Dewaluacja słowa

Dewaluacja słowa – odkryć je na nowo, by ocalić człowieczeństwo

Paweł Kosiński SJ 13 kwietnia 2025, 08:00 źródło: https://deon.pl/

„Na początku było Słowo” – pisał ewangelista Jan. Przez nie wszystko się stało. My jesteśmy z Niego. Wszelkie zło na świecie bierze się z negowania tego Słowa i odrzucania Go. Świat jest teraz w stanie wrzenia, napięć i wojen. Pada wiele słów oskarżeń, pogardy i wykluczenia. Słowo jakby się zdewaluowało, ale to nie zapowiada nic dobrego, to wielka tragedia współczesności.
Czas, który przeżywamy jest pełen wspomnień i skojarzeń związanych ze słowem. Kilka dni temu przeżywaliśmy 20. rocznicę śmierci Jana Pawła II. Mamy w oczach te wydarzenia sprzed lat, kiedy schorowany papież z okna swojego apartamentu w Watykanie chciał przemówić do wiernych na placu św. Piotra i nie był w stanie wydobyć z siebie właśnie ani słowa. Pamiętamy, jak jeszcze kilka dni temu, podczas Jubileuszu Chorych, Franciszek z trudem, słabym głosem był w stanie wypowiedzieć kilka słów pozdrowienia do wiernych. Od dwóch miesięcy czujemy brak jego tchnących nadzieję i odwagę słów. One były często wskazówką dla całej ludzkości, wyznaczającą kierunek ku braterstwu, trosce o świat, pokój, życie i wspólnotę, a dzisiaj tak bardzo ich nam potrzeba.
Rozpoczynamy przeżywanie ostatnich chwil ziemskiego życia Jezusa. W Męce Pańskiej, czytanej dzisiaj w kościołach, usłyszymy pojedyncze słowa, wypowiadane do garstki życzliwych Jezusowi osób i tłumu gapiów. One wyznaczają najważniejsze chwile w dziejach świata.
A jednocześnie widzimy, co się dzieje w ostatnim czasie w relacjach między państwami. Jak ciężkie słowa oskarżeń, insynuacji padają z ust najważniejszych wpływowych polityków. Tym bardziej boli, że niektórzy z tych prominentnych dyplomatów przyznają się do katolicyzmu. A nie inaczej jest wśród nas, w Polsce. Wystarczy przyjrzeć się i posłuchać słów w dyskusjach, toczących się politycznych debatach. Jak bardzo ‘słowo’ jest wtedy ‘mieczem’ i narzędziem zniszczenia a nie stwarzania i rozwoju.
Żyjemy w epoce, w której słowo straciło na znaczeniu. Kiedyś ‘dawanie słowa’ oznaczało poręczenie, obietnicę, zapewnienie, coś, co było prawie równoznaczne z przysięgą. Było czymś dobrym i szlachetnym. Dziś coraz częściej jest mało angażującym gestem, dźwiękiem bez większego znaczenia. Rozwinęliśmy i pomnożyły się sposoby komunikowania w dzisiejszym świecie, ale to jest także wielki problem. Wraz z tym zwielokrotniły się możliwości fakenewsów, fałszywych tożsamości, Avatarów generowanych przez sztuczną inteligencję, a podszywających się pod konkretnego człowieka.
Przywołałem na początku wspomnienia, które w wielu z nas wciąż są żywe. To nie tylko żal, poczucie bezradności i powalająca niemoc, kiedy widzi się bliskiego człowieka przytłoczonego cierpieniem, niezdolnego do wypowiedzenia słowa. Świat traktuje to, jako porażkę, ale my wiemy, że to coś zupełnie innego.
Porażką jest bowiem ‘teatr’, jaki się urządza z wielkim czarnym krzyżem wymazanym na czole w Środę Popielcową, co ma być znakiem przynależności do katolicyzmu, jak to ma miejsce np. w USA, a potem w słowach, które obrażają innych, poniżają ich, zdradzając poczucie wyższości, butę i brak szacunku. Porażką jest pogarda, która manipuluje całymi społecznościami.
Historia uczy nas, że wszelkie prześladowania i wojny zaczynają się od złych słów, które odbierają innym szacunek i godność. Potem bardzo łatwo i szybko pojawi się ‘miecz’ plotki, pomówienia, oskarżenia i wykluczenia, a nawet unicestwienia. Dlatego tak ważne jest w tym momencie uświadomienie sobie wagi tego, co przeżywamy. Doceńmy słowo, bo zło je dewaluuje. Wchodzi na świat niepostrzeżenie i odbiera mu znaczenie i siłę. Dlatego walka ze złem to przede wszystkim troska o dobre myślenie i dobre słowo, które jest jego wyrazem. W świecie, który relatywizuje wszystko, musimy na nowo odkrywać znaczenie dobrych słów, by obronić człowieczeństwo.

Autor: Paweł Kosiński SJ

 

Przejdź do treści