Wystarczy być
Jarosław Klimczyk CRL; źródło: https://www.katolik.pl/
„Jak to się mogło stać?”
Od jakiegoś czasu to pytanie najczęściej jest zadawane przez ludzi, z którymi spotykam się w codziennej posłudze duszpasterskiej. Pytanie dotyczy ostatnich zranień Kościoła, o których donosi prasa. Te rany zostały zadane różnymi narzędziami; począwszy od grzechów przeciwko szóstemu przykazaniu, poprzez nadużycia władzy kościelnej, aż po malwersacje finansowe. A zatem „Jak to się mogło stać?”. Pytanie na pozór retoryczne w przygniatającym ciężarze odpowiedzi, wprowadzające wielu ludzi w pesymistyczno-nihilistyczną puentę, że to już koniec mojej wiary, koniec Kościoła.
Otępiały umysł
Koniec Kościoła?! A jaki był zatem Jego początek? Czy był anielsko-święty? Pan Jezus miał nie wiele mniej problemów z Kościołem niż obecny papież. Dlaczego? Bo głównym powodem tego „Jak to się mogło stać?” jest niezrozumienie Jezusowej koncepcji Kościoła przez tych, którzy mają dawać Kościołowi zaczyn wzrostu. Od 2000 lat ciągle aktualne są słowa Jezusa skierowane do Jego uczniów dawnych i współczesnych: Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiały macie umysł? (Mk 8,17) Największą tępotą umysłu odznaczali się uczniowie, gdy Jezus mówił o istocie Kościoła, który zakłada: Syn Człowieczy (Istota Kościoła) musi wiele cierpieć, będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie (Mk 8,31). Uczniowie nie chcieli przyjąć do wiadomości tej koncepcji. I dlatego, aż trzy razy Jezus musiał im o tym mówić, a potem z największą cierpliwością i miłością tłumaczyć dlaczego tak, a nie inaczej.
Zadufany Piotr
Po pierwszej rozmowie z uczniami nie popisał się otwartością umysłu i serca, późniejszy papież, Piotr. Ten, który pierwszy uznał Chrystusa za Mesjasza chciał podporządkować sobie Jezusa, czując się silnym liderem wspólnoty. Kościół cierpiący i ukrzyżowany absolutnie nie mieścił się w głowie „Opoki”, choćby nawet miał zmartwychwstać. Piotr, myślący o władzy oraz o tryumfalnym zwycięstwie Jezusa nad ich przeciwnikami, musiał zdziwić się potwornie, gdy usłyszał Jezusowe: Zejdź mi z oczu szatanie, bo nie myślisz o tym co Boże, tylko o tym co ludzkie. (Mk 8,33) Gdy to mówi do Piotra, odwraca się w stronę reszty uczniów, jakby intuicyjnie wyczuwając, że cała Dwunastka myśli podobnie. Przekonuje się o tym niedługi czas potem. Tymczasem Jezus precyzuje obraz swojego Kościoła: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je (Mk 8,35-36).
Bitwa o pierwszeństwo
Uczniom te słowa Jezusa wpadały jednym uchem, a drugim wypadały, bo po drugiej zapowiedzi Męki musiał zadać im pytanie: O czym to rozprawialiście w drodze? Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich! (Mk 9,34-35)
Ubijanie interesów
Ileż musiał pedagogicznej cierpliwości wykazać Jezus, gdy po trzeciej rozmowie z uczniami na temat wydarzeń Wielkiego Piątku i Zmartwychwstania przychodzą do Niego synowie Zebedusza i się pytają: Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy. On ich zapytał: Co chcecie, żebym wam uczynił? Rzekli Mu: Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie (Mk 10, 35-40). Władzy się im chciało, spełnienia własnych ambicji, zrealizowania osobistych planów, a nie krzyża, nie zaparcia się siebie i nie służby. Jezus z ogromnym zrozumieniem do ich kryzysu koncepcji Kościoła wyjaśnia i ukazuje prawdziwe zadania ucznia: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony? Odpowiedzieli Mu: Możemy. Lecz Jezus rzekł do nich: Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których zostało przygotowane (Mk 10,39-40). A gdy pozostałych Dziesięciu domyśliło się jaki interes Jakub i Jan chcą ubić z Jezusem zaczęli łajać nieszczęśników. Pan rozumiejąc ich rozbicie psychiczne, jak dzieciom tłumaczy dalej swój Kościół: Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu (10,43-45). Nie zrozumieli. Nie było ich, z wyjątkiem Jana, pod krzyżem. Zamknęli się z obawy przed żydami w jakimś domu. Oczy mieli na uwięzi w drodze do Emaus.
A Jezus?
A Jezus ich kochał. Był cierpliwy i nie bał się co będzie z Jego Kościołem, gdy wróci do Ojca. Ducha im przecież ześle. A z resztą; w ich grzeszności On sam będzie Święty, w ich tępocie umysłu sam będzie Mądrością. Nie łudził się, że po Pięćdziesiątnicy będą już idealni. Domyślał się, że za parę lat Paweł ostro skrytykuje dwulicowość papieża Piotra, że zgoda między Barnabą a Pawłem będzie długim i bolesnym procesem. Ale wiedział też, że dobrze ich przygotował na uświęcanie Świętego Kościoła grzeszników. Długo byli razem. Porwał ich serca i nauczył tęsknoty. Musiał obudzić ich miłość, aby zawsze byli z Nim, bo sami przepadną; słabi, chciwi, żądni władzy, pożądliwi. Nauczył ich bycia z Sobą i to dlatego zrozumieli w końcu Kościół przez służbę, cierpienie i śmierć w imię Chrystusa. Zwyciężyli… Niepojętni i tępi (por. Mk 8,17).
A Judasz?
Gdyby nie to pytanie można to rozważanie zakończyć. Judasz nigdy nie chciał nauczyć się bycia z Jezusem. Zawsze mówił do Niego Rabbi (Nauczycielu), a nie jak inni uczniowie Kyrios (Panie). Nigdy nie przeprowadził z Jezusem szczerej rozmowy w cztery oczy. On jednak miał również swoje zadanie w historii Kościoła: pokazać, że nie można tworzyć Kościoła nie będąc z Jezusem.
Wystarczy być
To teraz już chyba wiadomo: Jak to się mogło stać? – Judasz nam odpowiada. A Jak więcej do tego nie dopuścić? – uczniowie podpowiadają – WYSTARCZY BYĆ… z Jezusem.
Jarosław Klimczyk CRL
mateusz.pl