Jestem za religią w szkole.
Ks. Węgrzyniak: „Jestem za religią w szkole. Z wielu względów”
Ks. Wojciech Węgrzyniak. Facebook.com / mł 7 miesięcy temu źródło: https://deon.pl/
„Jestem za religią w szkole. 10 na 10. Z wielu względów” – pisze ks. Wojciech Węgrzyniak. Znany krakowski biblista i duszpasterz odniósł się do kwestii planowanych zmian. Przedstawił dziesięć argumentów za tym, że religia powinna w szkole zostać.
Na swoim facebookowym profilu ks. Węgrzyniak podzielił się ze swoją społecznością obserwacjami na temat nauczania religii w szkole. Jak pisze – powody za tym, by lekcje religii dalej odbywały się w szkole, są bardzo różne.
Na przykład – historyczne. „Przez wieki oświatą w Polsce zajmował się Kościół. Nawet jak powstała Komisja Edukacji Narodowej (1773) to całe szkolnictwo na poziomie podstawowym było szkolnictwem prowadzonym przez parafie a pierwszymi prezesami KEN-u byli katoliccy biskupi. Potem przyszły rozbiory i dwie wojny, ale można powiedzieć, że przez całe wieki religia nie tylko była w szkole, ale to religia i Kościół docierały z nauką pod strzechy. Jedyny okres w historii Polski, kiedy religia nie była w szkole to lata komunizmu. Może historia to i nie jest największy argument, ale jest na pewno poważniejszy niż efemeryczny epizod rugowania religii z systemu oświaty” – zauważa ksiądz.
Kolejnym argumentem, który podaje, są względy tożsamościowe: jak zauważa, każdy naród ma swoją tożsamość, a w Polsce, która od 966 roku jest krajem chrześcijańskim, wciąż zdecydowana większość obywateli jest religijna.
„Tak jak nie da się oddzielić Izraela od judaizmu czy Turcji od islamu, tak nie da się rozdzielić Polski od wiary. Udawanie w przestrzeni również edukacyjnej, jakoby religia nie była ważnym elementem edukacyjnym, jest zakłamywaniem kraju nad Wisłą.” – pisze ks. Węgrzyniak.
Jak dodaje, lekcje religii są także europejskim standardem. „Jeśli w zdecydowanej większości krajów Europy uczy się religii i to na każdym poziomie edukacyjnym, to jaki jest sens lobbowania od lat, żeby religię usunąć ze szkoły? To nie jest ani naukowość, ani europejskość, tylko czysta ideologia.” – czytamy we wpisie.
Jednym z argumentów za utrzymaniem religii w szkołach jest też według ks. Węgrzyniaka „intelektualna uczciwość”.
„Podaje się argument, że uczniowie wypisują się z religii, więc ona jest niepotrzebna. Wypisują się, bo mają taką możliwość. Dajmy możliwość wypisania się z innych przedmiotów, to zobaczymy, co tak naprawdę zostanie. Z moich rozmów i obserwacji wynika, że religia naprawdę nie jest ani najgorszym, ani najmniej lubianym przedmiotem. Natomiast błędem edukacyjnym jest to, że nie ma obowiązku wyboru między religią i etyką, tak jak błędem jest, że zwolnienie z WF-u nie jest równoznaczne z obowiązkiem uczęszczaniem na zajęcia, np. z nauk o zdrowiu.” – celnie zauważa duchowny.
Ważny jest też według niego argument finansowy, podnoszony niemal za każdym razem, gdy mówi się o lekcjach religii.
„Ciągle wraca argument, że nie powinno się płacić za lekcje religii z publicznych pieniędzy. Tylko, że one płacone są z pieniędzy tych, którzy posyłają dzieci na religię. Tak jak in vitro jest finansowane z pieniędzy tych, którzy chcą to finansować, a hale sportowe są finansowane z pieniędzy tych, którzy nie żałują pieniędzy na sport. Jeśli stworzymy taki budżet, w którym żadna publiczna złotówka nie pójdzie na cele przeciwne ludziom wierzącym, to możemy wtedy pomyśleć, żeby też żadna nie poszła na wsparcie ludzi wierzących. Póki jednak jako społeczeństwo jesteśmy różnorodni w swoich wartościach i zasadach, musimy się jakoś dogadać. Ale na pewno dogadanie nie polega na tym, że z pieniędzy publicznych nie będzie finansowana religia a pójdą te pieniądze na ideologie antyreligijne.” – pisze.
Źródło: facebook.com / mł