Szukać tego, co daje życie

Paweł Kosiński SJ 1 czerwca 2025, 08:00 źródło: https://deon.pl/

W świecie, który „zasypuje nas” przeróżnymi ofertami marketingowymi, potrzebujemy czegoś, co rzeczywiście daje życie i nadzieję oraz umiejętności rozeznawania. Zwykle nie da się tego zaplanować. Dzisiaj jesteśmy zbyt skoncentrowani na uzależnianiu wszystkiego od własnych decyzji, że tracimy z oczu inność, nowość, opatrznościowe zrządzenie, a może i Bożą inspirację. Wielka szkoda.
Uświadomiłem to sobie po raz kolejny, kiedy uczestniczyłem w ważnym wydarzeniu, na które zostałem zaproszony, a mianowicie 110. rocznicy powstania Szkoły Sióstr Urszulanek w Krakowie i 30. rocznicy reaktywacji jej działalności po komunistycznej likwidacji. Ale ta historia jest bogatsza i bardziej pouczająca.

Być otwartym na to, co przynosi los
Życia nie można obserwować tylko na ‘’stop-klatkach’’. Owszem, dzisiaj żyjemy w kulturze obrazkowej, ale i dzięki mediom społecznościowym przywiązujemy dużą wagę do filmików czy ‘shortów’. Także w naszym doświadczeniu nie możemy zatrzymać się na jakimś momencie, bo życie idzie dalej. Jak często o pewnych sprawach, pewnych spotkaniach czy przeżyciach decyduje ‘przypadek’? Możemy to rozpoznać po czasie.
Uderzyło mnie w opowiadanej historii zaangażowania się Sióstr Urszulanek w szkolnictwo w Krakowie to, że 150 lat temu iskrą, która zapaliła ten płomień było prześladowanie przez władze pruskie w Poznaniu w czasie tak zwanego Kulturkampfu. To jednak nie jest zaskoczeniem. Pamiętamy, że na przykład św. Ignacy Loyola, założyciel jezuitów nawrócił się, bo kula armatnia poharatała mu nogę, doprowadzając niemal do śmierci, ale to było okazją do odkrycia działania i prowadzenia Boga w codziennym życiu, a zatem i do świętości. Św. Karol de Foucauld z beztroskiego i dosyć swobodnego życia, kiedyś przypadkowo wszedł do kościoła. Niektórzy mówią, że wtedy zaczął padać deszcz, a on miał jasny i drogi płaszcz. W rezultacie Karol nawrócił się i rozpoczął życie w skrajnym ubóstwie i służbie najuboższym. Bardzo podobnie św. Brat Albert. Był powstańcem, artystą żyjącym swobodnie, ale kiedy przypadkowo trafił do jednego z domów opieki, jego koledzy artyści pouciekali, a on pozostał. Był nawet przez chwilę w nowicjacie jezuickim, ale ostatecznie założył zakon Albertynów i służył najuboższym, których wtedy w Krakowie było bardzo wielu.
Wszystkie te historie mówią nam o tym, że trzeba mieć oczy i serce otwarte na Boże prowadzenie. Nie wiemy, co nas ostatecznie może ‘pochwycić’ i otworzyć przed nami jakąś nową perspektywę. I, oczywiście, to może dotyczyć różnych spraw. Co prawda opisane powyżej historie mówią nam o powołaniu zakonnym, ale niekoniecznie musi tak być. Każdy z nas może wskazać na wiele historii, które nas ukierunkowały w życiu, miłości czy rozstania, sukcesy czy porażki, radości czy smutki. Okazuje się bowiem, że nawet to, co wydaje się z początku dramatyczne, może nam przynieść błogosławione efekty.

Szukanie życiowego motta
Hasło: ‘Serviam’ – ‘Będę służył’ – charakterystyczne dla szkół prowadzonych przez Siostry Urszulanki – przykuło także moją uwagę. Po raz kolejny zdałem sobie sprawę, jak ważna jest w naszym życiu inspiracja, ideały, które nas ożywiają. Musimy ich szukać, a kiedy trzeba z uważnością rozwijać. Wiele zgromadzeń zakonnych ma takie swoje ‘emblematy’, znaki graficzne, dzisiaj moglibyśmy je nazwać także logotypami, bo wykorzystywane są do identyfikacji i zakomunikowania typów działalności i misji tych wspólnot. Z doświadczenia wiem, jak bardzo pomaga taki hasłowy, przedstawiony jakimś graficznym symbolem komunikat. Instytucje jezuickie na całym świecie są rozpoznawalne właśnie poprzez to, że mają ujednolicony język znaków, symboli, które opisuję hasłowo rodzaj działalności i wskazują na źródła inspiracji i stawiane sobie cele.
Nie jest bez znaczenie to, czemu poświęcam uwagę, co zajmuje mój czas, czym się inspiruję. Nawet, jeśli nie zawsze mam wpływ na to, co przyjdzie, mogę wybierać i decydować o tym, co z tym zrobię. Nie wystarczy pierwsze wrażenie i intuicja. Potrzeba mi umiejętności rozeznania. Zbytnie skoncentrowanie na sobie i swoich odczuciach może być ‘ślepą uliczką’ i sprowadzać mnie na manowce. Trzeba uważnie przyglądać się ‘owocom’ tych zdarzeń. I iść za tym, co budzi nadzieję, daje więcej spokoju i pragnienia życia.

Autor: Paweł Kosiński SJ
DEON.PL

 

Przejdź do treści