Dlaczego warto modlić się rachunkiem sumienia?
Dlaczego warto modlić się rachunkiem sumienia? Oto, jakie problemy rozwiązuje
Jim Manney 10 lipca 2025, 09:00 źródło: https://deon.pl/
Rachunek sumienia uświadamia nam, że wszystko otrzymaliśmy od Boga. On obsypuje nas swoimi darami – życia, rodziny, przyjaciół czy owocnej pracy. Nawet uzdolnienie do dziękowania i wychwalania Boga jest jednym z Jego darów. Przypominając mi, że nie jestem Bogiem, rachunek sumienia rozwiewa iluzję, że świat kręci się wokół mnie – pisze Jim Manney w książce „Prosta modlitwa, która zmienia życie. Odkryj moc najważniejszej modlitwy św. Ignacego”.
Przez lata modliłem się na wiele różnych sposobów. W dzieciństwie otrzymałem solidne katolickie wychowanie. Były to ostatnie lata Mszy łacińskiej, praktyki sobotniej spowiedzi i odmawiania różańca w rodzinie. Eucharystia stanowi centrum mojego życia duchowego. Kocham piękną liturgię. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych podobała mi się spontaniczność modlitwy charyzmatycznej. Próbowałem, ze zmiennym powodzeniem, wypracować nawyk regularnej modlitwy. Poza tym przez wiele lat byłem redaktorem czasopism i książek w katolickim wydawnictwie. Dużo czytałem i pisałem na temat modlitwy. Zarówno osobiście, jak i z racji zawodowych poznałem liturgię godzin, lectio divina, medytację, modlitwę głębi oraz modlitwę kontemplacyjną.
Modlitwa często bywa trudna
Z własnego doświadczenia wiem, że modlitwa często jest trudna. Pojawiają się w niej trudności dobrze znane każdej osobie, która się modli. Nie mogę powiedzieć, że rachunek sumienia rozwiązał wszystkie moje problemy z modlitwą. To nie tylko jest niemożliwe, ale nawet byłoby niepożądane. Rachunek sumienia pomaga mi jednak w niektórych modlitewnych trudnościach. Myślę, że w tym tkwi źródło jego popularności. Miliony ludzi odprawiają go mniej więcej w ten sam sposób, jak czynił to św. Ignacy w XVI wieku, ponieważ jest to praktyczny sposób podejścia do problemów, które towarzyszą większości z nas na modlitwie. Oto niektóre z nich.
Zanim zacząłem regularnie odprawiać rachunek sumienia, miałem wieczny problem z tym, co powinno być treścią modlitwy. Męczyło mnie modlenie się w kółko za rodzinę, za problemy przyjaciół, za moje kłopoty i w intencji nadziei na przyszłość. Byłem tym wszystkim zmęczony, Bóg na pewno też. Wtedy odstawiałem modlitwę prośby i próbowałem medytować, ale w głowie miałem tylko jedną wielką pustkę. Trafnie podsumował ten stan mój przyjaciel, opisując swoją modlitwę jako „zapadanie w pobożną śpiączkę”.
Jakie problemy rozwiązuje rachunek sumienia?
Rachunek sumienia daje natychmiastową odpowiedź na pytanie „co ma być treścią modlitwy?”: wszystko, co cię dziś spotkało. Może ci się wydawać, że twoje codzienne życie jest szare, monotonne i bez zmian, ale to nieprawda. Codzienne życie jest bogate i pełne treści. Każde spotkanie, każde wyzwanie, każde rozczarowanie i każda radość tworzą przestrzeń, w której można odnaleźć Boga.
Łatwo popadam w egocentryczne przekonanie, że sam sobie ze wszystkim poradzę. Gdy pojawia się problem – potrafię go rozwiązać. Wybucha niespodziewane zamieszanie – potrafię je uporządkować. Gdy coś po krzyżuje jeden plan – potrafię wymyślić inny. (I nie znoszę, gdy mam pytać o radę). Taka postawa pod wieloma względami utrudnia życie. W odniesieniu do spraw duchowych jest wręcz toksyczna. Zamienia życie duchowe w program samo doskonalenia się. Taka postawa cechowała Benjamina Franklina.
Starożytni chrześcijanie określali postawę duchowej samowystarczalności mianem pelagianizmu – od imienia heretyka z IV wieku, który nauczał, że zbawienie pochodzi, przynajmniej częściowo, z ludzkich wysiłków, a nie tylko od Boga. Pelagiusz miał w swoich czasach wielu zwolenników, a jego koncepcje są równie popularne dzisiaj, jak były wówczas.
Rachunek sumienia to zgoda, że wszystko otrzymaliśmy od Boga
Idea, że potrafimy sami pomyślnie kierować swoim życiem, jest tak rozpowszechniona w kulturze zachodniej, że można by ją określić jako domyślny tryb naszego funkcjonowania. Komuś, kto odprawia rachunek sumienia, trudno jest pozostać zadowolonym z siebie pelagianinem. Aspektem rachunku szczególnie pomocnym w zwalczaniu pokusy Benjamina Franklina jest postawa dziękczynienia i wdzięczności, przenikająca całe to ćwiczenie duchowe.
Rachunek sumienia uświadamia nam, że wszystko otrzymaliśmy od Boga. On obsypuje nas swoimi darami – życia, rodziny, przyjaciół czy owocnej pracy. Nawet uzdolnienie do dziękowania i wychwalania Boga jest jednym z Jego darów. Przypominając mi, że nie jestem Bogiem, rachunek sumienia rozwiewa iluzję, że świat kręci się wokół mnie.
Rachunek sumienia koncentruje się na Bogu
Pogodny optymizm Benjamina Franklina, który zakłada, że wszystko będzie dobrze, ma swego złego brata bliźniaka: ponury pesymizm. Tradycja „padołu łez” uczy posępnego spojrzenia na życie, które jest zdominowane walką z grzechem. Dla wielu ludzi modlitwa ogranicza się niemal wyłącznie do przygnębiającego wyliczania grzechów, upadków i błędów.
Oczywiście, upadki i żal z ich powodu są częścią naszego życia i każde adekwatne ujęcie naszego doświadczenia wymaga tego, by się im przyjrzeć. Ale nasza modlitwa nie powinna być przygnębiona. Rachunek sumienia pozwala odwrócić uwagę od nas samych. Mówiąc „Biada mi!”, koncentruję się na sobie.
Rachunek sumienia zaś koncentruje się na Bogu. Na nasze problemy i słabości spoglądamy w kontekście wdzięczności Bogu za błogosławieństwa, jakich doświadczamy w naszym życiu. Istotą rachunku sumienia jest zrównoważona, adekwatna ocena naszego doświadczenia. Dojdą w niej do głosu nasze grzechy, ale w kontekście relacji z kochającym Bogiem, który obdarzył nas wielkim darem życia.
Fragment pochodzi z książki „Prosta modlitwa, która zmienia życie. Odkryj moc najważniejszej modlitwy św. Ignacego” (wyd. WAM, 2025)