Wielu rodziców wyczekuje końca wakacji
Wielu rodziców wyczekuje końca wakacji. Bo dziecko „wreszcie przestanie przeszkadzać”
Magdalena Urbańska 21 sierpnia 2025, 09:49 źródło: https://deon.pl/
To normalne, że rodzice nie mogą się doczekać powrotu do szkolnej rutyny. Gorzej, jeśli ranią przy tym dzieci przykrymi słowami.
Do końca wakacji zostało kilkanaście dni. Rodzicielskie grupy klasowe lekko się już uaktywniły, z pytaniami o szczegóły wyprawki szkolnej. Wielu rodziców wyczekuje pierwszego dzwonka. I tego poczucia, że wszystko będzie łatwiejsze, bo dzieci będą spędzać czas w placówkach i nie trzeba już będzie kombinować, skąd wytrzasnąć kolejny dzień urlopu albo pieniądze na kolonie. Wraca stara, dobra rutyna.
„Niech już się skończą wakacje, bo mam cię dosyć”
Parę dni temu mignęła mi na Instagramie rolka dwojga tańczących rodziców i ich nastoletniej córki w tle. Oni szczęśliwi i radośni, że wakacje się kończą. Nastolatka stoi z boku z obrażoną miną, bo z czego tu się cieszyć? Jednak to, co mnie zatrzymało, to komentarz mojego nastoletniego syna: „mamo, przecież wiesz, że dla niektórych rodziców dzieci to jest problem. Ci pewnie robią bekę, ale dużo jest takich, którzy cieszą się, że dzieci przestaną im przeszkadzać i wchodzić w drogę, bo dla niektórych dzieci to tylko problem”. Zapytałam syna skąd ma takie obserwacje…
Dzieci są bardzo czujnymi obserwatorami. Moi chłopcy pytają często, czemu ten czy inny tata zostawił swoją rodzinę i zniknął, jakby rozwiódł się nie tylko z żoną, ale i ze swoimi dziećmi. Czemu ta mama znowu zapomniała odebrać córki ze szkolnej świetlicy? Czemu ten tata tak często powtarza: „niech już się skończą wakacje, bo mam cię dosyć”? Rozumiem przemęczenie i dylematy wielu pracujących rodziców. Sama doświadczam ich bardzo dotkliwie. Z drugiej strony widzę moje dzieci, które chcą być po prostu chciane, kochane, wysłuchane i zauważone. I mają do tego prawo.
Co robić, by cieszyć się rodzicielstwem?
Słowa mogą budować, ale mogą też ranić. Moje dzieci wiedzą, że w roku szkolnym łatwiej i efektywniej mi się pracuje. Z drugiej – staram się im pokazać, że ich pragnienia i potrzeby są dla mnie ważne. Nie jest to łatwe. Ciągłe balansowanie w pracy, w poczuciu wewnętrznego chaosu i przemęczenia, a jednocześnie dodatkowy ogromny wysiłek, by sprostać dobrze i mądrze wyzwaniom rodzicielstwa. Nie ma co pudrować rzeczywistości: rodzicielstwo łatwe nie jest. Z drugiej strony – mnie osobiście daje ogrom radości i spełnienia. Co więc zrobić, by móc rzeczywiście ucieszyć się rodzicielstwem i by być rodzicem obecnym nie tylko ciałem, albo nie stać się dla dziecka wyłącznie chodzącym bankomatem?
Zadbaj o własny odpoczynek
Nie ma jednej dobrej odpowiedzi… Każda rodzina jest inna, każdy z nas inaczej postrzega swoje rodzicielstwo. To, co widzę zarówno u siebie, jak u innych matek to coś, bez czego daleko się nie ujedzie. Własny odpoczynek. Tak, dokładnie tak. Z pustego nikt nie naleje, nawet matka-Polka. W końcu wylewać zacznie się tylko żal i gorycz. Warto zadbać o siebie – choćby miały to być krótkie, kilkunastominutowe wyjścia na balkon: bez dzieci, może z kubkiem kawy, albo książką. Łapać momenty, gdy dzieci na chwilę zajmą się sobą.
Włączaj dzieci w domowe obowiązki
Z drugiej strony u nas bardzo sprawdza się wspólne ogarnianie domowych obowiązków. Gotowanie obiadu, sprzątanie, zakupy. I tak trzeba to zrobić, a włączając w to dzieci, nie tylko uczymy ich podstawowych życiowych umiejętności i odpowiedzialności, ale również po prostu spędzamy z nimi czas. Ten, w którym czasem jest cisza, niekiedy jakaś kłótnia, a innym razem fajna głęboka rozmowa, której wcześniej się nie spodziewaliśmy. Przy pracy łatwiej się rozmawia… Łatwiej widzi się pewne rzeczy, które w pędzie codzienności nam uciekają.
Nie patrz na siebie przez pryzmat porażek
Jeśli czujesz się totalnie zagubionym, przemęczonym i wypalonym rodzicem, nie patrz na siebie wyłącznie przez pryzmat porażek, swoich nieuporządkowanych uczuć, zmęczenia, zniechęcenia i ogromnej radości na myśl o powrocie dzieci do szkół. Jeśli skrzywdziłeś (słowem, gestem), przeproś. Jeśli trzeba, idź do spowiedzi. Pamiętaj, że Pan Bóg ci ufa. W sferze rodzicielstwa również. Ufa i chce dodawać ci siły do każdego dnia wakacji, roku szkolnego i wtedy, gdy czat grupowy pika niemiłosiernie często. On ci zaufał, bierz siłę od Niego.
Te ostatnie dni wakacji warto przeżyć tak, by stać się wsparciem dla swojego dziecka. Tak, by nie tylko usłyszało, że dobrze, że wakacyjna męczarnia już się kończy, ale też by zobaczyło, że jest dla nas ważne. Nic nie zastąpi wspólnie spędzonego czasu, choćby był to spacer do pobliskiego marketu. Byleby razem. Bez telefonu przy uchu albo przed oczami… Z dzieckiem, przy nim i jego troskach – wszak dzieci na swój sposób też przeżywają zbliżający się rok szkolny. Mamy prawo cieszyć się z końca wakacji. Róbmy to jednak tak, by nie ranić…
Autor: Magdalena Urbańska