Miłość Boga nie jest nagrodą za uporządkowanie życia

Dariusz Piórkowski SJ facebook.com / mł 4 marca 2025, 11:09 źródło: https://deon.pl/

Nie chodzi o to, by zasługiwać sobie na miłość Boga dobrym życiem. Ta miłość jest za darmo, bez warunków.
Nie od uporządkowania mojego życia zależy miłość Boga do mnie, ale moje uporządkowanie życia zależy od przyjęcia miłości Boga do mnie. Jak dziecko. Inaczej nie można zrobić kroku dalej. Można żyć przykazaniami, ale to jeszcze nie Królestwo Boże. I tak się nieraz zastanawiam nad dość powszechnie panującą kościelną narracją: wystarczy, aby chrześcijanin zachowywał Dekalog. Tyle że to jeszcze jest wciąż bycie na progu Królestwa Bożego – pisze Dariusz Piórkowski SJ.

Można żyć przykazaniami, ale to jeszcze nie Królestwo Boże
«Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego». Uczniowie zdumieli się na Jego słowa, lecz Jezus powtórnie rzekł im: «Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego (Mk 10, 23-24) Dalszy ciąg Ewangelii też nie jest łatwy. Chociaż, jak się wydaje, to rozwinięcie zdania, które Jezus wypowiedział tuż przed spotkaniem z bogatym człowiekiem: „Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” Te dwa kroki są interesujące. Najpierw się Królestwo Boże przyjmuje, a potem wchodzi do niego. A przyjąć można tylko jak dziecko. Czyli nie można go osiągnąć, kupić, zdobyć, otrzymać jako zapłatę itd.
Co więcej, wyraźnie jest w tej Ewangelii zarysowana granica między życiem Dekalogiem a wejściem do Królestwa Bożego. Młodzieniec zachowujący Dekalog stoi na progu Królestwa Bożego, ale jeszcze nie w nim. Można żyć przykazaniami, ale to jeszcze nie Królestwo Boże.
I tak się nieraz zastanawiam nad dość powszechnie panującą kościelną narracją. Wystarczy, aby chrześcijanin zachowywał Dekalog. Tyle że to jeszcze jest wciąż bycie na progu królestwa Bożego. Sam Katechizm Kościoła uczy: „Stare Prawo jest przygotowaniem do Ewangelii”. (KKK, 1964). Ewangelia zakłada życie Dekalogiem, ale idzie znacznie dalej. Żyjąc według Dekalogu powinienem otrzymać nagrodę. Ale nawet według Dekalogu nie jesteśmy w stanie żyć o własnych siłach. Nie można więc „wypracować” sobie tej nagrody. Nasz katolicyzm jest często taki starotestamentalny. Może być tak, że w praktyce stoimy wciąż na progu Królestwa. Otrzymujemy wszystkie dary Królestwa Bożego, ale sercem stoimy na jego progu.

Mentalność „osiągania” królestwa Bożego chce otrzymać miłość Boga jako nagrodę
Jezus mówi, że do królestwa Bożego daje wstęp…. wolność wewnętrzna, a może coś znacznie ważniejszego i pierwszego. Ani bycie w porządku według przykazań, ani całkowity brak przywiązań. Kluczem jest to zdanie: „Jezus spojrzał na niego z miłością”. Św. Hieronim w Wulgacie przetłumaczył tak na łacinę: Iesus autem intuitus eum dilexit eum (Mk 10, 21) czyli „Jezus wejrzawszy na niego, pokochał go”
To wejrzenie nie jest tylko fizycznym spojrzeniem, to także wejrzenie w głąb. Być jak dziecko to przyjąć to spojrzenie i bycie pokochanym, nawet jeśli się jest przywiązanym, uwikłanym, niezachowującym jeszcze Dekalogu. Pozwolić sobie, aby ta miłość dotarła do serca i świadomości. Mentalność „osiągania” królestwa Bożego chce otrzymać miłość Boga jako nagrodę, a nie jako darmowy dar na samym początku drogi przemiany.
Młodzieniec spochmurniał. Zrobiło mu się smutno. Trudno mu było zostawić przywiązanie do bogactwa. A komu z nas jest łatwo zostawić jakiekolwiek przywiązanie? Być może chodzi o to, by najpierw odczuć, że Bóg w Jezusie ukochał nas z tym wszystkim, a nie skupiać się na tym, że jeszcze czegoś nie zrobiłem, jeszcze nie potrafię zostawić, jeszcze tak wiele we mnie nieładu. Nie od uporządkowania mojego życia zależy miłość Boga do mnie, ale moje uporządkowanie życia zależy od przyjęcia miłości Boga do mnie. Jak dziecko. Inaczej nie można zrobić kroku dalej.
Tak. Przywiązania do dobrych rzeczy najbardziej przesłaniają nam miłość Boga. Nie grzech. Młodzieniec to nie był rasowy grzesznik. Ale od przywiązań uwalnia tylko doświadczenie większej miłości od tej, dzięki której przywiązujemy się do rzeczy i stworzeń.
Cały wysiłek Kościoła powinien iść w tym kierunku: pozwolić człowiekowi doświadczyć tej miłości bez względu na to, w jakim stanie jest. A czy często nie jest na odwrót? Cały wysiłek idzie w tę stronę, by człowiek sam zmienił swój stan, aby ewentualnie potem doświadczył Bożej miłości. Ale to jest bycie na progu Królestwa Bożego.
Źródło: facebook.com / mł

Autor: Dariusz Piórkowski SJ

 

Przejdź do treści