Nie wiesz, co dać na Pierwszą Komunię?

Nie wiesz, co dać na Pierwszą Komunię? Podaruj dziecku prezent dla odważnych
Agata Rusek 13 maja 2025, 11:43 źródło: https://deon.pl/

Uroczystość Pierwszej Komunii zawsze przynosi pytania o to, co dać dziecku w prezencie. Fot. Depositphotos.com
Sezon komunijny w pełni. Co roku od końca kwietnia zaczynam obserwować napływ pytań, co podarować dziecku pierwszokomunijnemu w prezencie, by to przynosiło pożytek małemu sercu i było rzeczywiście związane z sakramentem. Propozycji można podawać wiele, sama jednak najczęściej dzielę się tym, co w moim odczuciu było szczególnym i do dziś przynoszącym owoce prezentem. Mam na myśli… pielgrzymkę.
Pomysł ten podejrzeliśmy u przyjaciół związanych z tzw. środowiskiem „Baranków” (czyli rodziców przygotowujących dzieci do tzw. wczesnej pierwszej komunii). Borykali się oni z trudnością utrzymania skupienia na duchowym wymiarze tego wydarzenia i potrzebą wielu członków rodzin, by uświetnić ten dzień materialnym prezentem. Okazało się, że wcześniejsze poinformowanie zaproszonych gości, że zbierane są pieniądze na pielgrzymkę, spotykało się na ogół z bardzo życzliwym odbiorem. Ofiarodawcom zabierało kłopot szukania miłej dziecku pamiątki, a rodzicom umożliwiało zorganizowanie tego dnia w taki sposób, by prezenty nie przysłoniły dziecku tego wydarzenia.

Ten pomysł sprawdził się u nas w stu procentach
U nas pomysł ten sprawdził się w stu procentach, a dzieci do dziś często wspominają nasze rodzinne pielgrzymowanie i odwołują do wspomnień z nimi związanych. Więcej! Młodsze rodzeństwo już podpytuje, gdzie pojedziemy w pielgrzymkę, gdy oni przystąpią do pierwszej komunii. Na własnej skórze przekonały się, że takie doświadczenie niesie ze sobą wiele wysiłku i przygód, a przeżywane razem z rodziną pozwala przeżyć wspólnie coś wyjątkowego i zapadającego w serce.
Pielgrzymowanie pozwala ugruntować i rozwinąć zarówno w dziecku, jak i w innych członkach rodziny wiele aspektów wiary. Podążając np. szlakiem cudów eucharystycznych, można przyglądać się żywej Obecności Pana Jezusa w naszej codzienności. Nawiedzanie Gietrzwałdu, Częstochowy czy innych sanktuariów maryjnych skłania do rozmowy o relacjach między dziećmi a rodzicami, o ufności i zawierzeniu, o pokorze. Liczne „szlaki Jakuba” i innych świętych, skupiając wzrok na poszczególnych historiach życia, konfrontują z pytaniami o własną drogę świętości i dobitnie pokazują jak rozmaite, a nierzadko kręte bywają drogi powołania. Wyruszenie w drogę śladami kościołów ważnych dla danej rodziny pozwala zapoznać się z historią pierwszej i podstawowej wspólnoty dziecka.

A rok jubileuszowy, który właśnie przeżywamy, otwiera w ogóle szerokie pole do popisu – tak w określaniu destynacji, jak i w podejmowaniu wątków pogłębiających rozumienie własnej wiary (czym są odpusty? Skąd się wzięły? Czym się różni rok jubileuszowy od zwykłego? O co chodzi ze „świętymi bramami”? Dlaczego jedne kościoły stają się „jubileuszowymi”, a inne nie itd. Itp.). Każdorazowo pielgrzymowanie pozwala też obserwować bogactwo i różnorodność Kościoła, a doświadczenie drogi otwiera Słowu Bożemu nowe możliwości trafiania do serca i formowała ducha pielgrzyma.

Pielgrzymka jako prezent. Wyzwaniem jest zachowanie wymiaru duchowego
Sęk w tym, że wyzwaniem – zwłaszcza gdy jedzie się gdzieś z dziećmi – jest zachowanie duchowego wymiaru takiej wyprawy. Wybrać się w miejsca uznawane przez wspólnotę Kościoła za święte jest bowiem bardzo prosto. Ale jeśli na pokładzie mamy małe dzieci i codzienne odprawianie – dajmy na to – godzinek, mszy i różańca nie należy do ich ulubionych form spędzania czasu , to dość szybko może się okazać, że najważniejszym punktem pielgrzymki np. do Sanktuarium Mariazell jest wizyta u „św. Legolanda”…

Warto więc pytać i szukać duszpasterzy mających talent do prowadzenia rozmaitych pielgrzymkowych grup, śledzić wspólnoty rodzin i ich oferty, albo biura podróży gwarantujące opiekę duszpasterską. Można też (i warto!) podjąć trud samodzielnego organizowania pątniczego szlaku. Nie jest to łatwe, ale absolutnie warte wysiłku. Zresztą… trud jest nieodzownym elementem pielgrzymki.

Wybrać miejsce, które odpowiada duchowości dziecka
Przygotowania do naszych rodzinnych pielgrzymek zajmują zazwyczaj rok. W przypadku tych, które odbyliśmy z dziećmi po komunii miało to dwojakie uzasadnienie. Z jednej strony chodziło o określenie celu naszej pątniczej wyprawy w taki sposób, by było to rzeczywiście związane z danym dzieckiem. Trzeba było dać sobie czas, by się poprzyglądać, jakie tematy z wiarą dziecko nurtują, jaki ma temperament, co jest dla niego ważne – dla przykładu: jedno z naszych dzieci przygotowywało się do Pierwszej Komunii Świętej na podstawie serii materiałów związanych z Carlo Acutisem, a działając w skautingu ma dodatkowo dużą sympatię do św. Franciszka. Asyż dość szybko stał się więc naturalnym wyborem destynacji, bo widzieliśmy, że będzie to takie miejsce, które bardzo ułatwi nam pokazanie rozmaitych aspektów związanych z komunią, wspólnotą i wyborem osobistej drogi świętości.

Z drugiej strony samodzielne zorganizowanie takiej wyprawy dla całej naszej rodziny wymagało też niemal rocznych nakładów: sił, poświęcanej uwagi i czasu. Pozwalało to wszystkim członkom rodziny w pielgrzymowanie się realnie zaangażować – czy to zasilając fundusz pielgrzymkowy majątkiem ze skarbonek czy dodatkowej pracy, czy to opracowując konkretne informacje na trasę pielgrzymkową, czy to tworząc modlitewnik rodzinny. Czas spędzony na tych przygotowaniach owocuje do dziś. Nie tylko bogatszą wiedzą i doświadczeniem. Rozmowy toczone nawet mimochodem przy okazji wyszukiwania informacji o poszczególnych kościołach pozwalały bardzo głęboko wnikać w tematy związane z osobistą wiarą każdego z nas. I co ważniejsze – umacniały naszą wzajemną więź. Bo każdy czuł się współodpowiedzialny za przebieg tego czasu.
Samo pielgrzymowanie – niezależnie, czy zorganizowane na własną rękę, czy też zaaranżowane przez kogoś – jest zawsze doświadczeniem wspólnoty i życia w całej jego rozpiętości. Pozwala raz po raz odwoływać się do wspomnień związanych z przystąpieniem do pierwszej komunii świętej. Jest też to szansa na przekraczanie samego siebie, na zmianę myślenia, na odkrywanie nieznanego i poznawania tego wszystkiego, co Pan Bóg tak hojnie ludzkości daje: czy to w wymiarze materialnym, czy duchowym. Pod warunkiem, że nie wyrzucimy z programu pielgrzymki Pana Boga. A to już bardzo zależy od naszej decyzji.

Autor: Agata Rusek

 

Przejdź do treści