Cudowne odnalezienie relikwii i wyjątkowa kanonizacja
Cudowne odnalezienie relikwii i wyjątkowa kanonizacja. W kwietniu mijają ważne rocznice związane ze św. Andrzejem Bobolą
Joanna Operacz /KAI 2025-04-11 12:00 źródło: https://www.niedziela.pl/
W kwietniu mijają dwie ważne rocznice związane z patronem Polski św. Andrzejem Bobolą – 17 kwietnia rocznica jego kanonizacji w 1938 r. w Rzymie, a 19 kwietnia rocznica odnalezienia w Pińsku (obecnie na Białorusi) jego ciała, zachowanego od rozkładu. Oba te wydarzenia odbyły się w niezwykłych okolicznościach – przypomina portal andrzejbobola.info.
Męczennik
Jezuita o. Andrzej Bobola zginął śmiercią męczeńską 16 maja 1657 r. z rąk Kozaków podczas wojen, jakie nękały wtedy nasz kraj.
Za życia Bobola był zwykłym księdzem. Był gorliwy i pobożny, miał sporo sukcesów duszpasterskich (miedzy innymi, udało mu się nawrócić wielu prawosławnych na katolicyzm, co ostatecznie doprowadziło do jego męczeńskiej śmierci 16 maja 1657 r.), ale był postacią szerzej nieznaną. Jego okrutnie poranione ciało pochowano w podziemiach jezuickiego kościoła w Pińsku, który leżał wówczas na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego, wchodzącego w skład Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Burzliwe czasy nie sprzyjały upamiętnianiu męczenników. Kraj był wyniszczony i spustoszony po potopie szwedzkim i wojnach kozackich i moskiewskich, a sami jezuici z prowincji, do której należał Andrzej Bobola, stracili ponad 50 zamordowanych współbraci.
I wtedy doszło do niezwykłej interwencji męczennika, którą szczegółowo opisał na podstawie dokumentów o. Jan Poplatek SJ w wydanej w 1938 r. fundamentalnej biografii swojego współbrata „Błogosławiony Andrzej Bobola Towarzystwa Jezusowego. Życie – Męczeństwo – Kult”.
„Jestem Andrzej Bobola”
Na początku XVIII w. ponownie nastały ciężkie czasy dla naszego kraju. Na początku panowania króla Augusta II Sasa na Litwie trwała de facto wojna domowa pomiędzy Sapiechami a koalicją przeciwnych im magnatów. Później zaczęła się wojna północna pomiędzy Szwecją a Rosją i Saksonią. Kraj pustoszyły przemarsze i rekwizycje wojsk saskich, szwedzkich, moskiewskich oraz licznych konfederacji.
W 1702 roku rektor, czyli przełożony, jezuickiego kolegium w Pińsku o. Marcin Godebski (1671-1709) stanął przed wyzwaniem, jak ochronić kościół, samo kolegium, jego folwarki i ludzi znajdujących się pod jego opieką – jezuitów, uczniów, pracowników szkoły i chłopów mieszkających w okolicznych wsiach należących do kolegium. Oddanie się pod opiekę jednej ze stron konfliktu niosło ryzyko agresji ze strony wojsk obozu przeciwnego. Dręczony tymi rozterkami o. Godebski w modlitwie prosiło o pomoc.
W niedzielę, 16 kwietnia 1702 r., po wieczornych modlitwach ukazał się mu nieznany jezuita, z którego twarzy biła jakby nieziemska jasność. Na początku gość zaczął czynić wyrzuty o. Godebskiemu, że szuka pomocy, tam gdzie nie zdoła jej znaleźć. Następnie powiedział mu, że jest o. Andrzejem Bobolą, zamordowanym niegdyś przez Kozaków, i że sam otoczy opieką kolegium pod warunkiem, że rektor poleci odszukać jego ciało, pochowane we wspólnej krypcie pod kościołem, i umieści je oddzielnie od innych – gdyż taka jest wola Boża. Po tych słowach znikł.
Pochowany pod wielkim ołtarzem
Następnego dnia w południe o niezwykłym zdarzeniu wiedziało już całe miasto. Niezwłocznie przystąpiono do poszukiwań trumny, ale tu pojawiły się trudności. Nikt nie pamiętał Andrzeja Boboli i nie wiedział, gdzie i kiedy został on pochowany. Dokumenty z tamtych czasów albo trafiły do archiwum zakonnego w Wilnie, albo zaginęły. Spis osób pochowanych w podziemiach kościoła został prawdopodobnie wyrzucony na śmieci ok. 1690 r. Poszukiwania w krypcie zastawionej wieloma trumnami trwały dwa dni i nie przyniosły rezultatów.
I wtedy nastąpiło „przypadkowe” odkrycie – jakich później było wiele w historii kultu św. Andrzeja. Okazało się, że wspomniany spis zabrał przed laty ze śmietnika przy zakrystii kościoła i schował w domu mieszkaniec Pińska Józef Szczerbicki. W dokumencie zanotowano po łacinie: „Pater Andreas Bobola anno 1657, Maii 16. Ianoviae occisus crudelissime ab impiis Cosacis varie necatus, deinde decoriatus, positus ante Altare Maius” („Ksiądz Andrzej Bobola 16 maja 1657 okrutnie zamordowany w Janowie, przez niegodziwych kozaków, rozmaicie dręczony, w końcu odarty ze skóry, pochowany pod wielkim ołtarzem”).
Ponadto w nocy z 18 na 19 kwietnia Andrzej Bobola ukazał się ponownie – tym razem świeckiemu zakrystianowi Prokopowi Łukaszewiczowi i powiedział mu: „Ciało moje znajduje się w ziemi, w rogu piwnicy, po lewej stronie, tam szukajcie, a znajdziecie!”. Zakrystianin po latach potwierdził to pod przysięgą podczas procesu beatyfikacyjnego, a jego zeznania trafiły do akt procesowych.
Krew jakby niedawno zakrzepła
W krypcie faktycznie odnaleziono trumnę zapadniętą w ziemię aż po wieko. Na wieku znajdował się krzyż i napis: „Pater Andreas Bobola Societatis Iesu a Cosacis occisus” („Ojciec Andrzej Bobola z Towarzystwa Jezusowego zabity przez Kozaków”).
Kiedy otwarto trumnę, zebranych ogarnęło zdumienie. Szczątki bowiem zakurzone, ale poza tym zachowane w nienaruszonym stanie – choć od 45 lat spoczywały pomiędzy gnijącym zwłokami, w wilgotnej ziemi (nieopodal kościoła płynęła rzeka Pina). Wyraźnie było widać ślady tortur, rany wyglądały na świeże, krew wyglądała jak niedawno zakrzepła. Ciało nie straciło elastyczności. Wyglądało tak, jakby zgon nastąpił dzień wcześniej. Szczątki ubrano w nową sutannę i ornat oraz przełożono do nowej trumny, którą ustawiono w krypcie na specjalnym podwyższeniu.
Od tej pory szybko zaczął się szerzyć kult męczennika. Mieszkańcy Pińska i okolicznych wsi przychodzili do krypty oddając hołd Andrzejowi Boboli i prosząc o wstawiennictwo w swoich intencjach. Jezuita wypełnił także obietnicę daną współbratu ojcu Godebskiemu w sprawie opieki nad kolegium. Dowódca oddziału rosyjskiego Czerńcow po zajęciu Pińska z własnej inicjatywy wystawił dokument chroniący kolegium pińskie i jego majątki od postojów i rekwizycji wojskowych.
Wojna przynosiła straszne następstwie w całym kraju – głód i epidemię o nienotowanej dotychczas skali. Grasowała ona od połowy 1709 roku i przez cały rok 1710 i pochłaniała tysiące ofiar. Obrazem rozmiarów tej klęski może być fakt, że sama tylko litewska prowincja jezuitów w 1710 roku utraciła 118 zakonników. Tylko Pińszczyzna była wolna od zarazy, co wielu mieszkańców tych okolic przypisywało opiece Apostoła Polesia. Od tej pory aż do dzisiaj św. Andrzej Bobola uchodzi za orędownika w czasach epidemii.
Wkrótce rozpoczął się proces beatyfikacyjny, który jednak był wielokrotnie przerywany z powodu różnych niesprzyjających okoliczności (np. kolejnych rozbiorów Polski). Beatyfikacja Andrzeja Boboli nastąpiła jednak ostatecznie w 30 października 1853 roku w Rzymie.
Przyjaciel Polaków Pius XI
Druga kwietniowa rocznica związana z Andrzejem Bobolą to rocznica kanonizacji, która miała miejsce w niedzielę wielkanocną, 17 kwietnia w Rzymie.
Od chwili, gdy w 1918 r. Polska odzyskała niepodległość, do Stolicy Apostolskiej popłynęły liczne prośby o kanonizację Andrzeja Boboli. Takie prośby wystosowali m.in. polscy biskupi i naczelnik państwa Józefa Piłsudskiego. W Polsce wiele osób uważało, że to właśnie orędownictwo bł. Andrzeja Boboli walnie przyczyniło się do odrodzenia państwa po rozbiorach. W sierpniu 1920 roku, podczas inwazji bolszewickiej, przy relikwiach męczennika modliły się setki tysięcy warszawiaków.
Pontyfikat Piusa XI szczególnie sprzyjał kanonizacji. Achille Ratti był bowiem szczególnie związany z Polską – w latach 1918-1921 był nuncjuszem apostolskim w naszym kraju, interesował się postacią Andrzeja Boboli i w 1923 r. walnie przyczynił się do odzyskania jego szczątków z rąk bolszewików, którzy przetrzymywali je w muzeum w Moskwie. Dzień przed kanonizacją Boboli Pius XI opowiedział polskim biskupom, jak to w listopadzie 1919 r. omawiał z marszałkiem Piłsudskim pomysł zbrojnej wyprawy na Połock w celu odzyskania znajdującej się tam wówczas trumny z ciałem męczennika.
Cuda kanonizacyjne
Podstawą kanonizacji, czyli uznania, że dana osoba jest w niebie, i że Bóg życzy sobie, aby był on otaczany czcią świętych na ziemi, było uznanie dwóch uzdrowień jako cudów dokonanych za wstawiennictwem Andrzeja Boboli.
Pierwszym było uleczenie s. Alojzy Dobrzyńskiej z rakowatego owrzodzenia trzustki. Kiedy choroba spowodowała już bardzo ciężki stan chorej, jej współsiostry rozpoczęły nowennę przez wstawiennictwo bł. Andrzeja Boboli. Jednak kiedy zakonnica zgłosiła się do szpitala, by poddać się umówionej operacji, lekarze nie znaleźli nawet śladu dolegliwości.
Drugim cudem było uleczenie Idy Kopeckiej. Kobieta, dotknięta chorobą kości, poddała się niefortunnej kuracji promieniami Roentgena, podczas której doznała ciężkich oparzeń skóry na brzuchu. Lekarze uznali te rany za nieuleczalne i powiedzieli jej, że wkrótce umrze. Znajomy jezuita dał kobiecie relikwie bł. Andrzeja Boboli i przyrzekł odprawić Mszę św. o uzdrowienie za przyczyną męczennika. „Przyłożyłam relikwie do ciała obok rany, przyklękłam i pomodliłam się krótko: bł. Andrzeju Bobolo, uproś mi uzdrowienie, o ile to jest zgodne z wolą Bożą” – opisała później Kopecka. Następnego dnia po przyłożeniu relikwii wyzdrowiała.
Pospolite ruszenie
Kanonizacja bł. Andrzeja Boboli odbyła się w Wielkanoc, 17 kwietnia 1938 r. Razem z polskim męczennikiem zostali kanonizowani Włoch Giovanni Leonardi i Hiszpan Salvatore da Horta.
Była to pierwsza kanonizacja Polaka od czasów Jana Kantego, czyli od 1767 roku. W Polsce transmitowano ją przez radio. Na wiele dni przed rzymską uroczystością w prasie i radiu w Polsce ukazywały się obszerne zapowiedzi i informacje o błogosławionym, a później relacje z kanonizacji. Na uroczystość pojechało z kraju, jak szacował „Kurier Poznański”, około 40 tys. osób. Biskupi zachęcali, żeby z każdej parafii udał się do Rzymu co najmniej jeden delegat.
Większość pielgrzymów dotarła na miejsce pociągami. Organizacja podróży była skoordynowana – uruchomiono pociągi, które pojechały do Rzymu różnymi trasami. Krajowy punkt zborny mieścił się w Katowicach, skąd od 12 kwietnia codziennie wyjeżdżało kilka składów pielgrzymkowych. Wielu biskupom wyjeżdżającym do Rzymu urządzano oficjalne pożegnania na dworcach.
Koszt wyjazdu wraz z wyżywieniem wynosił średnio 150 zł, co stanowiło równowartość pensji średnio uposażonego nauczyciela szkoły podstawowej i było kwotą znacznie niższą niż ceny podobnych wyjazdów pątniczych i turystycznych. Jak to często bywa przy takich wydarzeniach, niektóre pielgrzymki miały również dodatkowo opcję zwiedzania po drodze atrakcyjnych turystycznie miejscowości, takich jak Wiedeń, Wenecja, Florencja czy Capri.
Uroczysta kanonizacja
Uroczystości kanonizacyjne poprowadził Pius XI. Papież choć był już bardzo schorowany i to wydarzenie było jego pierwszym publicznym wystąpienie w tamtym roku i jednym z ostatnich w życiu. Podczas kanonizacji Ojcu Świętemu towarzyszyło 26 kardynałów, w tym. kard. Aleksander Kakowski, 20 polskich biskupów i generał jezuitów o. Włodzimierz Ledóchowski. Podczas uroczystości przy tronie papieskim stało, w mundurach i ze sztandarem, 50 polskich kadetów. Jak skrupulatnie odnotowała prasa, bazylika watykańska została na tę okazję wyjątkowo uroczyście przystrojona i oświetlona.
Po kanonizacji sekretarz stanu kard. Eugenio Pacelli (późniejszy papież Pius XII), ogłosił decyzję Ojca Świętego, że relikwie św. Andrzeja Boboli trafią do Warszawy.