Trzy dowody

Trzy dowody na to, że rok jubileuszu może być czymś więcej niż tylko pustym hasłem

Marta Łysek 11 stycznia 2025, 06:01 źródło: https://deon.pl/

Muszę się przyznać: nie mam przekonania do ogłaszanych przez Kościół „roków” tematycznych. Od czasu, gdy ileś lat temu odnotowałam ich istnienie mam wrażenie, że po szumnym zapowiedzeniu tematu roku następuje chwilowe wzmożenie przy produkcji materiałów duszpasterskich, z których nikt później za bardzo nie korzysta, bo nie do końca trafiają w potrzeby odbiorców.
I niby ten rok wiary, modlitwy czy pokuty jest – ale raczej wisi nad Kościołem jak chorągiewka, nie mając zbyt wielkiego wpływu na praktykę życia wiernych, niż realnie zmienia coś w ich duchowości czy relacji z Bogiem.

Gdy patrzę na ogłoszony właśnie rok jubileuszu, mimo moich wszystkich uprzedzeń do narzuconych odgórnie haseł i pomysłów mam zaskakujące poczucie, że jest w nim coś więcej niż tylko kolejny rok kościelny „pod hasłem”. Że owszem, z jednej strony będzie się kojarzył z pielgrzymką do Rzymu, dla większości wierzących w Polsce nieosiągalną, oraz z homiliami biskupów i drzwiami świętymi, które przodują na liście słabo wyjaśnionych symboli. Ale z drugiej strony są takie trzy rzeczy, które świadczą o tym, że rok jubileuszu nie musi być kolejnym pustym hasłem, opatrzonym gadżetami sprzedawanymi na każdym rogu w Rzymie, droższymi biletami lotniczymi i całą okołopielgrzymkową komercją.
Mam zaufanie do jubileuszu, bo to pomysł samego Boga
Pierwsza rzecz to fakt, że jubileuszy nie wymyślił Kościół. To pomysł samego Boga, zlecony do realizacji najpierw Izraelitom, czego dowody mamy w Księdze Kapłańskiej: „Cały ten rok pięćdziesiąty będzie dla was rokiem jubileuszowym (…), to będzie dla was rzecz święta. W tym roku jubileuszowym każdy powróci do swej własności. Nie będziecie wyrządzać krzywdy jeden drugiemu.” Rok „wielkiego odpoczynku” dla ludzi i ziemi, rok wyzwalania niewolników, nawracania serca, które wpadło w pokusę chciwości, wybierania ludzi i relacji zamiast zysku, godzenie się na mniej i Boża obietnica, że nikomu niczego nie braknie, czas szukania Bożego przebaczenia. Po latach ideę roku jubileuszowego ożywił Kościół – lud potrzebował i przypomniał, że Bóg działa w ten sposób, papież potwierdził i wykonał. Ile razy na przestrzeni siedmiuset lat był ogłaszany jubileusz – tyle razy się działo.
Łaska jest jak rzeka, jubileusz – jak łagodne zejście do wody
Druga rzecz: nie ma tu ludzkiego wymyślania, jakim tematem powinni zająć się ludzie, co pogłębić, czego się dowiedzieć. To nie tyle rok budowania, ale rok sprzątania, czyszczenia, robienia miejsca, powrotu. Rok anulowania długów i czas odnajdowania spokoju, gdy wreszcie z ulgą i głęboko można odetchnąć. Cytując Izajasza – „rok łaski Pana”. Te słowa wybiera sobie później Jezus, by opisać swoją misję. Głosić dobrą nowinę ubogim, opatrywać rany serc złamanych, pocieszać wszystkich zasmuconych, zapowiadać więźniom wolność – to jest sens roku łaski Pana.
Łaska działa z mocą cały czas, płynie jak rzeka. Sztuka polega na tym, że każdy człowiek może wybrać, czy wchodzi do tej rzeki, czy nie. Jubileusz jest jak budowanie łagodnych zejść do wody wszędzie tam, gdzie komuś się wydaje, że brzeg jest zbyt stromy i wysoki. Wyjątkowy czas spowiedzi i specjalni spowiednicy, którzy są dowodem Bożej rozrzutności w przebaczaniu. Możliwość uzyskania odpustu zupełnego, który wielu osobom wciąż kojarzy się ze średniowiecznym kupowaniem ucieczki z czyśćca, a w rzeczywistości jest potężną łaską, czyszczącą osad smutku i zniechęcenia, który zostaje w ciele i duszy jako konsekwencja naszych złych działań, tych już przebaczonych. Obrazowo mówiąc: gdy ojciec wybacza nam, że stłukliśmy szklankę, szklanka wciąż zostaje stłuczona: odpust zupełny jest jak wymiecenie wszystkich najdrobniejszych kawałków szkła z podłogi, po której chodzimy każdego dnia.
Nie chodzi o „przerabianie” pobożnych treści, które do nas nie trafiają
Trzecia rzecz: jestem przekonana, że jubileusz to czas, w którym możemy iść własną ścieżką duchowego rozwoju, a Bóg będzie nam dmuchał w skrzydełka i dawał okazje do tego, by poćwiczyć te mięśnie wiary, które nam ostatnio osłabły. Główne drogi są wyznaczone – do Rzymu, do kościołów jubileuszowych, ale jest tu mnóstwo przestrzeni na indywidualne, osobiste poszukiwanie Bożej miłości, przebaczenia, obecności. W bulli zapowiadającej jubileusz papież umieszcza listę inspiracji, ale to, którym się zainspirujemy i w jaką stronę pójdziemy, jakich odkryć dokonamy i który bolesny punkt życia przyjdziemy do Boga leczyć – to zależy tylko od nas. I nie musimy próbować wciskać się na siłę w foremkę treści „materiałów duszpasterskich na rok jubileuszu”, żeby doświadczyć działania łaski.

Autor: Marta Łysek

 

Skip to content