Homilia Leona XIV z Mszy Świętej Pontyfikalnej
Źródło: O. Grzegorz Kramer/Facebook 18 maja 2025 https://www.facebook.com/grzekramer
eSsdrpoont2f73h9dt4c 10hfg68.110fca5h3155om0mtgt3uugz2tc8gg9 •
Chciałem przygotować jakieś cytaty z tej homilii Leona (z Mszy Święte, która zainaugurowała Jego pontyfikat, ale pomyślałem, że całość jest po prostu dobra i bardzo chrześcijańska.
Więc weźcie i czytajcie, bo warto. Ja sam, na swojej Mszy o 18.00, przeczytam ją całą. Nic lepszego dziś nie powiem.
Drodzy Bracia Kardynałowie,
bracia w Biskupstwie i Kapłaństwie,
Szanowne Władze i Członkowie Korpusu Dyplomatycznego!
Pozdrawiam pielgrzymów, którzy przybyli z okazji Jubileuszu Bractw!
Bracia i siostry, pozdrawiam was wszystkich z sercem przepełnionym wdzięcznością na początku posługi, która została mi powierzona. Święty Augustyn pisał: „Stworzyłeś nas dla siebie, [Panie,] i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie” (Wyznania, 1, 1.1).
W ostatnich dniach przeżywaliśmy czas szczególnie intensywny. Śmierć papieża Franciszka napełniła nasze serca smutkiem i w tych trudnych godzinach czuliśmy się jak te tłumy, o których Ewangelia mówi, że były „jak owce nie mające pasterza” (Mt 9,36). Właśnie w dniu Wielkanocy otrzymaliśmy jego ostatnie błogosławieństwo i w świetle Zmartwychwstania stawiliśmy czoła tej chwili w przekonaniu, że Pan nigdy nie opuszcza swego ludu, gromadzi go, gdy jest rozproszony, i „strzeże jak pasterz swojej trzody” (Jr 31,10).
W tym duchu wiary zebrało się Kolegium Kardynalskie na konklawe; przybywając z różnych historii i dróg, powierzyliśmy Bogu pragnienie wybrania nowego następcy Piotra, Biskupa Rzymu, pasterza zdolnego strzec bogatego dziedzictwa wiary chrześcijańskiej, a zarazem patrzeć daleko, aby odpowiadać na pytania, niepokoje i wyzwania naszych czasów. Prowadzeni waszą modlitwą, odczuliśmy działanie Ducha Świętego, który potrafił zestroić różne instrumenty muzyczne, poruszając struny naszych serc w jedną melodię.
Zostałem wybrany bez żadnej zasługi i z bojaźnią oraz drżeniem przychodzę do was jako brat, który chce stać się sługą waszej wiary i waszej radości, krocząc razem z wami drogą miłości Boga, który pragnie nas wszystkich zjednoczyć w jednej rodzinie.
Miłość i jedność: oto dwa wymiary misji powierzonej Piotrowi przez Jezusa.
Opowiada nam o tym fragment Ewangelii, który prowadzi nas nad jezioro Tyberiadzkie – to samo, gdzie Jezus rozpoczął misję otrzymaną od Ojca: „łowić” ludzkość, aby ocalić ją z wód zła i śmierci. Przechodząc brzegiem tego jeziora, powołał Piotra i innych pierwszych uczniów, aby byli jak On „rybakami ludzi”; i teraz, po zmartwychwstaniu, to właśnie do nich należy kontynuowanie tej misji: nieustanne zarzucanie sieci, aby zanurzać w wodach świata nadzieję Ewangelii, żeglowanie po morzu życia, aby wszyscy mogli odnaleźć się w objęciach Boga.
Jak Piotr może wypełniać to zadanie? Ewangelia mówi nam, że jest to możliwe tylko dlatego, że sam doświadczył w swoim życiu nieskończonej i bezwarunkowej miłości Boga, nawet w godzinie upadku i zaparcia się. Dlatego, gdy Jezus zwraca się do Piotra, Ewangelia używa greckiego czasownika agapao, odnoszącego się do miłości Boga do nas – miłości bez rezerw, bez kalkulacji – różnej od tej, którą wyraża odpowiedź Piotra, opisującej miłość przyjaźni, jaką wymieniamy między sobą.
Gdy Jezus pyta Piotra: „Szymonie, synu Jana, miłujesz Mnie?” (J 21,16), nawiązuje do miłości Ojca. Jakby mówił: tylko jeśli poznałeś i doświadczyłeś tej miłości Boga, która nigdy nie zawodzi, będziesz mógł paść moje owce; tylko w miłości Boga Ojca będziesz mógł kochać swoich braci „bardziej” – to znaczy oddając za nich życie.
Piotrowi zatem powierzona zostaje misja „kochać bardziej” i ofiarować swoje życie za owczarnię. Posługa Piotra naznaczona jest właśnie tą miłością ofiarną, bo Kościół Rzymu przewodniczy w miłości, a jego prawdziwym autorytetem jest miłość Chrystusa. Nie chodzi nigdy o zdobywanie innych przez dominację, religijną propagandę czy środki władzy, ale zawsze i tylko o miłość na wzór Jezusa.
On – jak mówi sam Apostoł Piotr – „jest kamieniem, który wy odrzuciliście, budujący, a który stał się kamieniem węgielnym” (Dz 4,11). A jeśli kamieniem jest Chrystus, Piotr ma paść trzodę, nie ulegając pokusie stania się samotnym przywódcą czy wodzem wywyższonym nad innych, stając się panem powierzonych mu ludzi (por. 1 P 5,3); przeciwnie, od niego wymaga się służby wierze braci, wspólnego kroczenia z nimi: wszyscy bowiem jesteśmy „żywymi kamieniami” (1 P 2,5), powołanymi przez chrzest do budowania domu Boga w braterskiej wspólnocie, w harmonii Ducha, we współistnieniu różnorodności. Jak mówi św. Augustyn: „Kościół składa się ze wszystkich, którzy żyją w zgodzie z braćmi i kochają bliźniego” (Kazanie 359, 9).
To, bracia i siostry, chciałbym, aby było naszym pierwszym wielkim pragnieniem: Kościół zjednoczony, znak jedności i komunii, który staje się zaczynem pojednanego świata.
W naszych czasach widzimy wciąż zbyt wiele niezgody, zbyt wiele ran zadanych przez nienawiść, przemoc, uprzedzenia, strach przed innością, przez model gospodarczy, który wyzyskuje zasoby Ziemi i marginalizuje najuboższych. A my chcemy być w tym cieście małym zaczynem jedności, komunii, braterstwa. Chcemy powiedzieć światu – z pokorą i radością: spójrzcie na Chrystusa! Zbliżcie się do Niego! Przyjmijcie Jego Słowo, które oświeca i pociesza! Słuchajcie Jego propozycji miłości, aby stać się Jego jedną rodziną: w jednym Chrystusie jesteśmy jedno. I to jest droga, którą mamy iść razem – między nami, ale także z siostrzanymi Kościołami chrześcijańskimi, z tymi, którzy kroczą innymi drogami religijnymi, z tymi, którzy pielęgnują niepokój poszukiwania Boga, z wszystkimi ludźmi dobrej woli – aby budować nowy świat, w którym króluje pokój.
To duch misyjny powinien nas ożywiać, bez zamykania się w naszej małej grupie i bez poczucia wyższości nad światem; jesteśmy powołani, by wszystkim ofiarować miłość Boga, aby mogła się urzeczywistnić ta jedność, która nie znosi różnic, lecz wydobywa wartość z osobistej historii każdego i z kultury społecznej oraz religijnej każdego ludu.
Bracia, siostry, oto jest godzina miłości! Miłość Boga, która czyni nas braćmi, jest sercem Ewangelii i – razem z moim poprzednikiem Leonem XIII – możemy dziś zapytać: czy gdyby ta zasada „zapanowała na świecie, nie ustałyby wszelkie spory i nie powróciłby pokój?” (Encyklika Rerum novarum, 21).
Światłem i mocą Ducha Świętego budujmy Kościół oparty na miłości Boga i będący znakiem jedności, Kościół misyjny, który otwiera ramiona na świat, głosi Słowo, pozwala się niepokoić historią i staje się zaczynem zgody dla całej ludzkości.
Razem, jako jeden lud, jako wszyscy bracia, idźmy na spotkanie z Bogiem i kochajmy się nawzajem.