Tunika z Argenteuil. Zapomniany świadek męki Chrystusa
Tomasz Kopański 7 marca 2025, 08:00 źródło: https://deon.pl/
Tunika z Argenteuil to jeden z najbardziej niezwykłych i zapomnianych świadków męki Jezusa Chrystusa. To właśnie o tę szatę, jak dowiadujemy się w Piśmie Świętym, rzucali losy rzymscy żołnierze. Historia Tuniki jest dość burzliwa, więc przez lata nie było pewności, czy nie jest to sprawnie wykonany falsyfikat. Przeprowadzono jednak szereg szczegółowych badań, dzięki którym możemy być niemal pewni, że tę szatę nosił sam Jezus z Nazaretu.
Czym jest Tunika z Argenteuil?
Wzmianka o Tunice pojawia się w każdej z czterech Ewangelii, jednak najwięcej uwagi poświęca jej święty Jan.
„Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: «Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć». Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los rzucili o moją suknię. To właśnie uczynili żołnierze” – pisze ewangelista (J 19, 23-25).
W czasach Chrystusa strój Żydów składał się z kilku części: bielizny, tuniki spodniej zakładanej bezpośrednio na ciało, tuniki wierzchniej bądź sukni oraz płaszcza. Szata z Argenteuil to właśnie ta część ubioru, która najściślej przylegała do ciała.
Droga, jaką Tunika przebyła z Jerozolimy do francuskiego miasteczka, jest niezwykle ciekawa. Zdumiewające jest również to, że relikwię odkryto w miejscowym klasztorze benedyktynek przypadkiem, podczas remontu przeprowadzonego w 1156 roku. Tunika była zamurowana w specjalnej skrytce w ścianie, a obok niej znajdowały się także dwa listy, jeden napisany po łacinie, drugi po francusku. Z dokumentów wynikało, że szata należała do Chrystusa i jest tą, o którą losy rzucali żołnierze. W jaki sposób ta niemal zapomniana relikwia znalazła się w Argenteuil?
Historia Tuniki z Argenteuil
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Tunikę odkupili od katów uczniowie Chrystusa. Szata w całości była pokryta krwią, więc dla żołnierzy nie miała już większej wartości. Co więcej, rzymscy legioniści mogli kierować się też chęcią zarobku, bowiem w tamtych czasach ich pensja nie była wysoka. Dla Apostołów Tunika przedstawiała ogromną wartość. Była to jedna z nielicznych pamiątek po ich Nauczycielu. Jak mówi tradycja, szatę przechowywał św. Piotr, jednak zdaniem historyków należała ona do gminy chrześcijańskiej w Palestynie.
Aż do VI wieku nie zachowały się żadne informacje o dalszych losach Tuniki. Pisze o niej dopiero św. Grzegorz z Tours, pierwszy historyk Franków. „Ewangelia mówi nam o tunice, która okrywała błogosławione ciało i o którą, jako że nie była szyta, lecz tkana w całości, rzucano losy, zgodnie ze słowami proroka Dawida: «moje szaty dzielą między siebie i losy rzucają o moją suknię». Nie mógłbym przemilczeć tego, czego dowiedziałem się od kilku osób, które dotykały Tuniki Nieskalanego Baranka. Mówi się, że jest ona przechowywana w bazylice Świętych Archaniołów w Galathai, mieście oddalonym o około 150 mil od Konstantynopola. W bazylice tej znajduje się krypta. To właśnie w niej stoi drewniana skrzynia, której wierni oddają głęboką cześć, a jest tego godna, gdyż spoczywa w niej Szata, która dotykała i okrywała ciało Zbawiciela” – pisze kronikarz w swoim dziele „Chwała męczenników”. Nieco później, w 610 roku, o relikwii pisze anonimowy kronikarz Fredegar, lecz jego relacja jest niejasna i wywołuje spory wśród znawców historii.
Skąd Tunika wzięła się we Francji?
Dalszy los Tuniki opisany jest w listach znalezionych w klasztorze benedyktynek. Dowiadujemy się, że szatę do Francji sprowadził cesarz Karol Wielki po swojej koronacji w Rzymie w 800 roku. Władca Franków był zapalonym kolekcjonerem relikwii. Tunikę otrzymał prawdopodobnie jako podarek zaręczynowy od św. Ireny Węgierskiej, cesarzowej bizantyjskiej. Ówczesny papież Leon III planował ślub Karola z Ireną, chcąc w ten sposób zjednoczyć podzielone w 395 roku Cesarstwo Rzymskie. Mimo że do ślubu ostatecznie nie doszło, cesarz chętnie przyjął Tunikę. Podarował ją tuż przed swoją śmiercią w 814 roku klasztorowi w Argenteuil, gdzie przeoryszą była jego córka Teodrada.
To ona kazała zamurować relikwię w ścianie z obawy przed Normanami, którzy najechali królestwo Franków, niszcząc i plądrując kraj. W 841 roku zdobyli Paryż, a później zburzyli klasztor benedyktynek w Argenteuil. Po tym zdarzeniu zupełnie zapomniano o cennej szacie. Tunika przeleżała w skrytce ponad 300 lat, a wieść o jej odkryciu szybko zyskała rozgłos w Europie. Do francuskiego miasteczka przybywali pielgrzymi z całego kontynentu, a wśród nich był nawet król Francji św. Ludwik IX.
Spór o oddawanie czci relikwiom
W 1534 roku król Franciszek I sprowadził Tunikę do Paryża. W tamtych czasach panował ostry spór między katolikami a protestantami. Podczas gdy ci pierwsi chętnie modlili się przed relikwiami, zwolennicy Marcina Lutra i Jana Kalwina byli przeciwnikami takich praktyk. Franciszek I, gorliwy katolik, by zamanifestować swoją wiarę, zorganizował w Paryżu nadzwyczajną procesję, której sam przewodził. Niesiono między innymi Koronę Cierniową, trzon Świętej Włóczni, fragment Krzyża Świętego, a centralny punkt procesji stanowiła właśnie Tunika z Argenteuil.
Nienawiść między katolikami a protestantami nie ustawała, co niemal doprowadziło do zniszczenia relikwii. W 1567 roku protestanci najechali na Argenteuil i zniszczyli miasto. Nie oszczędzili kościoła, w którym przechowywano Tunikę. Protestanci nie zdobyli jednak szaty, ponieważ tuż przed ich najazdem schowano ją w bezpiecznym miejscu. Gdy wojna religijna dobiegła końca, a klasztor benedyktynek został odbudowany, do Argenteuil znów zaczęli przybywać pielgrzymi, by modlić się przed świętą szatą.
Spokojny okres we Francji zaburzyła rewolucja. W 1790 roku rozwiązano zakony, pozbawiając je wszelkich dóbr. Taki sam los spotkał benedyktynki spod Paryża. Gdy trzy lata później weszło prawo, na mocy którego kościoły musiały oddać państwu zawartość swych skarbców, skonfiskowano drogocenny relikwiarz, w którym przechowywano Tunikę. Tamtejszy opat Ozet zdołał na szczęście schować szatę, dzięki czemu nie wpadła ona w ręce rewolucjonistów. Duchowny bał się jednak, że relikwia zostanie odnaleziona, więc podjął dramatyczną decyzję o jej pocięciu i ukryciu w różnych miejscach. W 1795 roku odkopał schowane w ziemi fragmenty Tuniki, jednak nie zdołał odzyskać wszystkich części, które trafiły między innymi do zaufanych wiernych.
Po zakończeniu rewolucji francuskiej, dla Argenteuil znów nastał okres świetności, a do wybudowanej w 1865 roku bazyliki św. Dionizego, gdzie przeniesiono relikwię, zaczęli napływać pielgrzymi. 30 lat później w kwietniu 1892 roku zszyto ocalałe fragmenty Tuniki. Od tamtego czasu szatę wystawiano na widok publiczny jedynie cztery razy, a jej kult z każdym rokiem stawał się coraz mniejszy.
Naukowe badania Tuniki z Argenteuil
O relikwii ponownie zrobiło się głośno w 1997 roku za sprawą francuskiego naukowca prof. André Mariona z Instytutu Optyki w Orsay. Postanowił on zbadać tylną, największą część Tuniki, skupiając się na sporządzeniu mapy plam krwi. Okazało się, że najbardziej splamiony krwią jest pas szaty o szerokości około 20 cm, ciągnący się od lewego ramienia, przez środek pleców ku prawemu biodru. Z późniejszej analizy wynikało, że właściciel Tuniki musiał nieść ciężki, podłużny i prosty przedmiot, który spowodował głębokie rany w tej części pleców.
Rok później naukowcy z Orsay przy pomocy stworzonych komputerowo modeli, nanieśli ślady krwi z Tuniki na plamy po ranach widoczne na Całunie Turyńskim. Rezultat wprawił badaczy w osłupienie, gdyż okazało się, że ślady krwi z obu tkanin idealnie się na siebie nakładają. To dało naukowcom pewność, że obie szaty należały do tego samego człowieka.
Kolejne badania relikwii wykazały, że zgodnie z opisem św. Jana, nie miała ona szwów. Co więcej, ustalono, że tkanina była zabarwiona przy użyciu tzw. marzanny farbiarskiej, której powszechnie używano w starożytności w basenie Morza Śródziemnego. W 2003 roku naukowcy pobrali pyłki roślin z szaty. Jak stwierdzili, większość z nich pochodziła z tych samych gatunków, które zidentyfikowano podczas badań Całunu Turyńskiego. Wśród pyłków znajdowały się także gatunki roślin występujących wyłącznie na terenie Palestyny.
Tunika pod okiem światowej sławy profesora
Szczegółowego badania Tuniki podjął się w 2004 roku światowej sławy profesor Gérard Lucotte, odkrywca pochodzenia różnic DNA w chromosomie Y. Naukowiec sam przyznał, że jest człowiekiem niewierzącym, więc badając Tunikę nie chciał niczego udowadniać. Prof. Lucotte skupił się na dogłębnej analizie krwi przylegającej do szaty. Doszedł do kilku wniosków, które zaskoczyły jego samego.
Z ekspertyzy wynikało między innymi, że człowiek, który nosił Tunikę musiał mieć zmasakrowane plecy, ponieważ tkanina w całości była pokryta krwią. Naukowiec odkrył także, iż posiadać sukni miał hematohydrozję, czyli rzadki objaw kliniczny polegający na poceniu się krwią. Występuje on w stanach ekstremalnego stresu bądź strachu przed śmiercią. Już ta informacja sugerowała, że Tunika mogła należeć do Chrystusa, gdyż jak czytamy w Ewangelii wg św. Łukasza: „Pogrążony w udręce [Jezus] jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię”.
Prof. Lucotte na podstawie analizy par chromosomów ustalił ponadto, że tunikę musiał nosić mężczyzna, a dalsze skomplikowane badania wykazały jego pochodzenie etniczne: prawdopodobnie był Żydem zamieszkującym Środkowy Wschód. Te wnioski idealnie pasowały do postaci Jezusa z Nazaretu.
Tunika to „autentyczne odzienie Jezusa”
Ze wszystkich badań przeprowadzonych na Tunice tylko jedno nie dawało jasnych odpowiedzi. Chodzi o datowanie za pomocą węgla C-14. Z pierwszej analizy wynikało, że szata powstała między 530 a 650 rokiem po Chrystusie, z kolei drugie badanie wskazało na przedział między 670 a 880 rokiem n.e.
Prof. Gérard Lucotte zauważył jednak, że „Istnieje wiele czynników, które mogą spowodować, że wyniki datowania radiowęglem będą nieprawidłowe. Sami badacze przeprowadzający takie pomiary przyznają, że ta metoda datowania może poprawnie funkcjonować tylko w przypadku, gdy użyte próbki są idealnie reprezentatywne względem materiału, którego wiek ma być określany. Mówiąc jaśniej, oznacza to, że węgiel C-14 zawarty w danej próbce musi pochodzić z tego samego okresu, co tkanina. Jeżeli na przestrzeni wieków, obojętnie z jakiego powodu, do tkaniny przedostał się starszy lub młodszy węgiel C-14, wówczas pomiary będą oczywiście błędne. W przypadku, gdy węgiel C-14 będzie starszy niż materiał, datowanie wykaże starszy wiek tkaniny, natomiast jeżeli będziemy mieć do czynienia z nowszym węglem C-14, wówczas pomiar ją «odmłodzi»”. Nie było możliwości, żeby przez tyle lat do Tuniki nie przeniknęły inne cząstki węgla.
Jak zaznaczył prof. Lucotte, „Wszystkie uzyskane wyniki przemawiają za tym, by uznać Tunikę z Argenteuil za autentyczne odzienie należące niegdyś do Jezusa z Nazaretu”.
Autor: Tomasz Kopański