Oschłość i roztargnienia na modlitwie

Oschłość i roztargnienia na modlitwie – czy można sobie z tym poradzić?

JK 24 czerwca 2024, 15:00 źródło: https://deon.pl/

Ojciec Claudiusz Acquaviva, z pochodzenia neapolitańczyk, w 1582 roku został wybrany przełożonym generalnym Towarzystwa Jezusowego (jezuitów) i na tym stanowisku pozostał przez następne 33 lata. Pisma, które pozostawił, kierował prawie wyłącznie do jezuitów. Pośród nich znajduje się też mała książeczka „Środki zaradcze na choroby duszy”. Zamieszczone w niej rady, pomimo upływu lat – pamiętajmy, że tekst pochodzi z XVII wieku – zachowały swą aktualność i są dobrą wskazówką nie tylko dla zakonników, ale dla tych wszystkich, którzy przeżywają problemy w życiu duchowym.
Przede wszystkim duchowe problemy należy wpierw zbadać i dokładnie przeanalizować, by w zależności od choroby, zastosować odpowiednie lekarstwo. Najpierw trzeba wiedzieć, czy stan oschłości trwa stale, czy z przerwami? Jeśli to drugie, to czy ciągnie się od dawna? Dalej, czy pojawia się tylko w czasie modlitwy porannej, czy także podczas innych ćwiczeń duchownych? Trzeba sprawdzić, skąd się biorą roztargnienia: czy z pewnego jakby niestałego i zmiennego usposobienia, które nie potrafi trwać w spokoju, czy na skutek pewnych pragnień i nieuporządkowanych uczuć względem czegoś, które to uczucia stale powracają i niepokoją duszę i nieustannie i niepotrzebnie kierują ku sobie umysł. Trzeba wiedzieć, czy problemy pojawiają się z powodu jakiejś doraźnej przyczyny, czy z nieumiejętności rozważania oraz braku materiału, kiedy to umysł, nie mając czym się karmić, zwraca się do różnych spraw. A może z powodu niedbalstwa w straży nad zmysłami, przez co rodzą się wyobrażenia, czy też z powodu lenistwa, lekkomyślności, błaznowatości, które duszę kierują na zewnątrz i czynią ją płytką i niemal dziecinną; czy z powodu nawału zajęć, które tłamszą ducha; czy w końcu problemy pojawiają się na skutek długiego okresu próby i pozbawienia wewnętrznych nawiedzeń. Wszystko to i temu podobne sprawy należy zbadać, ponieważ nie można takiego samego sposobu leczenia stosować wobec każdego człowieka i na każdą chorobę.
Jeśli choroba ta pochodzi z niestałości natury, można to poznać po tym, że trwa ciągle, przez wiele lat, że pojawia się bez przyczyny lub powodu. Jeśli ktoś jest taki, to trzeba go zachęcić do cierpliwości, by starał się z wytrwałością o prawdziwe i gruntowne cnoty. Niech się ucieka do czytania duchownego, nie zbyt długiego i rozwlekłego, lecz krótkiego, ale połączonego z rozważaniem i bacznym skupieniem uwagi.
Jeśli oschłość odczuwa ktoś tylko na modlitwie porannej, może to pochodzić albo z ociężałości umysłu, albo z innych przypadłości, które sprawiają, że w tym czasie nie jest zdolny do rozmyślania, albo ze zbyt długotrwałego natężania uwagi, której nie da się utrzymać w skupieniu przez godzinę. W takim wypadku trzeba czas na modlitwę podzielić, aby się odbywała w różnych porach, lub należy się zastanowić nad skróceniem czasu modlitwy, który to czas trzeba uzupełnić wzbudzaniem intencji i podnoszeniem myśli do Boga.
Jeśli oschłość pochodzi z nieuporządkowanego uczucia i pożądania czegoś, to trzeba starać się energicznie i stanowczo wyrwać jej korzeń albo go podciąć i zasuszyć, by nie wypuścił pędów. Chwilowych okazji można uniknąć, nie wypływają one bowiem z jakiegoś szczególnego uczucia czy przywiązania. Dlatego łatwiej się ich unika, bo nie tkwią głęboko w duszy, ani nie jest trudno się ich pozbyć, byleby nie brakło ostrożności i względnie natężonej uwagi oraz pilnowania się.
Jeśli roztargnienia pochodzą z nieumiejętności rozważania i niedostatku materiału, to najpierw ten, kogo słabość ta dotyka, niech pilnie przygotowuje punkta do rozmyślania; niech przeczyta jakieś rozważanie na ten temat (bo lektura przedziwnie tu pomaga); niech się nauczy rozwijać punkta o życiu i męce Pańskiej, pytając: Kto? Co? Za kogo? Z jaką miłością? Jakie owoce przyniósł przez mękę? W końcu powinno się mieć zawsze pod ręką inne punkta w zapasie, by w razie trudności z jednym tematem, zatrzymać się nad innym.
Jeśli trudności rodzą się z zaniedbania skupienia, to należy się o nie pilniej starać – niech ten, kogo ta choroba dotyka, zbada sprawę dokładniej, niech unika tego, co może je osłabić, bo słuszna jest owa wypowiedź: „Cokolwiek przyjdzie nam na myśl przed modlitwą, to potem drąży nas w czasie modlitwy. Dlatego powinniśmy przed modlitwą się przygotować, bo taka będzie modlitwa, jak się do niej przygotujemy”. Jeśli zaś rozproszenia powstają na skutek licznych zajęć, niech unika zajęć niekoniecznych i nie przynoszących pożytku bliźnim. Niech ujmie sobie coś z odpoczynku, a w trakcie zajęć niech uszczknie nieco czasu, choćby krótką chwilę, by wznieść myśl do Boga, zastanowi się nad sobą.
Wreszcie, jeśli oschłość wynika ze zrządzenia Bożego i cofnięcia łaski pociechy, wtedy należy zachęcić do cierpliwości i łagodnie podtrzymywać na duchu, by ten, kto z tym się zmaga, nie załamywał się; niech jednak przeżywający ten stan stara się przede wszystkim sam przed Bogiem upokarzać, sobie przypisywać powód opuszczenia, nie mieć upodobania w sobie samym, lecz oskarżać siebie, kiedy tylko odczuwa w sobie choćby najmniejsze ochłodzenie łaski.
W tym wszystkim jednak należy się pilnie troszczyć o to, byśmy byli „oburęczni”, tzn., byśmy pośród pomyślnych i niepomyślnych duchowych przygód szli ciągle naprzód: czy to gdy duch nasz goreje, karmiąc się duchownymi rozmyślaniami, czy też gdy jesteśmy pozbawieni duchowego ognia i odczuwamy chłód oziębłości i smutku, kiedy to wszelkie środki zdobywania cnót napawają nas wstrętem i obrzydzeniem – byśmy posługiwali się obydwiema rękami do osiągnięcia zwycięstwa. Ktokolwiek więc nie dałby się zwieść wkradającej się próżnej chwale wśród powodzeń, które określiliśmy symbolem strony prawej, jak również nie uległby załamaniu, walcząc z niepowodzeniami (strona lewa) i potrafiłby stworzyć z obydwu tych przeciwieństw broń cierpliwości do zdobywania cnót, ten będzie posługiwał się równie zręcznie prawą i lewą ręką i w każdej z tych sytuacji, pomyślnej (prawica) czy niepomyślnej (lewica) wyjdzie niepokonany, otrzymując palmę zwycięstwa.

Skip to content