Dlaczego mam być katolikiem, skoro inne religie też prowadzą do Boga?

Ks. Jan Słomka 16 stycznia 2025; źródło: https://wiez.pl/2025/01/16

Szukanie oparcia w Kościele, który przekazuje Ewangelię, jest dobrym tropem. Ale szukanie oparcia w monolitycznej doktrynie prowadzi na manowce.
Zostałem niedawno zaproszony, aby wygłosić prelekcję o teologii Franciszka. Słuchaczami byli ludzie po studiach tworzący grupę – jak to sami nazywali – „duszpasterstwa postakademickiego”. Bardzo szybko prelekcja zamieniła się w dyskusję, która skoncentrowała się wokół wypowiedzi Franciszka podczas spotkania z młodzieżą w Singapurze (13 września 2024 r.).
Chodziło o ten fragment: „Wszystkie religie są drogami dojścia do Boga. Są – dokonuję porównania – jak różne języki, różne wyrażenia, aby tam dotrzeć. Ale Bóg jest Bogiem dla wszystkich. A ponieważ Bóg jest Bogiem dla wszystkich, wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. «Ale mój Bóg jest ważniejszy niż twój!». Czy to prawda? Jest tylko jeden Bóg, a my, nasze religie, są językami, ścieżkami prowadzącymi do Boga. Ktoś jest sikhem, ktoś muzułmaninem, ktoś hinduistą, ktoś chrześcijaninem, ale są to różne ścieżki”.

Szukanie oparcia w Kościele
Najbardziej aktywni uczestnicy spotkania bardzo krytycznie ocenili te słowa Franciszka. Twierdzili, że nie bardzo wiadomo, dlaczego mają być katolikami, skoro inne religie też prowadzą do Boga. Ale w trakcie dyskusji okazało się, że ich główny problem z tą wypowiedzią był inny. Można go opisać słowami „potrzeba oparcia”.
Otóż wypowiedź Franciszka naruszyła ich pewność, poczucie oparcia, jakie znajdują w katolicyzmie. W rozmowie pojawiło się przeciwstawienie: po jednej stronie postmodernizm, który odrzuca prawdę w imię wszechobecnego relatywizmu; a po drugiej Kościół, który głosi Chrystusa – Prawdę.
Tę prawdę rozumieli jako prawdę obiektywną, która jest solidnym oparciem. Jej depozytariuszem pozostaje Kościół katolicki, a depozytem tejże prawdy są dogmaty. Wiara, która nie daje oparcia, nie jest – w ich przekonaniu – wiarą, lecz ułudą. Zatem uprawnione jest oczekiwanie wobec Kościoła, że będzie głosił prawdę, która daje oparcie.
Rozmowa, którą tu zrelacjonowałem, pomogła mi zrozumieć, że spory wokół teologii i nauczania Franciszka nie są w pierwszym rzędzie sporami wewnątrzteologicznymi, zrozumiałymi tylko dla specjalistów. Ich teologiczny, warsztatowy aspekt jest podrzędny. Istota tego sporu dotyczy egzystencji, sposobu przeżywania wiary, znaczenia wiary dla człowieka, a w konsekwencji – sposobu rozumienia misji Kościoła.

Dwa rodzaje pewności
Uczestnicy tej rozmowy traktują swoją wiarę bardzo poważnie – jako oparcie w życiu. Właśnie dlatego poczuli się niepewnie. Wypowiedź Franciszka podważyła sposób przeżywania ich wiary katolickiej, jej rozumienie, które dawało im oparcie.
W trakcie dyskusji dość precyzyjnie opisaliśmy charakter oparcia, jakiego szukali w Kościele. Pozwolę sobie opisać ten charakter jako pewność opartą na niezmiennej strukturze prawdy obiektywnej. Aby lepiej wyjaśnić, na czym takie oparcie polega oraz przedstawić koncepcję alternatywną, posłużę się analogiami.
Otóż, ten rodzaj pewności jest podobny do zaufania, które pozwala nam spokojnie wsiadać do samolotów i podróżować nimi. Wsiadamy i podróżujemy, bo samoloty są zbudowane i przetestowane według obiektywnych reguł fizyki i opartej na niej techniki; bo obsługujący je ludzie działają według stabilnych, dobrze sformułowanych procedur; bo istnieje międzynarodowe prawo regulujące zasady latania samolotami, a na straży przestrzegania tego prawa stoją potężne instytucje.
Ale istnieje także inny rodzaj pewności, oparcia. Jest to oparcie jakie daje słowo, przysięga wierności, na przykład małżeńska. Tutaj mamy zupełnie inną logikę, ale jest to oparcie wcale nie mniejszej wagi, bo przecież na takim słowie małżonkowie budują swoje życie. Te słowa nie pojawiają się znikąd. Są owocem historii, jaka wydarzyła się między dwojgiem ludzi pośród innych ludzi, w jakiejś kulturze. Ale nie są po prostu produktem tej historii i kultury. Płyną z serca ludzkiego. Są pieczęcią wolnej decyzji.

Wierność i milczenie Boga
Do logiki słowa przysięgi i wierności wobec tego słowa odwołuje się Biblia. Ale analogia wierności małżeńskiej i wierności Boga nie jest doskonała, gdyż Bóg jest Inny.
Bóg nie jest jak drugi człowiek: cielesny, żyjący w czasie, blisko nas. Bóg jest poza czasem i przestrzenią, jest transcendentny i bliski zarazem. Wcielenie zmienia, wzmacnia tę bliskość, ale nie usuwa transcendencji Boga. Zatem także wierność Boga okazuje się inna niż wierność człowieka.
Nie jest to dla nas łatwa wierność. O jej trudności wielokrotnie czytamy w psalmach. Psalmista żali się Bogu na jego milczenie i brak odpowiedzi: „Boże mój, wołam przez dzień, a nie odpowiadasz, [wołam] i nocą, a nie zaznaję pokoju” (Ps 22,3).
Są dwa rodzaje pewności. Pierwszy to zaufanie, które pozwala nam podróżować samolotami. Drugi to oparcie, jakie daje słowo, przysięga wierności

ks. Jan Słomka

 

Skip to content