Dlaczego Jezus nie zadał pokuty jawnogrzesznicy?
Wojciech Żmudziński SJ Deon.pl 11 kwietnia 2025, 09:14; źródło: https://deon.pl/
W znanej powszechnie ewangelicznej historii o jawnogrzesznicy, którą ludzie chcieli ukamienować, czytamy, że Jezus nie potępił jej za grzeszne czyny. „Nie potępiam cię. Idź, a od tej chwili już nie grzesz!” – powiedział do kobiety (J 8,11). Dlaczego nie zadał jej pokuty?
To nie jedyna taka sytuacja opisana przez ewangelistów. Łukasz opowiada, jak inna jawnogrzesznica obmywała stopy Jezusa, wycierała je swoimi włosami i namaszczała cennym olejkiem. Jezus powiedział wtedy do niej: „Odpuszczone są twoje grzechy” (Łk 7,48). Również i jej nie zadał pokuty.
Ewangeliści Mateusz i Marek relacjonują uzdrowienie paralityka, które miało miejsce w Kafarnaum. Uzdrawiając go Jezus wypowiedział podobne słowa: „Odpuszczone są ci twoje grzechy” (Mt 9,2; Mk 2,5). I nie zadał mu żadnej pokuty.
Dlaczego więc każdy z nas, wyznając w spowiedzi swoje grzechy otrzymuje zawsze jakąś pokutę? Przecież Jezus umierając na krzyżu odprawił już za nas pokutę. Odpokutował za wszystkie nasze grzechy.
To, co pod koniec spowiedzi zadaje nam ksiądz, wygląda bardziej na pracę domową niż na pokutę. Modlitwa, gest miłosierdzia, a w niektórych przypadkach nawet pielgrzymka. Cóż to za pokuta!? Dla mnie modlitwa jest rozmową z Bogiem, a nie pokutą. Tym bardziej gest miłosierdzia nie jest pokutą. Doświadczam przy tym satysfakcji, bo więcej radości jest w dawaniu niż w braniu. Nie mówiąc już o pięknym doświadczeniu pielgrzymowania do Częstochowy, czy do Santiago de Compostela. Nie jednemu marzy się tak atrakcyjna pokuta. Gdyby tylko mieć na nią czas.
Są spowiednicy, którzy zadają za pokutę długie modlitwy: nowenna przeplatana litaniami i wszystkie tajemnice różańca. Są też tacy, którzy hojnie rozdają wszystkim niezbyt skomplikowane: Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo. Zdarza się, że te najkrótsze modlitewne pokuty są odmawiane w drodze od konfesjonału do swojego miejsca w ławce. Pewna anegdota o jezuitach opowiada o zdziwionej penitentce, której spowiednik zadał za pokutę pół Alleluja. Dosłownie pół, czyli „Alle…”. Czym jest w takim razie zadana nam pokuta, która swoim ciężarem niewiele przypomina prawdziwą pokutę? Jest znakiem powrotu do relacji z Jezusem, który umarł za nasze grzechu. To On za nas odpokutował, a my jedynie sobie o tym przypominamy, bo grzesząc zapomnieliśmy, za jak wielką cenę zostaliśmy odkupieni.
Wielki Post jest dobrym czasem na przypomnienie sobie cierpień Chrystusa skazanego, poniżonego i straconego za grzechy, które popełniamy. To On, Niewinny, odpokutował za mój i twój grzech. Podobnie jak nie kazał pokutować jawnogrzesznicy, lecz wziął jej grzech na siebie, tak też nam nie każe pokutować. Za moje i twoje grzechy złożył wystarczającą ofiarę, doskonałą. Nie trzeba po nim poprawiać. Wystarczy być wdzięcznym i więcej nie grzeszyć. „Idź i więcej już nie grzesz?”
Rzadko spotykamy spowiednika, który by podkreślić obecność w tym sakramencie samego Jezusa, utożsamiając się z Nim, odmawia pokutną modlitwę wraz z penitentem. Jakże wymowny to gest: Jezus zawstydza mnie bijąc się w swoją własną pierś za zło, które wyrządziłem. Mój współbrat, który wiele lat studiował historię Kościoła, zapewnił mnie, że kiedyś tak w Kościele było. Ksiądz odprawiał pokutę wraz z penitentem. Dwa razy więc pomyślał zanim ją zadał.
Czy nie warto powrócić do tak wymownej praktyki? Zachęcam księży, by uczyniwszy znak krzyża nad penitentem poszli z nim przed Krzyż Zbawiciela, by wspólnie podziękować za to, że „przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył”. A każdemu, kto wybiera się do spowiedzi odradzam czytania artykułów, które często pojawiają się w internetowych mediach i tłumaczą czytelnikom, jak daleko mogą się posunąć, by nie narazić się Panu Bogu i jakich grzechów lepiej nie wyznawać, bo nie dostanie się rozgrzeszenia.
Jezus odpokutował za grzechy, których nie popełnił, za krzywdy wyrządzone przeze mnie światu i konkretnym ludziom. Zdjął ze mnie ciężar, którego żaden śmiertelnik nie jest w stanie unieść. Nasza symboliczna pokuta nie jest wyrównaniem rachunków między nami a Bogiem. Nie jest wystarczającym zadośćuczynieniem ani karą za złe postępowanie. Jest znakiem pojednania i wyrazem wdzięczności Jezusowi.
Najpiękniejszym obrazem tak rozumianej pokuty jest opis zachowania jawnogrzesznicy, która pełna wdzięczności „u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem” (Łk 7,38). Takiej pokuty nie da się zadać „z rozdzielnika”. Nie ma w Kościele taryfikatora, w którym poszczególnym grzechom odpowiadają stosowne praktyki pokutne. Kara za grzech jest jedna – śmierć. I poniósł ją za nas Jezus Chrystus, którego Zmartwychwstanie wkrótce będziemy świętować. Wtedy łzy zamienią się w radość.
Autor: Wojciech Żmudziński SJ