Kościół i epicentrum globalnych zmian

ks. Artur Stopka 24 lutego 2025, 09:49 źródło: https://deon.pl/

Trwająca agresja Rosji na Ukrainę skłania do licznych pytań, także dotyczących sfery religijnej i bezpośrednio Kościoła. Chodzi zarówno o osobiste decyzje wiary, jak i losy świata w nadchodzących dekadach.
Dokładnie trzy lata temu, 24 lutego 2022 r., nad ranem rozpoczęła się inwazja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Eksperci przypominają, że nie było to rozpoczęcie nowego konfliktu zbrojnego, lecz eskalacja wojny trwającej od roku 2014. Chociaż Rosja od wielu tygodni gromadziła wojska na ukraińskiej granicy, to jednak ich wkroczenie na terytorium suwerennego państwa okazało się zaskoczeniem i szokiem dla milionów ludzi na świecie. Zaskoczone okazały się również rządy niektórych krajów, mimo że Rosja od dawna, właśnie w kontekście Ukrainy, wysuwała żądania gwarancji nierozszerzania NATO i redukcji potencjału militarnego sojuszu w Europie Środkowo-Wschodniej do stanu sprzed 1997 roku.
Pełnoskalowa wojna w Europie stała się ogromnym testem dla współczesnego świata. Objął on polityków, liczne społeczności i ogromne rzesze zwykłych ludzi na całym ziemskim globie, w tym miliony Polaków. Po trzech latach trwania działań zbrojnych ten test wciąż trwa. Jedni zaliczają go lepiej, inni gorzej. Ostatecznie rozliczą ich własne sumienia i historia.
Rychło okazało się, że trwająca bezpośrednio za polską granicą wschodnią wojna ma wielowymiarowy aspekt religijny. Sytuacji nie ułatwia fakt, że zasadniczo problem ma charakter wewnątrz chrześcijański. Ostentacyjne poparcie dla agresji na Ukrainę nie tylko władz rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, ale także licznych należących do niej wiernych, skonfundowało i oburzyło tysiące wyznawców Chrystusa na całym świecie. Czas pokazał, że sprawiło też spory kłopot nie tylko szeregowym katolikom, ale również Stolicy Apostolskiej i papieżowi Franciszkowi osobiście.
Do historii przeszła rozmowa Franciszka z patriarchą Moskwy i Wszechrusi Cyrylem za pośrednictwem internetu. Według oficjalnego komunikatu „w jej centrum znalazła się wojna na Ukrainie oraz rola chrześcijan i ich pasterzy w uczynieniu wszystkiego, by przeważył pokój”. Pokój nie przeważył. Próba dialogu stała się dla przedstawicieli rosyjskiej Cerkwi okazją do upowszechniania propagandy zgodnej z państwową linią.
„Jesteśmy pasterzami tego samego Świętego Ludu, który wierzy w Boga, w Trójcę Świętą, w Świętą Matkę Boga: dlatego musimy się zjednoczyć w wysiłkach, by pomóc pokojowi, pomóc cierpiącym, poszukiwać dróg pokoju, aby powstrzymać pożar” – przekonywał wówczas Papież. Warto o tym przypominać, ponieważ wygląda na to, że wciąż mało kto zdaje sobie sprawę, jak bardzo pełnoskalowa wojna Rosji z Ukrainą wpływa na pojmowanie i na faktyczny stan wysiłków ekumenicznych nie tylko między katolikami a Patriarchatem Moskiewskim, lecz w znacznie szerszym kontekście. Niewielu również uświadamia sobie, że stanowisko rosyjskiej Cerkwi wobec okrutnych działań rosyjskich żołnierzy na Ukrainie w umyśle niejednego człowieka rodzi pytania, na ile religia faktycznie jest instrumentalnie traktowana przez polityków i czy wobec tego w ogóle warto podejmować decyzję wiary.
Szukania odpowiedzi na takie pytania nie ułatwiało podejście Franciszka do toczącej się krwawej wojny. Przez minione trzy lata wielokrotnie oczekiwano zajęcia przez niego zdecydowanego stanowiska w fundamentalnej sprawie, jaką jest jasne wskazanie agresora i ofiary. Nigdy do tego nie doszło. Niektóre wypowiedzi Papieża, w potocznym odczuciu zrównujące obydwie strony konfliktu, a nawet sugerujące winę Ukrainy i państw zachodnich w doprowadzeniu do pełnoskalowej wojny, spotykały się z kompletnym niezrozumieniem u znaczniej liczby katolików. Postawiły też w bardzo niezręcznej sytuacji polski episkopat, od pierwszych dni działań zbrojnych opowiadający się po stronie kraju, który został zaatakowany.
Kłopotliwe dla wielu obserwatorów i komentatorów okazały się próby zrównywania przez Franciszka wojny na Ukrainie z innymi toczącymi się w różnych miejscach świata konfliktami zbrojnymi. Chociaż wojna wszędzie jest równie okrutna, krzywdząca i bezsensowna, to jednak ta konkretna ma szczególny charakter. Nie tylko ze względu na specyficzne miejsce, w którym się toczy, ale przede wszystkim ze względu na to, że jej istotą jest dążąca do zmian terytorialnych agresja jednego ze światowych mocarstw na sąsiedni, stosunkowo młody kraj. To nie jest lokalny konflikt, lecz wojna o znaczeniu globalnym, wpływająca na losy nie tylko dwóch zaangażowanych w nią państw, ale także na losy wielu innych krajów. A kto uważnie śledził w tym czasie działania moskiewskiej Cerkwi wie, że stawką jest tu również wolność religii i wyznania.
Trwająca agresja Rosji na Ukrainę skłania również do pytań o rolę i skuteczność Kościoła w działaniach na rzecz pokoju. Czy jego głos w ogóle w takich sprawa jeszcze się liczy i jest brany pod uwagę? Chętnie wspomina się w Kościele słynny apel św. Jana XIII do przywódców świata w czasie tzw. kryzysu kubańskiego w roku 1962. O wiele rzadziej wspomina się sprzeciw św. Jana Pawła II wobec wojny w Iraku w 2003 r. Tymczasem właśnie to zlekceważenie intensywnych apeli i zabiegów Papieża Polaka było sygnałem, że wielcy tego świata nie chcą już słuchać głosu Kościoła, nawet w tak fundamentalnej kwestii, jak pokój.
Przebywający w szpitalu Franciszek w opublikowanych w niedzielę, 23 lutego br., rozważaniach przed modlitwą Anioł Pański napisał: „Jutro przypada trzecia rocznica, zakrojonej na szeroką skalę wojny przeciwko Ukrainie: rocznica bolesna i haniebna dla całej ludzkości! Ponawiając swoją bliskość z umęczonym narodem ukraińskim, zapraszam was do pamięci o ofiarach wszystkich konfliktów zbrojnych i do modlitwy o dar pokoju w Palestynie, w Izraelu oraz na całym Bliskim Wschodzie, w Myanmar, w Kiwu i w Sudanie”. Jak widać, podejście Papieża do tej sprawy nie ulega zmianie. Radykalnej zmianie natomiast uległy w ostatnich tygodniach światowe uwarunkowania polityczne.
Zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław Szewczuk, w trzecią rocznicę wybuchu wojny Rosji przeciwko Ukrainie powiedział dziennikarzowi Katolickiej Agencji Prasowej: „Czujemy, że dziś Ukraina jest epicentrum globalnych zmian”. Dodał, że los świata zależy od tego, jak potoczą się dalej wydarzenia w Ukrainie. Wiele wskazuje na to, że abp Szewczuk ma rację. Już dziś trzeba więc zadawać pytanie, czy Kościół w wystarczającym stopniu i we właściwy sposób angażuje się w te zmiany, być może decydujące o kształcie świata na kolejne dziesięciolecia.

Autor: ks. Artur Stopka

 

Przejdź do treści