Święty gniew Franciszka i mury hańby
Wojciech Żmudziński SJ 28 lutego 2025, 11:10 źródło: https://deon.pl/
„Wzywam wszystkich wiernych Kościoła katolickiego, a także wszystkich mężczyzn i kobiety dobrej woli” – pisze papież Franciszek w liście sprzed dwóch tygodni. Do tej pory nie znalazłem jego oficjalnego tłumaczenia na język polski, a Polacy powinni ten list poznać.
Na przestrzeni wielu wieków niejednokrotnie śpiewano w kościołach w Polsce: „od powietrza, głodu, ognia i wojny, zachowaj nas Panie”. Wołaliśmy do Boga, aby oszczędził nam cierpień. Mimo to przychodziły epidemie, wybuchały wojny, a nasi przodkowie nie mieli co jeść. Wielokrotnie byliśmy, jako naród, poddawani próbom.
W Mądrości Syracha czytamy: „Jeśli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie. Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia” (Syr 2,1-2). Bądź wytrwały, „bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu – w piecu utrapienia” (Syr 2,5).
Mój współbrat, który jest kapelanem wojskowym na wojnie w Ukrainie, mówi, że jego pierwszym zadaniem jako księdza jest troska o to, aby walczący na froncie żołnierze nie stracili człowieczeństwa. Aby przeszli najtrudniejszą próbę w życiu.
Dopiero gdy złoto wypróbowane jest w ogniu wiadomo, ile prawdziwego złota jest w kruszcu. Wszystko, co udawało złoto, spłonie. Człowieka natomiast próbuje się w utrapieniach. Któż nie ma dziś wątpliwości, czy przechodząc przez trudne doświadczenia wojny, zachowa w sobie człowieczeństwo? Czy dalej będzie człowiekiem zdolnym do kochania?
Gdy w sytuacjach zagrożenia, ewangeliczne zaproszenie do miłości zastępujemy ideologią kochania „swoich” i odwracania się od „nie swoich”, to także ryzykujemy utratę człowieczeństwa. „Prawdziwym ordo amoris, które należy promować, jest to, co odkrywamy, nieustannie medytując przypowieść o «dobrym Samarytaninie» (por. Łk 10, 25-37), która mówi o miłości budującej więź braterską otwartą na wszystkich, bez wyjątku” – napisał papież Franciszek w liście do biskupów Stanów Zjednoczonych Ameryki przejęty nieludzkim traktowaniem migrantów. Myślę, że również Polacy powinni ten list przeczytać.
Nie wiemy, co przyjdzie na nas w nadchodzących latach. Przeżyliśmy pandemię, jesteśmy świadkami wojny za naszą wschodnią granicą, uchodźcy opowiadają nam o strasznych zbrodniach. Czy unikniemy losu naszych sąsiadów? Czy Polacy wrogo nastawieni do uchodźców, przestaną ich poniżać, gdy sami staną się uchodźcami?
Papież w swoim liście z 10 lutego docenił wysiłki biskupów amerykańskich, którzy współpracując z migrantami i uchodźcami, głoszą Jezusa Chrystusa oraz stają w obronie podstawowych praw człowieka. Zapewnił, że Bóg ich obficie wynagrodzi za to wszystko, co robią, aby chronić i bronić tych, którzy są uważani za mniej wartościowych, mniej ważnych…, i uniesiony świętym gniewem Franciszek uderzył pięścią w stół:
„Wzywam wszystkich wiernych Kościoła katolickiego, a także wszystkich mężczyzn i kobiety dobrej woli, aby nie poddawali się narracjom, które dyskryminują i powodują niepotrzebne cierpienie naszych braci i sióstr migrantów i uchodźców. Z miłością i jednoznacznie jesteśmy wezwani do życia w solidarności i braterstwie, do budowania mostów, które coraz bardziej zbliżają nas do siebie, do rezygnacji z murów hańby i do uczenia się poświęcania naszego życia tak, jak Jezus Chrystus poświęcił je dla zbawienia wszystkich”.
Póki nie cierpimy z głodu i póki wojna nas omija, przygotujmy się na trudne doświadczenia, abyśmy – jak pisze Syrach – zachowali spokój serca i nie stracili równowagi, gdy przyjdzie zdać jeszcze trudniejszy egzamin z ewangelicznej miłości. Prosząc w Modlitwie Pańskiej „zachowaj nas od złego”, nie modlimy się o to, by Bóg zachował nas od złego samopoczucia, lecz błagamy Go, aby ustrzegł nas od utraty człowieczeństwa, od wynaturzenia, od nienawiści w chwilach ciężkiej próby.
Jakiekolwiek doświadczenie na nas spadnie, prośmy Boga, abyśmy w czasie utrapienia zachowali człowieczeństwo.
Autor: Wojciech Żmudziński SJ