Spowiedź to sakrament uzdrowienia, czy nasze serce jest na tyle otwarte, by je przyjąć?

Magdalena Urbańska 12 grudnia 2024, 08:00 źródło: https://deon.pl/

Mamy adwent, czas, w którym wielu katolików myśli o skorzystaniu ze spowiedzi. Niektórzy z nas chodzą do niej na tyle regularnie, że wydawać by się mogło, że to nic niezwykłego. Coraz bardziej dostrzegam jednak, że to nie do końca tak jest. Moje adwentowe wpisy w mediach społecznościowych – o sakramencie spowiedzi właśnie – pokazują mi jak wielki głód w sobie nosimy. Relacji, przebaczenia, utulenia, zrozumienia… Głód, którego zaspokojenia szukamy w Bogu.
Ze spowiedzią nie jest wcale tak łatwo. To z pozoru prosty sakrament. Wystarczy zrobić dobry rachunek sumienia, żałować, przyjść do konfesjonału i wyznać swoje grzechy, przyjąć rozgrzeszenie, ogarnąć pokutę, naprawić wyrządzone szkody i załatwione. Reszta należy do Jezusa, bo to przecież On zabiera nasze winy. Kto jednak spowiada się szczerze, ten wie, że ta droga wcale nie jest taka gładka i bezproblemowa. Kto chce czegoś więcej niż odklepanie formułki, której nauczyliśmy się przed pierwszą Komunią świętą, ten napotyka na miliony trudności.
Spowiedź to jedyny sakrament, którego nijak nie nauczysz się przez naśladownictwo. Owszem, ma określone ramy, które są dobre i ważne. Jednak to jak się do tego sakramentu przygotujesz, jak nazwiesz swój grzech i na ile będziesz w tym szczery i otwarty na działanie Pana Boga, to już zupełnie inna historia.
Ze spowiedzią niestety jest trochę tak, że łatwo nam zatrzymać się na osobie spowiednika. Jedni szukają głuchego, drudzy takiego, który nie tylko uważnie słucha, ale i powie coś, co pomoże walczyć z grzechem oraz w jakiś sposób wesprze nas duchowo. Jednak na tym polu często doznajemy zawodu – czasem słusznie, gdy ksiądz w konfesjonale okazuje się być bucowatym chamem. Niekiedy jednak to nasze oczekiwania były nieadekwatne, a nie reakcja spowiednika. Nauka wolności i pozwolenia Bogu na to, by działał tak jak On chce i przez kogo chce jest trudna. Warto wybierać spowiedników świadomie, ale z drugiej strony nie stawiać ich w centrum tego sakramentu i nie odkładać go w nieskończoność, czekając na konkretnego kapłana.
Czym jest spowiedź i dlaczego jest ona tak ważna w naszej relacji z Bogiem? Napisałam ostatnio w mediach społecznościowych, że dla mnie ten sakrament jest powiedzeniem Jezusowi: „Panie, zobacz tutaj sobie nie radzę i tutaj też. Tu mnie mocno boli, bo ciągle nawalam. Uzdrów to, otul, pomóż mi wstać”. To inaczej brzmi niż: „jestem głupia i beznadziejna, czekam na karę, bo znowu zawaliłam”. Jest różnica, prawda? Od razu przychodzi mi na myśl przypowieść o marnotrawnym synu. Ojciec nie tylko nie powiedział mu ani słowa wyrzutu. Wyszedł mu na spotkanie, ucałował go brudnego i śmierdzącego, kazał ubrać z godnością, nie pozwolił też na to by syn sam o sobie mówił źle. Skupił się na tym, by świętować, bo odnalazł się ten, który zaginął. Umarł, a żyje… Taki jest nasz Bóg, taki jest sakrament spowiedzi, tyle że my nie zawsze potrafimy to dostrzec i przyjąć.
Adwent to dobry czas na spowiedź. To idealny moment by poprosić Jezusa, by się we mnie narodził. Taki, jaki jest naprawdę. Kochający, wspierający… Taki, który przyszedł na ten świat dla mnie i zostawił mi wybór. Mogę Go przyjąć albo odrzucić… Mogę uczyć się miłości od Niego, albo ciągle się biczować i skupiać na swojej niewystarczalności, nie przyjmując tego, że Bóg kocha mnie zawsze – bez względu na to, czy mi się coś udaje czy nie… Wiem, że dla wielu może to brzmieć jak tani, kiepski frazes. Znam też jednak wiele osób, które doświadczyły ogromnej miłości, również w sakramencie pojednania i to przenika na całe ich życie.
Adwent to dobry czas by spojrzeć na ten sakrament inaczej. Jak na spotkanie z Bogiem, który na mnie czeka, wypatruje jak ojciec marnotrawnego syna. Może to szansa na to, by zacząć budować relację z Bogiem na nowo, kolejny raz. Okazja ku temu, by zaufać. Wtedy, gdy rachunek sumienia będzie trudny, wyobrazić sobie z jak wielką miłością patrzy na mnie Bóg. Wtedy, gdy w kolejce do konfesjonału poczuję lęk i wewnętrzną walkę, pozwolić się Bogu złapać za rękę i trzymać ją mocno. Wszak spowiedź to sakrament uzdrowienia. Pytanie czy nasze serce jest na tyle otwarte, by je przyjąć.

Autor: Magdalena Urbańska

 

Skip to content