Dilexit nos. Encyklika pisana czułością
Anna Hazuka WIARA 9 listopada 2024 źródło: https://stacja7.pl/
Miałam nieodparte wrażenie, że papież nie chce nas oczarować erudycją, głębią myśli czy doskonałym aparatem naukowym, ale swoją delikatnością i wrażliwością. Tak, jakby chciał pokazać wszystkim głoszącym Ewangelię, że nie możemy mówić o sercu Boga, nie otwierając własnego.
Przyglądając się powierzchownie światu, można stwierdzić, że radzi sobie całkiem dobrze bez Boga. Psychologia i socjologia podpowiadają nam optymalne zachowania prospołeczne, badania naukowe dają nam sensowne dowody choćby na to, że przetrwają najżyczliwsi, i nawet doczekaliśmy się pojęcia servant leadershipu, które wprost możemy odnieść do Ewangelii.
Niby wszystko wiemy, ale…
Wiemy, że nie warto palić, pić alkoholu, że najszczęśliwsze są monogamiczne długoletnie związki i że najważniejszą komponentą życia są relacje. Mało tego! Potrafimy radzić sobie z ograniczeniami naszego umysłu, korzystając z rożnych nurtów terapeutycznych. Wiemy, że proces zdrowienia odbywa się w pełnej zaufania relacji z terapeutą i nawet umiemy wykazać empirycznie, które terapie rzeczywiście działają.
Zdawać by się mogło, że jesteśmy w punkcie, w którym stwierdzenie Nietzschego o Bogu, który umarł, nigdy nie było prawdziwsze. Nie potrzebujemy przykazań, nudnych katechez, tradycji. Radzimy sobie bez ołtarzy i konfesjonałów. Mamy wszystko pod kontrolą.
Tylko czemu jesteśmy najbardziej nieszczęśliwym pokoleniem, jakie kiedykolwiek chodziło po ziemi? Czemu nasze dzieci się okaleczają, chorują na depresję, przegrywają z uzależnieniami i często nie chcą już żyć? Wszystko wiemy, tak dużo mamy, a jednak gubimy się jak nigdy.
I nagle pojawia się on. Papież Franciszek ze swoją encykliką
I nagle pojawia się w tym tak dziwnie pękniętym świecie głos starszego człowieka, który zadaje nam tylko jedno pytanie: Czy jeszcze macie serca? I tym pytaniem wytrąca nam wszystkie argumenty z rąk.
Bardzo piękna i niezwykle intymna jest najnowsza encyklika Franciszka „Dilexit nos”. Są tu brzegi pierożków zgniatane widelcem i ptaki, i żarty, pudełko po butach i nawet gęsia skórka. Miałam nieodparte wrażenie, że papież nie chce nas oczarować erudycją, głębią myśli czy doskonałym aparatem naukowym, ale swoją delikatnością i wrażliwością. Tak, jakby chciał pokazać wszystkim głoszącym Ewangelię, że nie możemy mówić o sercu Boga, nie otwierając własnego.
Mam wielki kłopot z tym, jak opisać „Dilexit nos”. Cały czas towarzyszy mi mocne przekonanie, że każde słowo jest zbędne. Że powinnam po prostu napisać: Proszę, przeczytajcie ją! Bez względu na to czy wierzycie, czy nie! Czy wiecie, po co żyjecie, czy błądzicie! Czy znacie oczy Boga, czy jeszcze ich nie ujrzeliście – przeczytajcie! Dajcie się oczarować tym głębokim, ale równocześnie zdumiewająco prostym zdaniom. Niech was porwie łagodne serce papieża i poprowadzi ku niezgłębionym nurtom Serca Pana Jezusa. Ale skoro nie mogę już tu zakończyć tego tekstu, spróbuję – naprawdę nieudolnie – opisać, co takiego napisał papież w tej niezwykłej encyklice o sercu.
Serce – nie tylko Boże, ale moje i twoje
No właśnie, bo to nie jest encyklika „tylko” o Sercu Pana Jezusa. W pierwszej części – tej, która powaliła mnie na kolana – papież pisze o sercu człowieka. I pyta, jaka jest jego rola w naszym życiu?
SERCE MNIE WYRÓŻNIA
„Można by powiedzieć, że w ostatecznym rozrachunku jestem moim sercem, ponieważ to ono mnie wyróżnia, kształtuje moją tożsamość duchową i jednoczy mnie w komunii z innymi ludźmi. Algorytm działający w świecie cyfrowym pokazuje, że nasze myśli i decyzje woli są znacznie bardziej «standardowe», niż moglibyśmy przypuszczać. Są łatwe do przewidzenia i zmanipulowania. Inaczej jest z sercem”.
Papież potwierdza to, co stanowi przecież podstawę psychologii – ludzkie myśli, potrzeby, dążenia powtarzają się nie tylko w jednym pokoleniu, ale od zarania dziejów. Jesteśmy dużo mniej oryginalni, niż nam się wydaje. Gdyby tak nie było, Internet nie przejąłby tak wielkiej kontroli nad naszym życiem. A – jak zauważa papież – algorytm swoje wie. Czyta nas, jak otwartą książkę.
Psychologia pogrupowała nas w wielką piątkę cech osobowości, w kilka wymiarów temperamentów, w kilka, góra kilkanaście podstawowych potrzeb. Freud obejrzał i wytłumaczył nasze sny, Adler nazwał po imieniu kryzys wieku średniego, a współczesny nam Seligman ofiarował nam przepis na szczęście. Nawet nasze lęki i stany psychotyczne doczekały się odpowiedniego numeru w klasyfikacjach medycznych. Człowiek wzięty pod lupę okazuje się wtórny i przewidywalny. A papież mówi, że jest w nas przestrzeń, która czyni nas niepowtarzalnymi i że jest nią właśnie nasze ludzkie serce.
„W tym zmiennym świecie konieczne jest, aby znów mówić o sercu; by dążyć tam, gdzie każda osoba, każdej kategorii i stanu, dokonuje własnej syntezy; tam, gdzie konkretne osoby mają źródło i korzeń wszelkich innych swoich sił, przekonań, pasji, wyborów”.
SERCE PAMIĘTA
„Serce jest również zdolne do zjednoczenia i zharmonizowania własnej osobistej historii, która wydaje się rozbita na tysiąc kawałków, ale w której wszystko może mieć sens. To jest to, co Ewangelia wyraża w spojrzeniu Maryi, która patrzyła sercem. Ona potrafiła prowadzić dialog z doświadczeniami, które przechowywała, rozważając je w swoim sercu, dając im czas: przedstawiając je i zachowując wewnątrz, aby o nich pamiętać”.
To bodaj najbardziej wzruszający fragment pierwszej części encykliki. Papież zwraca uwagę na pamięć, która potrafi nas kaleczyć przez lata. Obarczeni wspomnieniami naszych upadków, nieszczęśliwych przygód, bólu, który nam zadano i który my zadaliśmy innym, tracimy zdolność do dialogu z własnymi doświadczeniami. W efekcie dezintegrujemy się i rozpadamy. Tym, co ma moc posklejać nas i nadać naszemu życiu na powrót sens, jest czułość, która jest domeną serca. Być może nie byłoby takiego zapotrzebowania na psychoterapię, gdyby starsze pokolenia zamiast uczyć nas o prawach świata, uczyły nas o prawach serca. O tym, że możemy odczuwać ból, złość, smutek i że największą siłą człowieka wcale nie jest asertywność i chłodny intelektualizm, ale właśnie czułość.
„Ponieważ widelec, żarty, okno, piłka, pudełko po butach, książka, ptak, kwiat… polegają na czułości, którą się zachowuje w pamięci serca”.
SERCE JEDNOCZY CAŁĄ OSOBĘ
„Rdzeń każdej istoty ludzkiej, jej najintymniejsze wnętrze, nie jest rdzeniem duszy, ale całej osoby w jej unikalnej tożsamości, która składa się z duszy i ciała. Wszystko jest zjednoczone w sercu, które może być siedzibą miłości ze wszystkimi jej duchowymi, psychicznymi, a także fizycznymi składnikami”.
W tym miejscu encykliki bardzo żałowałam, że nie dysponuję filozoficznym aparatem pojęciowym. Ten cytat ma potężny ładunek znaczeniowy. Rdzeń człowieka stanowi dusza i ciało. Nie jesteśmy tylko jasną duszą, podobnie jak nie jesteśmy tylko ciężkim, przykutym grawitacyjnie do ziemi ciałem. Jesteśmy ciałem i duszą, hylemorficzną jednością, a rdzeniem i motorem naszej fizycznej, psychicznej i duchowej tożsamości jest serce. W tym fragmencie encykliki pojawiają się cytaty z Byung-Chul Hana, południowokoreańskiego filozofa. Papież wspiera się jego głosem, wskazując, że „«Serce» słucha niemetaforycznie «cichego głosu» bytu, pozwalając się przez niego temperować i determinować”. Dla ludzi wiary tym głosem bytu będzie Serce Boga.
SERCE KOCHA
„(…) spotkanie z drugim nie utrwaliło się jako droga do odnalezienia siebie, skoro myślenie po raz kolejny wpada w niezdrowy indywidualizm. Wielu czuło się bezpiecznie w bardziej kontrolowalnym obszarze inteligencji i woli, budując swoje systemy myślowe. A nie znajdując miejsca dla serca, odmiennego od ludzkich zdolności i namiętności rozpatrywanych oddzielnie, nie rozwinęła się również szeroko idea osobistego centrum, w którym jedyną rzeczywistością, mogącą zjednoczyć wszystko, jest ostatecznie miłość”.
Ten fragment stanowi potężną diagnozę współczesności. „Spotkanie z drugim nie utrwaliło się jako droga do odnalezienia siebie”. Za mało mówimy o sile miłości, za mało podkreślamy jej fundamentalną wagę w tworzeniu się osobowości człowieka. Utkała nas miłość. To ona nas wykarmiła, podtrzymywała i dawała bezpieczeństwo. W innym fragmencie Dilexit nos papież napisze, że człowiek w swoich najgłębszych tkankach jest uczyniony tak, aby kochać i być kochanym. Jeśli zatem zabraknie w naszym wychowaniu empatii i gotowości do służenia innym, nasze serce nie rozwinie się w pełni, a przez to i sposób, w jaki będziemy odbierać rzeczywistość będzie skrzywiony. Nasza osobowość będzie karłowacieć, gubić się i błądzić. Jeżeli nie przyznamy w naszym sercu prymatu miłości, bardzo szybko jej miejsce zajmą rozdzierające ludzką psychikę namiętności. Będziemy desperacko szukać siebie, ale z każdym dniem będzie nam coraz trudniej wrócić do siebie, wrócić do domu.
„Kochając, człowiek czuje, że wie dlaczego i w jakim celu żyje. W ten sposób wszystko prowadzi do stanu połączenia i harmonii. Dlatego, w obliczu osobistej tajemnicy, być może najbardziej decydującym pytaniem, jakie każdy może zadać, jest: czy mam serce?”.
„W erze sztucznej inteligencji nie możemy zapominać, że do ocalenia człowieczeństwa niezbędne są poezja i miłość”.
SERCE USPOKAJA
„Potrzebujemy, aby wszystkie działania były poddane pod „polityczną dominację” serca, aby agresja i obsesyjne pragnienia znalazły spokój w większym dobru, które oferuje im serce, oraz w sile, jaką ma przeciwko złu; aby także inteligencja i wola oddały się na jego służbę, odczuwając i smakując prawdy, zamiast chęci ich zdominowania, jak często czynią to niektóre nauki; aby wola pragnęła tego większego dobra, które serce zna, a także aby wyobraźnia i uczucia pozwoliły się łagodzić przez bicie serca”.
Bardzo cenię to, że papież wskazuje drogę. Nie tylko diagnozuje problemy współczesności, ale pokazuje, jak je pokonać. Spójrzmy na ten fragment – agresja i obsesyjne pragnienia mogą zostać uspokojone przez większe dobro, jakie znajdziemy w kochającym sercu. Tam też należy szukać siły do walki ze złem. Dominację intelektu może ukoić „smakowanie” prawdy i wreszcie – mój ukochany fragment – to serce ma moc łagodzić wyobraźnię i uczucia. Każdy, kto pozwolił kiedykolwiek opanować się żądzy zemsty, zazdrości, nienawiści, wie, że tylko największa siła może człowieka wtedy zatrzymać. Taką siłę ma nasze serce. Niezwykle porusza mnie to, że papież stawia serce ponad intelektem i emocjami, ponad wyobraźnią i pragnieniami. Uparcie mówi do nas – jesteście czymś więcej.
SERCE POTRAFI BYĆ DALEKO
„Problem społeczeństwa płynnego jest dziś aktualny, ale dewaluacja wewnętrznego centrum człowieka – serca – pochodzi z bardziej odległych czasów: znajdujemy ją już w greckim i przedchrześcijańskim racjonalizmie, w postchrześcijańskim idealizmie oraz w różnych formach materializmu. Serce zajmowało niewiele miejsca w antropologii i jest pojęciem obcym dla wielkiej myśli filozoficznej. Preferowano inne pojęcia, takie jak rozum, wola czy wolność. Jego znaczenie jest nieprecyzyjne i nie przyznano mu konkretnego miejsca w życiu ludzkim. Być może dlatego, że nie było łatwo umieścić go wśród «jasnych i wyraźnych » idei, lub ze względu na trudności związane z poznaniem samego siebie”.
Raz na jakiś czas pojawiał się w historii psychologii człowiek, który próbował definiować naturę ludzką mało mierzalnymi pojęciami. Abraham Maslow, George Kelly, Carl Rogers to przedstawiciele psychologii humanistycznej, która usiłowała dokonać tego, o czym pisze papież – odkryć i zdefiniować najgłębszy wewnętrzny imperatyw istnienia. Wielu z nich pozostawiło nam w swoich pracach genialne intuicje. Niestety ze względu na ich niefalsyfikowalny charakter i brak jasnych kryteriów pomiarowych mało kto traktuje ich dokonania poważnie. Kiedy czytam te prace, czuję, że wszyscy oni próbowali zrobić to, co papież – opisać serce człowieka. Paradoks współczesności polega na tym, że stawiliśmy czoła wielkim geograficznym odległościom – umiemy pokonywać ogromne dystanse na ziemi i poza jej orbitą, a najkrótsza i najbardziej intymna podróż z umysłu do serca zajmuje nam czasem całe życie i nie zawsze kończy się powodzeniem.
„Wydaje się, że rzeczywistość najbardziej wewnętrzna jest również najdalsza od naszej wiedzy”.
CHRZEŚCIJAŃSTWO TO HISTORIA MIŁOSNA
Wszystko, co opisałam, to zaledwie urywki pochodzące z pierwszych stron Dilixit Nos. Jej meritum stanowią piękne, zanurzone w tradycji ignacjańskiej i prowadzone przez papieża w dwugłosie ze św. Tereską rozważania o Sercu Pana Jezusa. Papież opisuje historię kultu Serca Jezusa, ale dodaje od siebie niezwykle istotne fragmenty. Definiuje na nowo kult zadośćuczynienia czy wskazuje na emocjonalność Zbawiciela. Czytając refleksje papieża o jego pełnej czułości relacji z Panem Jezusem, o tym, co najgłębsze i najpiękniejsze w naszej wierze, nie mogłam uwolnić się od potrzeby wspomnienia genialnego cytatu Benedykta XVI:
„Chrześcijaństwo to nie jest system intelektualny, zbiór dogmatów czy moralizm. Chrześcijaństwo to spotkanie, historia miłosna, to wydarzenie”.
Papież Franciszek zdaje się doskonale to rozumieć. Ze względu na objętość tekstu nie mogę ruszyć w podróż po zasadniczej części encykliki, bo sądząc po samych notatkach, które zrobiłam zajęłoby to co najmniej trzykrotnie więcej miejsca. Uwypukliłam jednak celowo tę pierwszą część, bo odnoszę wrażenie, że papież Franciszek wyszedł z nią na ulice naszych zlaicyzowanych miast. Niewiele w niej religii, ale bardzo wiele ducha. Myślę, że Franciszek po raz kolejny prowadzi nas za rękę poprzez meandry współczesności i pokazuje, jak przeżywać dzisiaj wiarę i opowiadać o niej światu. Oddajmy mu jeszcze na chwilę głos. Teraz cytaty będą pochodzić już z zasadniczej części najnowszej encykliki. Liczę, że będą dla Czytelników wystarczającą zachętą, żeby zajrzeć do Dilexit nos i znaleźć w niej swoje ukochane fragmenty.
„Ponieważ trudno nam zaufać, bo zostaliśmy zranieni przez tak wiele fałszu, agresji i rozczarowań, On szepcze nam do ucha: „Ufaj, synu!” (Mt 9, 2), „Ufaj, córko!” (Mt 9, 22). Chodzi o przezwyciężenie strachu i zrozumienie, że z Nim nie mamy nic do stracenia. Do Piotra, który nie ufał, „Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: „Czemu zwątpiłeś?” (Mt 14, 31). Nie bój się. Pozwól Mu podejść blisko ciebie i usiąść obok ciebie. Możemy wątpić w ludzi, ale nie w Niego”.
„Kiedy wydaje nam się, że wszyscy nas ignorują, że nikogo nie interesuje to, co się z nami dzieje, że nie jesteśmy dla nikogo ważni, On poświęca nam uwagę. (…) Chrystus pokazuje, że Bóg jest bliskością, współczuciem i czułością”.
„Stojąc przed Sercem Chrystusa, proszę Pana, aby jeszcze raz zlitował się nad tą zranioną ziemią, którą On chciał zamieszkać jako jeden z nas. Niech wyleje skarby swojego światła i miłości, aby nasz świat, który przeżywa wojny, nierówności społeczno-ekonomiczne, konsumpcjonizm i antyludzkie wykorzystywanie technologii, mógł odzyskać to, co najważniejsze i niezbędne: serce”.