiego lidera wspólnoty modlitewnej: „Pracujesz przecież dla Jezusa, a nie dla pieniędzy”. To nic innego, jak przemoc.
Religia bywa zbyt często wykorzystywana jako pretekst do posługiwania się drugim człowiekiem, tylko po to, by liderzy zrobili karierę kosztem innych, traktując ich jako trampolinę dla własnej popularności. Bywa atrapą, zdobioną fasadą, mającą wzbudzić zaufanie u ludzi wierzących, by potem nimi manipulować, by ich wykorzystać lub nawet uczynić swoimi niewolnikami. Przemoc religijna może przejawiać się także poprzez wprowadzanie w odmienne stany świadomości, granie na emocjach, straszenie potępieniem, ingerowanie w prywatność osoby, lub bardzo powszechne we wspólnotach zakonnych wymuszanie określonych zachowań uzasadniając je wolą Bożą.
Różne formy sprawowania władzy i kontroli nad ludźmi w sferze religijnej powinny być poddane poważnej refleksji. Mam nadzieję, że kolejny dokument Stolicy Apostolskiej uwrażliwi nas na szacunek wobec godności człowieka przychodzącego z wiarą w Bożą miłość do konfesjonału, proszącego o towarzyszenie duchowe czy decydującego się na zaufanie liderowi wspólnoty. Wiele osób czuje się źle potraktowanych, wykorzystanych, zmanipulowanych.
Moim zdaniem powinno się nieustannie weryfikować różne formy duszpasterskie. Czy rzeczywiście prowadzą do autentycznego spotkania z Bogiem i drugim człowiekiem? Czy służą budowaniu wspólnoty wiernych? Czy może są jedynie narzędziem do zaspokajania własnych aspiracji niedojrzałego lidera.
Autor: Wojciech Żmudziński SJ