Islam trzeba zrozumieć, aby przestać się go bać
Wojciech Żmudziński SJ 8 sierpnia 2025, 10:38 źródło: https://deon.pl/
Czy w Polskich szkołach dzieci i młodzież mogą dowiedzieć się, czym jest islam i dlaczego nie należy się bać muzułmanów? Odnoszę wrażenie, że wielu nauczycieli religii straszy katolickich uczniów religią, której sami nigdy nie próbowali zrozumieć. Rodzice wraz z dziećmi karmią się newsami o arabskich terrorystach, a politycy podgrzewają atmosferę lęku przed wierzącymi w Allacha.
Ale nie jest tak źle. Coraz częściej przekonuję się, że dialog między muzułmanami i chrześcijanami nie został w Polsce zarzucony, że wciąż są środowiska, w których zwolennicy islamu i chrześcijaństwa traktują się nawzajem jak bracia i siostry, budują relacje, wspólnie działają i nawet razem się modlą. Mogłem ostatnio rozmawiać z takim osobami, a nawet zaprowadziłem ich do naszego oratorium, bo chcieli się wspólnie pomodlić.
Pokora i mądrość nie są zarezerwowane dla chrześcijan
W tym tygodniu uczestniczyłem w spotkaniu, podczas którego dyskutowali przedstawiciele różnych religii i wyszedłem z niego podniesiony na duchu. Najbardziej zbudowały mnie wypowiedzi uczestniczącej w dyskusji panelowej muzułmanki. Havva Merve Bulut, turecka nauczycielka islamu, psycholog biznesu, mówiła o swoich dobrych doświadczeniach dialogu z wyznawcami judaizmu i chrześcijaństwa, o wspólnym czytaniu Biblii i Koranu.
Wiele trudności w dialogu międzyreligijnym wynika według niej z niezrozumienia tekstu lub jest pokłosiem czytania zdań wyrwanych z kontekstu. Gdy ktoś zarzuca jej, że Koran mówi coś, o czym w rzeczywistości nie mówi, wówczas bierze sobie do serca nauczanie islamu, które zachęca, by mieć dobre zdanie o innych. Również w takiej sytuacji. „Nasz prorok Mahomet zawsze odpowiadał z pokorą, mądrością i miłością tym, którzy go nie rozumieli” – powiedziała na spotkaniu. Również pokorne i mądre, były jej wypowiedzi.
„Nieprawdą jest, że islam wspiera przemoc wobec kobiet i odrzuca nowoczesność” – prostowała ogólnie rozpowszechniane opinie. „Takie przekonania są kreowane głównie przez media i polityków”. Apelowała, by katolicy w dialogu z islamem wystrzegali się uogólnień. „Nie można utożsamiać z islamem jakichś regionalnych tradycji, czy kulturowych zwyczajów” – tłumaczyła. „Aby zrozumieć islam trzeba skupić się na tym, co rzeczywiście mówi Koran”, a nie na tym co mówią politycy.
Dialog byłby łatwiejszy, gdyby nie politycy
W dyskusji panelowej brał udział także ojciec Christlin Rajendram SJ, jezuita ze Sri Lanki, którego ojciec był hinduistą a matka katoliczką. Słuchając nauczycielki islamu przyznał, że również w jego kraju dialog byłby łatwiejszy, gdyby nie politycy. „Konflikty między grupami etnicznymi i językowymi na Sri Lance nie mają źródła w religiach, którymi różnią się obie grupy, lecz w przynależności etnicznej. Ludzie religijni chcą dialogu, bo tu nie chodzi o to, kto ma rację, nie chodzi o dialog między religiami, lecz o dialog między ludźmi wyznającymi różne religie. Jego celem jest wspólne życie, budowanie między sobą relacji” – mówił ojciec Chris. Ludzie naturalnie chcą być razem i zdaniem ojca Chrisa największą przeszkodą w dialogu są właśnie politycy. „Oni tworzą problemy używając religii, by umocnić swoją władzę”.
„Dialog międzyreligijny jest jedną z najlepszych dróg, która prowadzi to pokoju” – powiedziała Havva Merve Bulut i wyjaśniła, że „w Koranie przeczytamy, iż wszyscy ludzie są dziećmi Adama. Jako cała ludzkość jesteśmy więc w porządku naturalnym braćmi i siostrami. Dlatego też powinniśmy współpracować i współodczuwać”. Zacytowała jeden z islamskich komentarzy, który zachęca do współpracy ze wszystkimi ludźmi w dobru i sprawiedliwości, a piętnuje współpracę w tym co złe i grzeszne. „Allach chce, by ludzie rywalizowali ze sobą w czynieniu dobra. Braterstwo w islamie nie jest pojmowane na sposób religijny. Nie jesteśmy braćmi i siostrami tylko wtedy, gdy jesteśmy tej samej wiary.” Zacytowała słowa, które, jak zapewniła, wypowiedział Mahomet: „nie wierzy w Boga ten, kto nie pragnie dla swego brata tego, czego pragnie dla siebie”. Mówiła o mądrości Boga, który chce, by ludzie żyli w świecie pluralistycznym, a nie jednolitym. To była dla mnie nowość. Pozytywne zaskoczenie. Byłem pod wrażeniem nie tylko jej słów, lecz również jej wewnętrznego pokoju, jaki łatwo było odczytać w młodej, pełnej ufności twarzy.
Chcę by ludzie mnie znali i nie bali się mnie
Gdy została zapytana przez jedną z uczestniczek spotkania czego się spodziewa po dialogu międzyreligijnym powiedziała: „Mieszkam w Polsce, mam zupełnie inną tożsamość, nikt mnie tutaj nie zna. Chciałabym, aby ludzie mnie znali i wiedzieli, że nie jestem osobą niebezpieczną. To co, czyni nas pięknymi, to różnice między nami. Dialog stwarza okazję, byśmy się nawzajem poznawali i dostrzegali to piękno”.
„Ludzie mogą być wobec siebie tolerancyjni, ale nie mogą myśleć jednakowo, pozostając przy tym ludźmi” – napisał Czyngis Ajtmatow w swojej powieści „Dzień dłuższy niż stulecie”. Panująca powszechnie atmosfera braku zaufania i konfrontacji stanowi według muzułmańskiego pisarza jedno z największych zagrożeń dla pokojowego i szczęśliwego życia na Ziemi. Ludzie muszą się ze sobą spotykać i siebie nawzajem odkrywać.
Spotkanie, o którym piszę, odbyło się 6 sierpnia br. w Europejskim Centrum Komunikacji i Kultury w Warszawie Falenicy. Uczestniczyły w nim także osoby, które nie miały do tej pory okazji, by poznać osobiście praktykujących żydów i muzułmanów. Niektórzy z nich zostali jeszcze dwie godziny po zakończeniu dyskusji, by porozmawiać z wyznawcami islamu i judaizmu o swoich lękach i pragnieniach, wymieniali się telefonami i e-mailami. A ich „do zobaczenia” nie było tylko grzecznościowym pożegnaniem, lecz nadzieją na realny ciąg dalszy. Spotkania twarzą w twarz zmieniają ludzi.
Autor: Wojciech Żmudziński SJ