Pięć świadectw cudownych interwencji świętego Józefa.
Pięć świadectw cudownych interwencji świętego Józefa. Tak działa ziemski opiekun Jezusa
DEON.pl / pk 19 marca 2024, 11:09 źródło: https://deon.pl/
Te historie są dowodem na to, że święty Józef jest wyjątkowym orędownikiem i opiekunem. 19 marca, w uroczystość świętego Józefa, publikujemy świadectwa pięciu osób, w życiu których zainterweniował ziemski opiekun Pana Jezusa. Zachęcamy do lektury i modlitwy!
Święty Józef uratował moje małżeństwo
Jestem mężatką z dwudziestoletnim stażem i matką szesnastoletniego syna. Chcę podziękować świętemu Józefowi za nawrócenie męża Pawła na drogę trzeźwości i wiary. Chcę wyrazić wdzięczność także za pracę męża i moją oraz za dar macierzyństwa i ojcostwa.
Wiele, wiele lat modliłam się do różnych świętych oraz do Bożego Miłosierdzia. Mój mąż pił przez dwanaście lat małżeństwa, wiele razy tracił pracę, a ja poroniłam nasze pierwsze dziecko. Modliłam się, ale wątpiłam w moją modlitwę: czy Bóg mnie wysłucha? Wymodliłam cud i urodziłam syna Macieja. Mąż dalej pił. Zwierzyłam się znajomej Marii, która jest osobą ogromnie wierzącą, z moich wątpliwości, czy Bóg kiedykolwiek mnie wysłucha i Paweł przestanie pić. Maria powiedziała: „Módl się, Bóg cię wysłucha. Wyślij intencję z prośbą o trzeźwość dla Pawła do Sióstr Bernardynek do kościoła świetego Józefa w Krakowie”. Posłuchałam jej rady i wysłałam prośbę o modlitwę. Było to osiem lat temu. Siostry wyprosiły dar trzeźwości i nawrócenia dla męża. Mąż zdecydował się osiem lat temu na terapię antyalkoholową i jest dzisiaj innym człowiekiem: wierzącym, praktykującym, docenianym w pracy. Chwała świętemu Józefowi.
Modliłam się do wszystkich tylko nie do świętego Józefa
Prowadzę firmę w Wielkiej Brytanii. Z powodu presji klientów zaniżyłem ceny swoich usług, wpadłem w ogromne tarapaty finansowe i bardzo się zadłużyłem. Do tego projekt, którym się zajmowałem, wydawał się nie do skończenia, a na inną pracę nie było szans.
Nigdy nie prosiłem świętego Józefa o pomoc, przez całe życie modliłem się do wszystkich tylko nie do niego.
W desperacji pojechałem do kościoła i zacząłem błagać świętego Józefa o pomoc w wyjściu z kłopotów finansowych i znalezienie nowej pracy. Gdy wyszedłem z kościoła, po niecałych 90 minutach, spojrzałem na komórkę i zobaczyłem wiadomość od starego klienta, dla którego pracowałem kilka lat wcześniej. Napisał, że ma do zrealizowania duży projekt i chce się spotkać. Okazało się, że ów projekt jest naprawdę ogromny, a on chce ze mną współpracować. Za tydzień będę w Polsce, więc odwiedzę sanktuarium świętego Józefa w Kaliszu i podziękuję za tak ekstremalnie ekspresową ingerencję. Czy to nie cud?
Święty Józef ocalił życie mojego brata
To nie będzie moje osobiste świadectwo. To świadectwo mojej rodziny, ale dotknęło w jakiś sposób każdego z nas.
Mam dwie siostry i brata Tomasza, młodszego o 8 lat. Tomek jako nastolatek rozrabiał. Wraz z rodzicami martwiliśmy się o niego. Lekkie opamiętanie przyszło, kiedy musiał wybrać imię do sakramentu bierzmowania. Jego koledzy wybierali udziwnione imiona, a Tomek poprosił mamę, żeby pomogła mu w wyborze. Mama nie zastanawiała się, od razu powiedziała „Józef”. I tak się stało.
Święty Józef ochronił życie Tomka kilka razy. Pierwszy raz kiedy był jeszcze młodym chłopakiem, odebrał prawo jazdy i pojechał z kolegą na przejażdżkę. Rozpędzony, nie zapanował nad samochodem i uderzył w ogrodzenie, a następnie owinął samochód wokół drzewa. Jego kolega wypadł przez przednią szybę i nic mu się nie stało. Obydwaj dotarli do domu. Tomek wytrząsnął zza koszuli mnóstwo szkła i wtedy dowiedzieliśmy się, co się w ogóle stało. Oczywiście trzeba było ściągnąć samochód na działkę. Wszyscy widzieliśmy, jak wygląda. Absolutny złom. Tak zniszczony, że tylko do kasacji. I wtedy już wiedzieliśmy, że oni nie mieli prawa przeżyć. Gdyby nie ochrona świętego Józefa, tak by było.
Nie piszę tutaj o różnych drobnych sytuacjach, ponieważ zbyt długo by to trwało, ale o jeszcze jednej, równie ważnej i świadczącej o tym, że święty Józef pomaga w trudnych sytuacjach, wydawałoby się beznadziejnych i niemożliwych, muszę napisać.
Drugi raz święty Józef uratował mojemu bratu życie, gdy trafił do wojska. Do przysięgi wszystko było dobrze. Wiadomo, że na przysiędze żołnierze chcą ugościć przełożonego (a Tomek był kapralem). Kilka dni później rodzice dostali wiadomość z jednostki, że Tomek jest w szpitalu. Stan bardzo poważny. Spadł ze schodów uderzył głową o grzejnik. Nikt nie zauważył, że czaszka jest pęknięta. Zaszyli skórę i wdało się zakażenie. Zrobił się ropień. Rodzice jechali do szpitala właściwie przygotowani na pożegnanie. Tomasz cały czas był nieprzytomny. Lekarze powiedzieli, że czekają już tylko na cud, bo medycyna jest bezradna. Mama cały czas modliła się do świętego Józefa o pomoc. I ona nadeszła. Tomasz odzyskał przytomność i już nie wrócił do wojska. Po tym wydarzeniu pozostała pamięć i szrama na głowie.
Tomasz wybrał świętego Józefa na patrona swojego dorosłego życia i dzięki temu żyje. Założył rodzinę, ma syna. Jest zawodowym kierowcą. Jeździ tirami za granicę, a przy nim zawsze jest święty Józef.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę błogosławieństwa Bożego ale także mądrego i właściwego wyboru swojego patrona.
Święty Józef, najbardziej troskliwy tata
Święty Józef to najlepszy tata. W styczniu zeszłego roku byliśmy w bardzo trudnej sytuacji mieszkaniowej. Prosiłam Boga o pomoc i rozwiązanie problemów. Dodam, że trwały one kilka lat. W końcu było już naprawdę ciężko.
Przeczytałam w internecie, że właśnie rozpoczyna się Rok Świętego Józefa i że „jeśli nie możesz czegoś dostać od mamy, to tata na pewno ci nie odmówi”. Była tam modlitwa do świętego Józefa, którą zaczęłam odmawiać codziennie. Czułam się wówczas taka spokojna i bezpieczna. Prosiłam o najlepsze wyjście z sytuacji. I tak praktycznie z dnia na dzień wszystko zaczęło się zmieniać.
W marcu rozpoczęliśmy przygotowania do wielkiego remontu już naszego domu. Mieszkamy w nim szczęśliwie od roku. Wszystko dzięki świętemu Józefowi. Moje problemy po ludzku były nie do ogarnięcia. A jednak! Święty Józef to wielki, nieco zapomniany patron od spraw beznadziejnych. Nigdy nikogo nie zostawia bez pomocy.
Teraz znów będę potrzebowała pomocy świętego Józefa w znalezieniu nowej pracy, takiej która przyniesie wiele dobra nie tylko mi ale też innym. Takiej na chwałę Boga! I wiem że święty Józef już jej dla mnie szuka, bo to najbardziej troskliwy tata! Chwała Panu!
Telegram do świętego Józefa
W jednej księgarni zostałam zachęcona do kupienia książki pod tytułem „Cuda świętego Józefa. Świadectwa i modlitwy”. Nigdy nie modliłam się do tego świętego, a co gorsza – przypominałam sobie o nim tylko w okresie Bożego Narodzenia, oglądając żłóbek lub jasełka.
Książkę przeczytałam, zapoznałam się z modlitwami, z których najbardziej spodobał mi się „Telegram do świętego Józefa”. Po przeczytaniu odłożyłam ją na półkę.
Dwa dni później moja córka dostała bardzo silnych bólów brzucha po prawej stronie. Byłam pewna, że to wyrostek. Po przewiezieniu do szpitala i wykonaniu badania USG pan doktor powiedział: „Na jajniku jest dwunastocentymetrowy guz, musimy wysłać wycinek do badania histopatologicznego”. I dodał: „To może być wszystko…
Zabrzmiało to jak wyrok. Nadmieniam, że moja córka ma dopiero 20 lat. Do domu wróciłam o godzinie 23 wykończona psychicznie i fizycznie. Nie miałam siły na nic, wiedziałam tylko, że muszę się pomodlić. I wtedy dostrzegłam karteczkę, która była dołączona do książki „Cuda świętego Józefa” i która z niej wypadła. Leżała sobie koło mojego łóżka, a na niej była modlitwa „Telegram do świętego Józefa”. Zaczęłam go odmawiać i prosić Świętego o pozytywny wynik badania histopatologicznego.
Po trzech tygodniach od operacji odebrałam wynik, był dobry. Wiem, że to interwencja świętego Józefa. Dziękuję mu za to z całego serca. Wiem, że przyszedł do mojego domu, żeby zostać moim orędownikiem i przyjacielem. Rozesłałam tę wspaniałą modlitwę do całej mojej rodziny i przyjaciół.