Biblia pomaga w problemach finansowych.
Biblia pomaga w problemach finansowych. Daje wiele wskazówek, jak sobie z nimi radzić
Tomasz Kopański 27 stycznia 2025, 10:07 źródło: https://deon.pl/
W Piśmie Świętym znajdziemy ponad 2300 fragmentów dotyczących kwestii finansowych. Cytatów na temat wiary i miłości jest dużo mniej, bo około 500. – Pan Bóg wiedział, że pieniądze będą przysparzały ludziom problemów, dlatego w Swoim Słowie daje wskazówki, jak sobie z nimi radzić – mówią Elżbieta i Mirosław Wrotek z Fundacji Crown, w ramach której, na podstawie Pisma Świętego, pomagają ludziom borykającym się z problemami finansowymi.
Tomasz Kopański: Światem rządzi pieniądz. W obecnych czasach widać to coraz wyraźniej. Wydaje się nam, że im więcej pieniędzy będziemy posiadać, tym bardziej będziemy szczęśliwi. Tymczasem Biblia proponuje nam zupełnie inny obraz. Jak zatem powinniśmy patrzeć na pieniądze, chcąc kierować się w życiu Pismem Świętym?
Mirosław Wrotek: – Biblijne podejście nie polega na traktowaniu pieniądza jako celu samego w sobie, ale jako środka do zaspokojenia swoich potrzeb, ale też potrzeb bliźnich oraz do wsparcia innych ludzi czy Kościoła. Bez względu na to ile mamy pieniędzy, w każdym położeniu Pan Bóg zaprasza nas do tego, żeby zarządzać odpowiedzialnie tym, co nam daje. Nie zawężam tej kwestii tylko do pieniędzy. Chodzi po prostu o wierność w zarządzaniu.
Elżbieta Wrotek: – W Piśmie Świętym jest perykopa, która nosi tytuł „Dobry użytek z pieniądza” (Łk, 16, 10). W tym fragmencie czytamy, że „Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny”. Z Bożej perspektywy pieniądz jest drobną rzeczą. Jest to środek, który możemy mieć i dobrze bądź źle nim zarządzać. Natomiast z ludzkiego punktu widzenia pieniądze są wielką rzeczą. Często wywołują emocje, napięcia w relacjach z innymi osobami, zwłaszcza między małżonkami. Pieniądz próbuje zastąpić człowiekowi Boga.
M.W. – Przychodzi mi też do głowy fragment: „Nikt nie może dwóm panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie” (Mt 6, 24). Jeśli pozwalamy, żeby pieniądze kontrolowały nasze życie, działanie, relacje, to mogą z tego wyniknąć kłopoty i ucierpi na tym nasza relacja z Bogiem. Kiedy trzeba dużo pracować, nagle okazuje się, że nie ma czasu na modlitwę, Mszę świętą. Pieniądze są rywalem Chrystusa i wskaźnikiem naszego stanu duchowego. Z paragonów można wyczytać to, jakimi wartościami się kierujemy.
E.W. – Ludzie często mówią, że jeśli mieliby pieniądze, to ich życie wyglądałoby lepiej. Widać wyraźnie, że pieniądz zajmuje miejsce Boga w życiu człowieka. Mówienie: „Gdybym miał pieniądze” sugeruje, że to od pieniędzy uzależniamy jakość swojego życia. Bardziej prawdziwie brzmi zdanie: „Gdyby Bóg zechciał to…”, bo to Bóg jest Stwórcą i panuje nad światem (por Ps 135,6).
W zeszycie konferencyjnym „Biblia o finansach”, który znalazłem na państwa stronie widnieje zdanie: „Teologia, jaką wyznajemy, jest ściśle powiązana z zawartością naszego portfela, co sprawia, że Pismo Święte dla chrześcijan powinno być podstawowym podręcznikiem w dziedzinie finansów”. Mogliby państwo rozszerzyć ten temat?
M.W. – Kiedy w 2008 roku byliśmy na konferencji „Biblia o finansach”, dowiedzieliśmy się, że w Piśmie Świętym jest nawet 2350 wersetów, fragmentów na temat pieniędzy, bogactwa, majątku, oszczędzania i innych tematów dotyczących portfela. To nas bardzo zaskoczyło. Dla porównania, cytatów na temat wiary i miłości jest w Biblii około 500. Pan Bóg wiedział, że pieniądze będą przysparzały ludziom problemów, dlatego w Swoim Słowie daje wskazówki, jak sobie z nimi radzić.
E.W. – Jako Fundacja Crown wydaliśmy książkę „Finanse po Bożemu. 2350 wersetów biblijnych na ten temat”. Jest to zbiór uporządkowanych tematycznie cytatów dotyczących finansów. Można w prosty sposób prześledzić, czego Pismo Święte uczy nas w zakresie bogactwa, ubóstwa, oszczędzania, wydawania, pracy, wychowania dzieci, małżeństwa. Co ciekawe, jeszcze w poprzednim wieku Pismo Święte było traktowane jako źródło mądrości dla osób, które uczyły się zarządzania.
Co konkretnie może podpowiedzieć nam Słowo Boże na przykład w zakresie wydawania pieniędzy?
E.W. – Biblia zachęca nas do akceptowania i dostosowywania wydatków do sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Nie chodzi o to, że mamy pozbawiać się pewnych ambicji, nie kształcić się czy zrezygnować z lepszej pracy, ale mamy uczyć się, tak jak św. Paweł, bycia zadowolonym: „Ja bowiem nauczyłem się wystarczać sobie w warunkach, w jakich jestem. Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4,11-13). Pismo Święte mówi również, abyśmy unikali pożądania, chciwości. W Liście do Tymoteusza czytamy (1 Tm 6, 10): „Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy”. Ciągle dążymy do tego, żeby mieć coraz więcej i więcej. Kręcimy się stale wokół spraw materialnych.
M.W. – Współczesny świat bardzo dobrze radzi sobie w nakręcaniu nas, żeby było więcej, lepiej, wygodniej. Nie warto wydawać pieniędzy w oparciu o porównywanie się z innymi. Powinniśmy być też świadomi wpływu reklam na nasze wydatki. Tę myśl idealnie obrazuje fragment z Listu do Rzymian (Rz 12, 2): „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe”. Przypowieść Jezusa o budowaniu wieży (Łk 14, 28-30) uczy nas z kolei planowania. Warto stworzyć plan wydatków i zastanowić nad tym, czego się naprawdę potrzebuje.
E.W. – Słowo Boże obfituje w różnorodne wskazówki, które można odnieść do kwestii finansowych. Choć w niektórych fragmentach mogą nie pojawiać się bezpośrednio słowa takie jak „pieniądze” czy „bogactwo”, to zawarte w nich rady często można zastosować w kierowaniu naszymi finansami.
W zdrowym zarządzaniu pieniędzmi może nam też pomóc tzw. koncepcja szafarstwa. Na czym ona polega?
E.W. – Chodzi o uznanie, że właścicielem wszystkiego co posiadamy jest Bóg. Nie mamy wpływu na to, jak długo będziemy to użytkować. Wystarczy spojrzeć na niedawną powódź. Ludzie stracili cały dorobek swojego życia. Koncepcja szafarstwa polega na uznaniu, że Bóg jest właścicielem wszystkiego, a my zarządzamy i mamy być w tym wierni.
M.W. – Dobrze obrazuje to „Przypowieść o talentach” (Mt 25, 14-30). Słudzy nie zostali pochwaleni za sukces finansowy, ale za swoją wierność, posłuszeństwo.
E.W. – W Liście do Koryntian jest napisane, że „od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny” (1 Kor 4, 2). Jeżeli będziemy wiernie realizować Boży zamysł, to zaczniemy zauważać, że pieniądze, którymi Bóg nam błogosławi, niekoniecznie muszą być w stu procentach przeznaczone na nasze potrzeby. Możemy zostawić dziewięćdziesiąt procent zarobków dla siebie, co i tak będzie dużą kwotą, a dziesięć procent przeznaczyć na Kościół, wsparcie naszej wspólnoty, głoszenie Dobrej Nowiny, misje itp.
Osoba, która jest bardzo bogata i wiernie zarządza swoim majątkiem, może uczynić wiele dobra. Bóg może jej błogosławić, widząc, że potrafi dzielić się z innymi i nie zatrzymuje wszystkiego dla siebie.
Czy rzeczywiście istnieje związek między tym, ile pieniędzy oddajemy Kościołowi a grubością naszego portfela? Czytałem świadectwa osób, które zaprosiły Boga do swoich finansów, oddając tzw. dziesięcinę i dobrze na tym wyszły.
E.W. – Musimy zadać sobie pytanie, kto jest dla nas ważniejszy: DAWCA czy dar. Jeżeli byśmy dawali jedynie po to, żeby otrzymać jeszcze więcej, to posługiwalibyśmy się klasyczną zasadą „coś za coś’. To jest czysta transakcja. W oddawaniu dziesięciu procent chodzi przede wszystkim o wdzięczność i zaufanie do Boga. Dla niektórych te dziesięć procent jest niewyobrażalną sumą i ciężko im wypuścić ją z rąk.
M.W. – Dziesięcinę dawaliśmy od początku małżeństwa, bo tego nauczyliśmy się we wspólnocie młodzieżowej, natomiast na początku byliśmy PŁATNIKAMI dziesięciny, robiliśmy to z obowiązku, a dopiero potem dojrzeliśmy do bycia DAWCAMI. Na samym początku bardzo nas to bolało, ponieważ w skali roku ta kwota stawała się dodatkową pensją. Jako młode małżeństwo za te pieniądze moglibyśmy kupić wiele potrzebnych rzeczy.
Z czasem jednak nauczyliśmy się dawać. Zauważyliśmy, że wspieranie Kościoła i dzieł misyjnych jest ważne. Przekonaliśmy się o tym w sytuacji, kiedy oboje straciliśmy pracę i nie mieliśmy dochodów, więc nie mogliśmy dawać dziesięciny. Wtedy uzmysłowiliśmy sobie, że nasze pieniądze są potrzebne w miejscach, do których je kierowaliśmy. Dawanie przemieniło nasze serca. Jak mówi Pismo Święte: „(…) radosnego dawcę miłuje Bóg”. Świat powie, że to w braniu jest więcej szczęścia, natomiast Słowo Boże twierdzi co innego i my tego doświadczyliśmy.
E.W. – Dziesięć procent nie powinno być dla nas granicą, ponieważ warto dążyć do tego, by dawać jeszcze więcej. Takie podejście przynosi poczucie sensu i szczęścia.
Pieniądze nieodłącznie kojarzą się z pracą. Nie jest dobrze, kiedy praca staje się naszym całym światem. Jak powinniśmy traktować pracę patrząc na nią z Bożej perspektywy?
M.W. – Boża perspektywa co do pracy została nakreślona już w raju. Pan Bóg kazał Adamowi uprawiać i doglądać ogród. To pokazuje, że praca nie jest karą za grzech, ponieważ została dana człowiekowi, zanim ten grzech się pojawił. Jan Paweł II w encyklice „Laborem exercens” podkreślił, że praca ma też wymiar współudziału człowieka w dziele stworzenia. Praca nadaje godność człowiekowi.
E.W. – Nie możemy też zapominać o odpoczynku. W Księdze Wyjścia (Wj 34, 21): „Sześć dni pracować będziesz, a w dniu siódmym odpoczywaj tak w czasie orki, jak w czasie żniwa”.
Ciekawe jest to, że Bóg nakazuje odpoczywać nawet w czasie orki. Każdy rolnik chce jak najszybciej zaorać pole, zasiać, a potem zebrać plony, często nie zważając na to, czy jest niedziela. Pan Bóg daje nam do zrozumienia, że sześć dni pracy w zupełności wystarczy. Musimy dać sobie przerwę, ponieważ potrzebuje tego nasz organizm oraz nasi bliscy.
M.W. – Z czasem uświadomiłem sobie, że pracuję dla Chrystusa. Kiedy w pracy dzieją się różne zawirowania, towarzyszy mi świadomość, że to Pan Bóg jest ostatecznie moim pracodawcą, zapewnia utrzymanie mojej rodzinie, daje mi możliwość gorliwie pracować. Wiem, że do Boga należy ostatnie słowo.
W ramach Fundacji Crown pomagacie ludziom w kwestiach finansowych. Co dokładnie oferujecie osobom, które borykają się z tymi problemami?
M.W. – Naszą misją jest pomoc ludziom w poznaniu i zastosowaniu Bożych zasad w zarządzaniu finansami, talentami i karierą. W praktyce realizujemy trzy główne nurty: edukację finansową, zarządzanie ścieżką edukacji i kariery oraz kształcenie liderów.
Jeżeli chodzi o edukację finansową, organizujemy kilkutygodniowe kursy finansowe Crown. Polegają na codziennym studium biblijnym, czyli czytaniu Słowa Bożego na temat pracy, wydawania, oszczędzania, uczciwości itd. Do tego dochodzą zadania praktyczne w postaci układania budżetu czy rejestrowania wydatków. Trzecim elementem kursów jest cotygodniowe spotkanie w grupie, na którym uczestnicy dzielą się swoim doświadczeniem.
E.W. – Bardzo ważnym elementem kursu jest także modlitwa za siebie nawzajem. Na każdym spotkaniu podajemy różne intencje i przez cały tydzień modlimy się za nie. Kurs jest otwarty dla każdego, jednak jasno zaznaczamy, że pracujemy w oparciu o Pismo Święte. Trzeba uznać autorytet Biblii, żeby chcieć się poddać radom biblijnym. Kurs trwa aż 12 tygodni, ponieważ jego celem jest pomoc uczestnikom w wykształceniu trwałych nawyków w zarządzaniu finansami. Jeśli ktoś nie wypracuje tych nawyków podczas kursu, istnieje duże prawdopodobieństwo, że po zakończeniu kursu będzie mu trudniej to zrobić w pojedynkę. Zdarza się, że po kilku latach ludzie wracają do nas, aby ponownie skorzystać z tej nauki.
M.W. – Kiedy organizowaliśmy w parafiach takie kursy, okazało się, że przyciągnęły one więcej osób będących „satelitami” wokół Kościoła. Gdybyśmy zaprosili tych ludzi na typowe rekolekcje ewangelizacyjne, prawdopodobnie nie przyszliby. Nasze kursy pełnią także rolę narzędzia ewangelizacyjnego, ponieważ Słowo Boże jest „żywe i skuteczne”.
Autor: Tomasz Kopański