Koniec zaklinania rzeczywistości
Koniec zaklinania rzeczywistości. Zaufanie do Kościoła runęło
Tomasz Krzyżak 17 września 2025, 15:51 źródło: https://deon.pl/
Kościół katolicki w Polsce przestał być instytucją, której ufa większość społeczeństwa.
Mozolnie podtrzymywana fasada runęła. Kościół jest autorytetem tylko dla garstki Polaków. Wedle najnowszego badania IBRiS dla PAP ufa mu obecnie tylko 35,1 proc. respondentów. To najniższy odsetek w historii jakichkolwiek pomiarów. Nie ma się z czego cieszyć – trzeba szukać dróg wyjścia z kryzysu.
U progu III Rzeczypospolitej – w roku 1989 – Kościołowi ufało aż 90 proc. Polaków (badania OBOP, TNS OBOP, obecnie TNS Polska). Nie powinno to specjalnie dziwić – przez 45 lat komunizmu jawił się jako ostoja wolności, obrońca godności ludzkiej. Jego przedstawiciele przy Okrągłym Stole byli gwarantami dochowania umowy społecznej.
To gigantyczne zaufanie Kościół szybko roztrwonił. Po 36 latach życia w wolności zaufanie do instytucji szoruje po dnie. Na przełomie 1990 i 1991 r. zaufanie do Kościoła spadło poniżej 60 proc. W drugiej połowie 1992 r. poziom ufności oscylował w granicach 50 proc. Potem nastąpiło odbicie i od połowy lat 90. utrzymywało się na stabilnym poziomie 70-80 proc.
W 2011 r. spadło jednak do poziomu 61 proc. (badanie CBOS), w 2016 r. Kościołowi ufało 58 proc. respondentów, w roku 2017 – 52,7 proc., a w 2020 r. już tylko 39,5 proc. (badanie IBRiS dla „Rzeczpospolitej”). Badanie sprzed pięciu lat było pierwszym w historii, gdy poziom zaufania do Kościoła spadł poniżej 40 proc. Kolejne badania (listopad 2021 – październik 2023) pokazywały, że poziom ufności waha się między 40,3 a 44 proc., ale ubiegłoroczne znów pokazało 39,4 proc. Teraz zaś (badanie IBRiS dla PAP) ufa Kościołowi już tylko 35,1 proc.
Przyczyn spadku zaufania do Kościoła jest wiele. Dałoby się na ten temat napisać niejedną książkę. Ale kiedy spojrzeć na przytoczone powyżej dane nie sposób nie zauważyć, że tąpnięcia powiązane są z politycznym zaangażowaniem się Kościoła. Lata 1990-91 to czas, gdy Kościół – nawet nie proszony – wypowiada się w każdej politycznej sprawie. Lata 1992-1997 to dyskusje o ustawie aborcyjnej, targi wokół konkordatu, spór o preambułę do konstytucji. Pomiędzy tymi debatami wybory parlamentarne oraz prezydenckie, w które Kościół na wielu poziomach był zaangażowany.
Lata dwutysięczne to wciąż polityka, ale i wychodzące na światło dzienne przeróżne skandale z udziałem księży czy biskupów. Także te na tle seksualnym. I zauważalna niemoc hierarchów wobec kryzysu. Jeśli zatem dziś Kościół żali się, że politycy rugują religię ze szkół, a Polacy siedzą cicho, to niestety sam jest temu winien.
Do tego dochodzą jeszcze kwestie finansowe. W latach 90. XX niejasne działania Komisji Majątkowej, kontrowersje wokół Funduszu Kościelnego, olbrzymie dotacje z budżetu państwa na kościelne dzieła przyznawane po znajomości poza konkursami.
Wszystko to w gruncie rzeczy sprowadza się do 3xP: polityka, pedofilia, pieniądze.
W 2022 roku przy okazji badania dotyczącego autorytetów CBOS zadał ankietowanym pytanie o to, co powinien zrobić Kościół, by wzmocnić swój autorytet. Aż 58 proc. respondentów odpowiedziała, że powinien „unikać polityki, nie angażować się po stronie żadnej partii politycznej”, 56 proc. badanych uznało, że musi wyjaśnić przypadki pedofilii i ukarać winnych nadużyć oraz zaniedbań, połowa badanych uznała, że powinien mniej zabiegać o pieniądze i dobra materialne, a 44 proc. respondentów wskazało, że „sami księża powinni bardziej przestrzegać zasad głoszonych przez Kościół i w ten sposób dawać przykład wiernym”.
Odpowiedzi te nie straciły swej aktualności. Receptą na odzyskanie zaufania i odbudowanie autorytetu nie jest bowiem straszenie Polaków edukacją zdrowotną. Czy biskupi nie mają prawa zabierać głosu w sprawach istotnych dla życia ogółu? Oczywiście, że mają. Sęk w tym, że źle diagnozują społeczne oczekiwania. Podczas gdy na kryzys związany ze skandalami pedofilskimi dałoby się odpowiedzieć już dawno hierarchowie wciąż drepczą w miejscu. W tym czasie dziesiątki wiernych z hukiem zatrzasnęły za sobą drzwi świątyń.
Papież Franciszek powtarzał często, że dobry pasterz musi czuć zapach swoich owiec. Problemem jest, że duża część polskich hierarchów nawet nie podejmuje próby zbliżenia się do swoich owiec i poczucia ich zapachu. Nawet wtedy, gdy one wołają o to, by zwrócić na nie uwagę. Efekt widać nie tylko w badaniach, ale i w kościołach. Pustoszeją ławki, topnieje ofiarność. W 2019 roku w jednym z przemówień papież Franciszek powiedział, że często zdarza się, że „przeżywamy przemiany ograniczając się do włożenia nowego ubrania, pozostając potem w istocie takimi, jakimi byliśmy wcześniej”. Przywołał pewien znany cytat z powieści „Lampart” Giuseppego Tomasiego di Lampedusy: „Jeśli chcemy, by wszystko pozostało tak, jak jest, wszystko się musi zmienić”.
Autor: Tomasz Krzyżak