Co robili apostołowie od wstąpienia Jezusa do nieba
Co robili apostołowie od wstąpienia Jezusa do nieba do dnia Pięćdziesiątnicy
Jakub Kołacz SJ 7 czerwca 2025, 09:27 źródło: https://deon.pl/
Przed samym odejściem do nieba – czytamy o tym w Ewangeliach – Jezus przykazał uczniom, aby nie odchodzili z Jerozolimy, ale czekali na wypełnienie się “obietnicy Ojca”. Oni wzięli sobie te słowa do serca, i choć nie wiedzieli, jak długo to czekanie będzie trwało, pozostali w mieście. Czy wiemy, co w tym czasie robili?
• Po zmartwychwstaniu Jezusa, a jeszcze przed Wniebowstąpieniem, uczniowie czasami opuszczali Jerozolimę i Wieczernik.
• Po wstąpieniu Jezusa do nieba, apostołowie przebywali w Wieczerniku, czekając na „spełnienie obietnicy Ojca”.
• W tym okresie podjęli ważną decyzję o uzupełnieniu grona Dwunastu po odejściu Judasza.
• W ten sposób doczekali Zesłania Ducha Świętego, który dał im odwagę do świadczenia o Jezusie.
Nie tylko uczniowie z Emaus opuścili Jerozolimę
Po zmartwychwstaniu Jezusa, a właściwie po pierwszych spotkaniach ze Zmartwychwstałym, kiedy uczniowie nie tylko przekonali się o tym, że Jezus żyje, ale także że wszystko w pewnym sensie wróciło do normalności – czyli że nie spadnie na nich żadna kara, bo Nauczyciel wciąż uważał ich za przyjaciół – wtedy ich życie zaczęło wracać do normy. Uczniowie wprawdzie wciąż traktowali Wieczernik – czyli tę wielką izbę na piętrze, w której wraz z Jezusem zjedli uroczystą ostatnią kolację – jako swój bezpieczny azyl, ale też coraz częściej opuszczali to miejsce. Trochę dlatego, że czuli się tam jak w więzieniu, a trochę, bo życie miało swoje potrzeby, o które koniecznie trzeba było zadbać. Już w niedzielny poranek dwaj uczniowie opuścili miasto i poszli do swego domu w niedalekim Emaus, ale nie tylko oni opuścili Wieczernik. Wieczorem tego samego dnia, kiedy zmartwychwstały Jezus, pomimo drzwi zamkniętych, stanął między uczniami, nie było wśród nich także Tomasza.
Skoro wracamy do normalności, to wracamy do pracy
Dwudziesty pierwszy rozdział Ewangelii św. Jana przedstawia wyczerpujący opis nieudanego nocnego połowu na jeziorze, zwieńczonego spektakularnym sukcesem o poranku, a potem wspólnym śniadaniem ze Zmartwychwstałym. Okazało się, że to właśnie Jezus, który stanął na brzegu jeziora, nie tylko że podpowiedział zmęczonym rybakom, w którym miejscu powinni zarzucić sieci, ale także przygotował dla nich śniadanie, a na koniec zadał Piotrowi serię słynnych pytań o miłość. Jest to piękne i wzruszające opowiadanie, będące niejako nowym otwarciem: bo nie tylko cud spektakularnego połowu był powtórzeniem tego, co w przygodzie rybaków z Jezusem wydarzyło się na początku (opisuje to ewangelista Łukasz), ale też dlatego, że na koniec wobec Piotra padło po raz drugi wezwanie, od którego wszystko się zaczęło: „Pójdź za mną!”. Co ciekawe, opowiadanie to jest w oczywisty sposób dołożone do Ewangelii, ponieważ znajduje się ono po tzw. pierwszym zakończeniu (bo warto wiedzieć, że Ewangelia Jana nie ma jednego zakończenia, ale dwa). Dla nas jednak jest to o tyle istotne, że sytuacja ta pokazuje, że pomiędzy zmartwychwstaniem a wniebowstąpieniem uczniowie opuszczali Jerozolimę – tak jak w tym przypadku: wypłynąć na jezioro mogli z miasta, w którym mieszkali, czyli z Kafarnaum, a z Jerozolimy do Kafarnaum w linii prostej jest jakieś… 160 km.
Czekanie to nie bezczynność
Jednak raz po raz opuszczając Jerozolimę, raz po raz do niej wracali, albo przynajmniej schodzili się razem – bo to właśnie w takiej grupie zastał ich Jezus, gdy udzielił im ostatnich wskazówek, po czym wyprowadził ich na górę, na której „obłok zabrał go im sprzed oczu”, czyli wstąpił do nieba. I to właśnie wtedy z ust Jezusa padło polecenie, aby tym razem „nie odchodzili z Jerozolimy”. Dlaczego? Bo ma się wydarzyć coś niezwykłego, przy czym nikogo z nich nie może zabraknąć. Czekali więc, przebywając w Wieczerniku. Nie wiedzieli jednak, jak długo przyjdzie im czekać.
Uzupełnienie grona Dwunastu
Według relacji Dziejów Apostolskich (które rozpoczynają się od opisu wniebowstąpienia), pomiędzy odejściem Jezusa do nieba a zesłaniem Ducha Świętego miało miejsce tylko jedno wydarzenie, ale za to bardzo ważne. Uczniowie, zgodnie z poleceniem Jezusa, przebywający w Jerozolimie, wciąż przemykający się chyłkiem przy murach i pozostający nieco niewidzialni – bo jeszcze Duch nie dodał im odwagi – zdecydowali się dokonać czegoś, co wyraźnie świadczy o tym, że nie byli to już ci przestraszeni i zagubieni „chłopcy”, jakich widzieliśmy w pierwszych dniach po zmartwychwstaniu, ale że poważnie zaczęli myśleć o przyszłości.
Zdając sobie sprawę z dramatu, jaki rozegrał się pośród nich za sprawą Judasza – który wkrótce po wydaniu Jezusa powiesił się – i wiedząc, że liczba 12 apostołów, ustalona przez ich Mistrza, nie była przypadkowa, postanowili uzupełnić swe grono.
Co ciekawe, kandydatowi, który miał zająć miejsce Judasza, już wówczas postawili dwa wymagania: wiedzy i łaski. Wymóg wiedzy miał zostać spełniony przez fakt, że o miejsce to mógł ubiegać się jedynie ktoś, kto podobnie jak pozostałych jedenastu towarzyszył Jezusowi „od samego początku”, a zatem był świadkiem wszystkich jego cudów i nauczania. Wymóg łaski zaś spełniono w taki sposób, że kiedy już „zakwalifikowano” dwóch kandydatów, wówczas po modlitwie apostołowie dali im losy – los „padł na Macieja”, a wszyscy rozstrzygnięcie to potraktowali tak, jakby to sam Bóg wskazał, kto powinien zająć miejsce tego, który się sprzeniewierzył misji.
W ten sposób, w gronie dwunastu, doczekali Zesłania Ducha, którego dary zaszczepiły w nich odwagę, aby wyszli z cienia i zaczęli świadczyć o Jezusie.
Autor: Jakub Kołacz SJ