Doświadczyłem cudu uzdrowienia w czasie Eucharystii

Świadectwo księdza: Doświadczyłem cudu uzdrowienia w czasie Eucharystii

2024-10-02 21:06 źródło: https://www.niedziela.pl/

Kiedy Mszą Świętą, Eucharystią stanie się całe moje życie, zrozumiem Eucharystię – ks. Dominik Chmielewski.
Fragment książki „Wojownicy Maryi. Rycerze Apokalipsy. Historia i tajemnica” /Joanna Bątkiewicz-Brożek

W ołtarzu głównym parafii Bożego Ciała pod potężnym drewnianym krucyfiksem stoi gigantycznych rozmiarów malowidło: w jego centrum nakryty białym obrusem okrągły stół, za którym siedzi Chrystus, po bokach dwóch Apostołów. Chrystus, oparty o stół, łamie bochen chleba, przy jego prawej dłoni stoi bukłak z winem. Apostołowie ewidentnie nie bardzo rozumieją tę scenę. Na płótnie nie wyczuwa się napięcia, ale atmosferę rodzinnego rozluźnienia. Obraz nabiera kolorów i życia w chwili, kiedy w łomżyńskim kościele kapłan odprawia Eucharystię. Płótno bowiem wisi na takiej wysokości, iż wydaje się realnym tłem dla ołtarza. Kiedy kapłan podnosi hostię, a potem łamie ją, przecież za każdym razem ożywia scenę sprzed dwóch tysięcy lat…

PONIŻEJ FRAGMENT KSIĄŻKI JOANNY BĄTKIEWICZ-BROŻEK [KLIKNIJ]: „Wojownicy Maryi. Rycerze Apokalipsy. Historia i tajemnica”

https://www.esprit.com.pl/1578/wojownicy-maryi.html

– Który moment w czasie Eucharystii jest dla księdza najmocniejszy? – pytam ks. Radka.
– Ofiarowanie Najświętszych Postaci w czasie doksologii na zakończenie modlitwy eucharystycznej: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie”.

– Czyli moment najpotężniejszy.
– Tak. To jest moment złożenia ofiary. W Starym Testamencie kapłan podnosił do Boga to, co ludzie przynosili mu jako ofiarę dla Najwyższego. Ale te ofiary starotestamentalne w żaden sposób nie mogły uczynić zadość najdoskonalszemu Bogu. Bo Najdoskonalszy jest godzien najdoskonalszej Ofiary. Niejednokrotnie myślałem nad tym, jak wielka jest mądrość i prawda w tym, co uczynił Chrystus, stając się ofiarą dla Boga Ojca. Gdy w Wielki Piątek kapłani mordują baranki w świątyni jerozolimskiej, by mogły być złożone jako uczta paschalna, a więc kiedy trwa rzeź baranków, Jezus umiera na Krzyżu zawieszony między niebem a ziemią. Tam kapłani starotestamentalni składają ofiary z baranka, w tym samym czasie najdoskonalsza ofiara z samego Boga składana jest na Krzyżu dla Boga jako zadośćuczynienie za nasze grzechy i otwarcie nam drogi do nieba. Ten moment złożenia ofiary przez Pana Jezusa był najdoskonalszą ofiarą w dziejach świata. Ofiara z Boga dla Boga. W momencie odprawiania Eucharystii w tym starotestamentalnym geście uniesienia ofiary ku niebu jako kapłan czynię dokładnie to samo. Bogu składam ofiarę z Boga, czyli z Ciała Jezusa. Kiedy kapłan ma świadomość tego, co czyni w tym momencie, jest to dla niego chwila najbardziej doniosła w czasie Eucharystii. Ten moment nadaje sens całemu mojemu życiu i istnieniu jako kapłana. Dla tego momentu żyję: żeby składać ofiarę w tej intencji, o którą zostałem poproszony, w intencji całego Kościoła i w intencjach, które mam w sercu. Gdybyśmy jako kapłani uświadamiali sobie, co czynimy, inaczej byśmy patrzyli na tę chwilę Mszy Świętej.

Ksiądz Radek na chwilę się zamyśla, jakby chciał coś opowiedzieć.
– Doświadczyłem raz cudu uzdrowienia w czasie Eucharystii… Nie wiem, czy to miejsce na taką opowieść…

– Najlepsze!
– Od kilku dni miałem ropiejący kciuk prawej ręki, było to i bolesne, i uciążliwe. Prowadziłem obóz dla kilkudziesięciorga dzieci. Rano pojechaliśmy z pielgrzymką do sanktuarium w Studzienicznej. I przez myśl przeszło mi, że poproszę Matkę Bożą o uzdrowienie. Ale byłem też już umówiony tego dnia wieczorem u chirurga. Dotarliśmy statkiem do sanktuarium. W czasie odprawiania Mszy Świętej powiedziałem w myślach: „Matko Boża, uzdrów mnie, proszę, nie dla mnie, ale ze względu na te dzieci, którymi się opiekuję”. Największą trudność sprawiało mi udzielanie Komunii Świętej: miałem ten kciuk mocno zabandażowany. W czasie mszy, podczas doksologii, nagle poczułem delikatne ciepło, jakby zstępujące od obrazu Matki Bożej. W Studzienniczej kapłan, odprawiając Eucharystię, stoi przodem do tabernakulum i podnosi bezpośrednio przed obrazem Matki Bożej Postaci Eucharystyczne, czyli hostię i wino. Poczułem więc ciepło spływające z góry. Ale nie przywiązałem do tego wagi. Skończyła się Msza Święta, trzeba było rozdać kanapki dzieciom, sprzęt schować – mieliśmy dwie godziny pieszej wędrówki do ośrodka. Idąc przez las wzdłuż jeziora, nagle zwróciłem uwagę, że ręka przestała mnie boleć, a kciuk już nie przeszkadza. Odwinąłem bandaż i zobaczyłem kciuk normalnej wielkości, bez ropy. Nie chciało mi się wierzyć. Ponieważ byłem umówiony do chirurga wieczorem, pojechałem. Obejrzał kciuk i zapytał, czy sobie z niego żartuję, czy sobie coś wmawiam. Opisałem mu, jak to wyglądało jeszcze kilka godzin temu. Lekarz więc ostrzyknął znieczuleniem w kilku miejscach kciuk, wykonał ze dwa, trzy powierzchowne nacięcia skalpelem. Tkanki były zdrowe. Nie był w stanie wytłumaczyć tego, co się stało. Zostałem uzdrowiony w sposób natychmiastowy, całkowity i trwały. U Matki Bożej.

– I to w czasie Eucharystii.
– W czasie Eucharystii i dla Eucharystii! Podobną historię opowiada ks. Dominik Chmielewski. Przydarzyła się jego koledze kapłanowi… Miał rozpoczynać głoszenie rekolekcji i w piątek zaniemógł, dostał zapalenia strun głosowych. Był załamany, nie wiedział, co ma zrobić. Zadzwonił do pewnej siostry zakonnej, która modli się w zamkniętym klasztorze, gdzie składa swoje życie za kapłanów. Poprosił, żeby się pomodliła, aby odzyskał mowę, bo od niedzieli zaczyna rekolekcje. Ale siostra powiedziała coś znamiennego, co go uderzyło: „Przecież ksiądz będzie za chwilę odprawiał Eucharystię. Ciało Jezusa i Jego Krew przepłyną przez chorą krtań. Dlaczego ksiądz nie wierzy, że Jezus ma moc uzdrowienia kapłana? Księże, gdzie twoja wiara?”. Mówi mi: „Zawstydziłem się. Rozłączyłem się i poszedłem przed Najświętszy Sakrament, do mojej prywatnej kaplicy. Wystawiłem Pana Jezusa i dwie godziny Go adorowałem. Przepraszałem Go za mój brak wiary. I rozpocząłem Eucharystię. Kiedy przyjmowałem Ciało i Krew Boga, prosiłem Go, żeby mnie uzdrowił. Ale nic się nie stało. Zakończyłem Mszę Świętą, wyszedłem z kaplicy i szedłem do mojego pokoju. I nagle poczułem nieprawdopodobne gorąco, które przepłynęło przez całą moją krtań – i w jednym momencie odzyskałem głos. Upadłem na kolana i zacząłem płakać”. Jezus chce we mnie umierać i zmartwychwstawać dla człowieka, do którego mnie pośle. Dlatego przeżycie Eucharystii przez każdego z nas ma być rozpoczęciem całego dnia eucharystycznego, w którym oddam życie za tych, do których On mnie dzisiaj pośle. Nie mszcząc się, przebaczając wszystko, a cały ból i cierpienie, które ktoś mi zadaje, ofiarując za jego zbawienie. To jest kwintesencja.

Skip to content