Brak pokory jest w Kościele na porządku dziennym

Wojciech Żmudziński SJ 14 lutego 2025, 06:00 źródło: https://deon.pl/

Zdjęcie przerąbanej siekierą książki noblistki Olgi Tokarczuk, twarz premiera rządu wtłoczona komputerowo w mundur esesmana, zakłócenie ciszy upamiętniającej ofiary przez polityka mającego poparcie setek tysięcy Polaków, nienawistne posty o migrantach i wulgarne komentarze o muzułmanach. Takie obrazki mignęły mi przed oczami, gdy przeglądałem ostatnio media społecznościowe.
Mój daleki krewny, kiedyś milicjant, dziś emeryt patriota, na moje pytanie, czy oglądał program „Reporterzy” w TVP1, odpowiedział mi, że odkąd ta stacja telewizyjna przestała być polska, nie ogląda jej. Zadaję sobie pytanie, czy to jest patriotyzm? Nie tak go rozumiem.
Potrafię zachwycać się czymś, z czym się nie utożsamiam, nie tracąc, lecz zyskując. Mogę podziwiać kulturę innych narodów nie odnajdując w nich niczego, co jest mi bliskie. Potrafię odnaleźć wiele inspiracji w religiach, w które nie wierzę. Entuzjazm kibiców drużyny przeciwnej, folklor ludowej pobożności z drugiego krańca ziemi, piękno dzieł sztuki stworzonych przez artystów o wątpliwej postawie moralnej. Wszystko to ma wartość, którą potrafię docenić mimo, że nie jest moje i nie ma nic wspólnego z moimi politycznymi i religijnymi poglądami. Nie pojmuję ludzi, którzy cenią tylko to, co jest im bliskie i pod czym mogliby się podpisać. Resztę uważają za wrogą i zagrażającą im rzeczywistość.
Psychiatra Iain McGilchrist nazywa postawę takich ludzi aroganckim indywidualizmem i brakiem pokory, które mogą doprowadzić naszą cywilizację do upadku. Przypomnę, że arogancja to zuchwałość i lekceważące zachowanie wobec innych wynikające z przekonania o własnej wyższości. Arogancja połączona z indywidualizmem pozbawia człowieka jakiegokolwiek punktu odniesienia do rzeczywistości, w której żyje. Dlatego szuka autorytetów w czasach, które dawno minęły, w batalistycznych wyczynach naszego oręża i zmitologizowanych żołnierzach wyklętych. Martwi bohaterzy już nie zmienią zdania, już nikogo nie zdradzą. Są przez to bezpieczniejsi i można się w ciemno z nimi zgadzać. Nie tak rozumiem patriotyzm.
Nie wyśmiewam wystąpień kandydatów na prezydenta, których poglądów nie podzielam. Każdy z nich miewa pomysły, które wydają mi się interesujące. Potrafię przyznać, że dzisiejsze wystąpienie Nawrockiego było świetne, a złożenie autografu na rękawicach bokserskich jednego ze zwolenników, bardzo mnie ujęło.
Mój kolega nie zgadza się ze mną: „To ustawka!” – mówi. „No i czemu mi psujesz chwilę zachwytu nad tą niecodzienną sytuacją?” – odpowiadam. Spojrzał na mnie z politowaniem. Lubię i doceniam jego faworyta Trzaskowskiego i nie pastwię się nad nim, gdy coś mu nie wyjdzie. Czy nie można patrzeć na ludzi bez uprzedzeń?
Aroganckie przekonanie o własnej wyższości zakłóca relacje między ludźmi i umacnia podziały, również w Kościele, a przede wszystkim odczłowiecza.
Niemało jest w internecie komentarzy katolików wylewających pomyje na papieża Franciszka, a jeszcze więcej takich, których autorzy wiedzą najlepiej, jaki powinien być Kościół i jak powinni myśleć wszyscy katolicy – wszyscy bez wyjątku. Brak pokory jest w Kościele na porządku dziennym. Wydawałoby się, że biskupom łatwiej rozmawiać z przedstawicielami innych religii niż z własnymi wiernymi.
„Przydałby się tydzień albo chociaż dzień modlitw o jedność katolików, bo na razie to tak wygląda, że o ile z Żydami, protestantami czy muzułmanami jesteśmy w stanie się spotykać, to o pewnych spotkaniach wewnątrz Kościoła katolickiego można tylko pomarzyć” – napisał ks. Wojciech Węgrzyniak na portalu X.
Zapatrzenie w siebie pozbawia człowieka umiejętności kontemplowania otaczającej rzeczywistości i czerpania satysfakcji z poznawania kogoś, kto inaczej patrzy na świat. Wielu nie wyobraża sobie funkcjonowania we wspólnocie, w której żyją i modlą się razem konserwatywni i postępowi katolicy, Polacy i nie Polacy. A taką zróżnicowaną wspólnotą jest od wielu wieków zakon jezuitów, który już 40 lat jest moim domem. To oczywiście stwarza trochę trudności w przestrzeni medialnej, gdy dziennikarze i ich odbiorcy próbują coś ugrać na różnicy zdań między księżmi lub wręcz linczują kogoś, tylko dlatego, że nie mieści się w ich utartych schematach. Po co te hejty i przepychanki?
Patriotyzm to nie batalistyczny romantyzm i walka na śmierć i życie w obronie własnych poglądów. Tradycja, w której się wychowałem, to nie podział na „naszych” i „obcych” ani przekonanie o wyższości moich uczuć religijnych. Tęsknię za wspólnotą wiary, która otwiera drzwi, a nie zamyka, za krajem, w którym ceniona jest pokora, a nie buta. Patriotyzm to gościnność, dbałość o piękno ojczystej mowy, kraj „gdzie kruszynę chleba / Podnoszą z ziemi przez uszanowanie / Dla darów Nieba” (Norwid). Szacunek dla pracy i respekt wobec natury, „gdzie winą jest dużą / Popsować gniazdo na gruszy bocianie” (Norwid).
Marzy mi się patriotyzm wolny od arogancji i braku pokory. I nie jestem jedynym takim marzycielem.

Autor: Wojciech Żmudziński SJ

 

Skip to content