Apel na sierpień. Czy to na dziś wystarczy?
ks. Artur Stopka 4 sierpnia 2025, 09:28 źródło: https://deon.pl/
Być może nadszedł już czas, aby w kwestii trzeźwości Kościół w Polsce wyszedł z utartych kolein i podjął działania na miarę wielkich propagatorów trzeźwości.
Czterdzieści jeden lat. To kawał czasu. Zmieniają się czasy, zmieniają uwarunkowania, zmieniają okoliczności i ludzie. Zmieniają się też impulsy, na które reagują. Zmienia się również wiedza i pamięć, a pomysły, które ponad cztery dekady temu budziły entuzjazm lub przynajmniej zrozumienie, tracą swą nośność i już nie poruszają serc, umysłów ani sumień.
Tradycyjnie u progu sierpnia pojawia się w Kościele katolickim w Polsce apel dotyczący alkoholu. Także w tym roku przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych bp Tadeusz Bronakowski przygotował stosowne pismo. W wielu diecezjach zostało rozesłane przez kurie do parafii. Można je znaleźć także na stronach Konferencji Episkopatu Polski z adnotacją „Materiał do wykorzystania duszpasterskiego w XVII Niedzielę Zwykłą, 27 lipca 2025 roku”. Rzeczywiście w niejednej parafii tekst zatytułowany „Apel na sierpień – miesiąc abstynencji 2025” został wykorzystany albo zgodnie z sugestią zawartą we wspomnianym dopisku albo tydzień później. Niejednokrotnie został przeczytany w miejsce homilii. Są wakacje i księża chętnie sięgają tego rodzaju „pomoc duszpasterską”. Zwłaszcza, że wierni zdążyli się już przyzwyczaić do takich treści w połowie lata.
W tym roku doroczna sierpniowa inicjatywa opatrzona jest hasłem: „Odpowiedzialni za trzeźwość”. Bp Bronakowski napisał, że obojętność, lekceważenie problemów alkoholowych, brak zaangażowania w propagowanie postaw trzeźwościowych, wyśmiewanie abstynentów – to swoisty rak toczący nasz społeczny organizm. „To choroba, którą musimy sobie uświadomić i podjąć leczenie. Nie jest bowiem prawdą, że chorują jedynie ci, którzy już uzależnili się od alkoholu. Chore jest całe społeczeństwo, jeśli kultywuje upijanie się, jeśli każdy z nas nie troszczy się o trzeźwość w życiu osobistym, rodzinnym i narodowym” – zdiagnozował przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych.
Przyznał jednak, że sprawa osobistej odpowiedzialności za trzeźwość własną oraz innych, nie dla wszystkich Polaków jest oczywista. Przyznał, że faktem jest nie tylko wielka obojętność społeczeństwa na problemy alkoholowe, których doświadcza wielu rodaków. „Faktem jest również akceptacja postaw i działań sprzyjających upijaniu się” – wytknął bp Bronakowski. Patrząc na twarze wiernych, słuchających w kościele tych słów, można odnieść wrażenie, że mało kto z nich bierze je do siebie.
Gdy w 1984 polscy biskupi wychodzili z trzeźwościową, abstynencką inicjatywą obejmującą sierpień, można było liczyć na jej pozytywny odbiór i zaangażowanie dużej części Polaków. Wciąż jeszcze liczni Polacy pamiętali, że w czasie strajków w roku 1980 zdawano sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie wobec protestujących nieść może alkohol i zakazywano jego wnoszenia na tereny objęte strajkiem. Można więc było odwołać się do świeżej pamięci i wciąż obecnych emocji, wzywając do podejmowania sierpniowej abstynencji lub przynajmniej trzeźwości. Naturalne było wtedy także odwoływanie do historycznych dat i maryjnych świąt w kalendarzu liturgicznym.
Dziś, po ponad czterdziestu latach, odczytywane z ambon doroczne wezwanie do podejmowania dobrowolnej abstynencji dla wielu jest nie tyle pustym zwyczajem, ile rutyną, względnie niezrozumiałym rytuałem. Nawet ludzie mający osobiste doświadczenie Sierpnia 1980 r. nie noszą w sobie już tamtych emocji, a młodsi po prostu nie mają punktu odniesienia, który pozwoliłby im osobiście zaangażować się w tę proponowaną przez polski episkopat akcję. Chociaż znają powtarzaną raz po raz argumentację, wciąż niektórzy zadają pytanie „Ale właściwie dlaczego akurat sierpień?”. Mają inną niż cztery dekady temu świadomość historyczną i inne przeżycia oraz własne doświadczenia. Odmiennie traktują osobistą odpowiedzialność za kształt społeczeństwa i zjawiska, które mają w nim miejsce. Często nie ma w nich przekonania, że osobistą postawą lub decyzją mogą na cokolwiek wpłynąć, nawet w środowisku, w którym na co dzień żyją.
W minionych latach można było czasem usłyszeć pytanie o to, kto właściwie jest adresatem corocznych sierpniowych apeli. Tegoroczny tekst sygnowany przez bp. Bronakowskiego przynosi całą listę tych, do których przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych się zwraca. Są na niej małżonkowie i rodzice, są dzieci, są młodzi ludzie, a także osoby starsze, są duchowni, katecheci, nauczyciela, wychowawcy, ludzie związani z mediami oraz sprawujący władzę państwową lub samorządową. Na końcu wymienieni zostali apostołowie trzeźwości, dobrowolni abstynenci. Każdej i każdemu z nich bp Bronakowski wskazał konkretną misję lub zadanie. „Trzeźwość każdego Polaka to zadanie priorytetowe, od wyniku którego zależy przyszłość naszych rodzin, przyszłość Kościoła i naszej Ojczyzny. W tym wielkim i pięknym dziele każdy z nas ma ważną rolę do odegrania” – uzasadnił. A przytaczając szereg liczb stwierdził, że dane statystyczne odnośnie picia alkoholu w naszej Ojczyźnie są nadal alarmujące.
To prawda, dane są alarmujące. Jak wynika z raportu Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom, alkohol jest napojem konsumowanym powszechnie. Trudno się temu dziwić, skoro np. w wielkich sieciach handlowych raz po raz zdarzają się promocje zachęcające do kupowania niemal hurtowych jego ilości, a w reklamach pokazywany jest jako źródło dobrej zabawy i zadowolenia z życia.
Być może nadszedł już czas, aby w kwestii trzeźwości Kościół w Polsce wyszedł z utartych kolein i podjął działania na miarę wielkich propagatorów trzeźwości, takich jak ks. Jan Alojzy Ficek w Piekarach Śląskich, ks. Jan Kapica w Tychach (miejscowości z dwoma browarami), nie mówiąc już o Słudze Bożym Franciszku Blachnickim, założycielu Krucjaty Trzeźwości w roku 1957, a później Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Jeśli poważnie traktujemy zagrożenie, jakim są uzależnienia (nie tylko od alkoholu), to chyba czas wyjść poza strefę apeli i stworzyć ruch ludzi, którzy naprawdę się w sprawę zaangażują.
Autor: ks. Artur Stopka