Znam owce moje, a moje Mnie znają
ks. Mateusz Tarczyński 21 kwietnia 2024, 08:24 źródło: https://deon.pl/
Niedziela Dobrego Pasterza bardziej niż o prowadzeniu ludu Bożego przez Pana – Zwycięzcę śmierci, piekła i szatana – mówi o rozwijaniu z Nim relacji i budowaniu zaufania do Niego: „Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza. Najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach” (J 10, 11-13).
To, co Mistrz z Nazaretu mówi o sobie jako o Dobrym Pasterzu, można odnieść do naszych relacji z innymi. Warto w nich raz na jakiś czas robić porządek, żeby móc skupić się na tych, które naprawdę są wartościowe – na ludziach, dla których jesteśmy ważni. To pomaga budować poczucie własnej wartości. Tkwimy niekiedy w relacjach, w których jesteśmy wykorzystywani, czasem nawet pogardzani, w których ktoś ma korzyść z tego, że nas zna, i tylko dlatego się z nami zadaje. Kluczem jest tu słowo „znać”. W biblijnym języku ma ono dużo głębsze znaczenie niż tylko umieć rozpoznać twarz czy też powiedzieć, jak się ktoś nazywa i gdzie mieszka. Znać kogoś to znaczy mieć z nim bliską relację, tworzyć więź. I do tego właśnie powinniśmy dążyć w stosunkach z ludźmi, którzy są dla nas ważni – żeby się znać. Wówczas możliwe jest zaufanie, wtedy też możemy mówić o miłości, która wyraża się w tym wszystkim, co nazwać możemy „dawaniem siebie”. Szczytem zaś miłości jest to, co widzimy w Chrystusie Dobrym Pasterzu, który oddaje za nas swoje życie, który kocha tak mocno, że nie cofnie się nawet przed śmiercią.
„Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca” (J 10, 14-15). Jezus mówi o tym, że chce z nami być tak blisko, jak jest z Ojcem. Warto sobie to tak często powtarzać aż po prostu do nas dotrze prawda, jaką niesie ze sobą to stwierdzenie – aż przeniknie nasz intelekt i nasze serce. Miłość Pasterza wynosi owce do niesamowitej godności: „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy” (1 J 3, 1). Jego troska o owczarnię pozwala nam wzrastać, rozwijać się. Ta troska nie jest hodowaniem dla uzyskania jakiejś korzyści, ale jest wychowywaniem, dbaniem i ukazywaniem horyzontu, do którego wciąż zmierzamy – nieba.
To właśnie w Królestwie niebieskim to, co teraz jest jeszcze w zalążku, w pełni się rozwinie: „Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to ujawni, będziemy do Niego podobni; bo ujrzymy Go takim, jakim jest” (1 J 3, 2). To tam zrozumiemy, że bycie owcą Dobrego Pasterza nam nie uwłacza, ale jest zaszczytem i wielkim przywilejem. Tam będzie już dla nas oczywiste, że dać się poprowadzić Jezusowi nie oznacza zrezygnować z siebie i ślepo poddać się prowadzeniu na te biblijne zielone pastwiska i nad wody, gdzie można odetchnąć. Wielu odrzuca Chrystusa właśnie dlatego, że nie chcą rezygnować z własnej wolności i możliwości decydowania o sobie. Wiarę i religię pojmują jako niewolniczy system, w którym trzeba się poddać czyjemuś prowadzeniu, robić, co ci każą, i nie zadawać pytań, najlepiej w ogóle nie myśleć, lecz tylko iść przed siebie i ewentualnie beczeć, jak na owcę przystało.
Niestety, na tę karykaturę chrześcijaństwa wielu wyznawców Jezusa świadomie się decyduje. Bo to po prostu łatwiejsze. W wierze nie chodzi jednak tylko o to, żeby iść za Pasterzem, ale przede wszystkim o to, żeby Go znać. Wtedy dopiero można mówić o zaufaniu, które sprawi, że naturalnym będzie poddanie się prowadzeniu Pana. Będzie to jednak pełne miłości powierzenie się Jego mądrości – idę za Nim, bo Go kocham i wiem, że i On kocha mnie, a zatem chce dla mnie jak najlepiej: „I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4, 12).
Warto zwrócić uwagę jeszcze na słowa Jezusa, które świadczą o tym, że w relacji do ludzi i świata inicjatywa zawsze należy do Niego: „Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je potem znów odzyskać. Nikt mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać” (J 10, 17-18). Przyjął krzyż świadomie, chciał tego. Postanowił przejść przez śmierć do życia, by wlać w nasze serca nadzieję. Ludziom zdawało się, że to oni Mu odbierają życie, by Go już uciszyć i nie słuchać więcej Jego „bluźnierstw”. Lecz inicjatywa należała do Niego – to On sam dobrowolnie oddał swoje życie. Śmierć nie była wypadkiem przy pracy, bo misja się nie powiodła i dlatego skończyło się tak tragicznie. Ona była częścią zbawczego planu – tak miało być, bo tak chciał Bóg, żeby w Chrystusie stać się człowiekiem, umrzeć i zmartwychwstać. Dlatego też Jezus może stać się dla nas punktem odniesienia i fundamentem, na którym możemy budować nasze życie: „On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się kamieniem węgielnym” (Dz 4, 11).
Mamy Go naśladować, więc też i my mamy przejmować inicjatywę w świecie, w którym żyjemy. Nie dawać się ponieść nurtowi, ale pójść czasami wbrew – nomen omen – owczemu pędowi, nie powtarzając sloganów i haseł, które choć chwytliwe, to jednak często mijają się z prawdą. Tak jak Apostołowie, którzy zbudowali swoje życie na Kamieniu odrzuconym przez innych: „Lepiej się uciekać do Pana, niż pokładać ufność w człowieku. Lepiej się uciekać do Pana, niż pokładać ufność w książętach” (Ps 118, 8-9). Owszem, nic przyjemnego nie ma w tym, że ktoś będzie nas wytykał palcem, że będzie z nas się naśmiewać z powodu naszej religijności i więzi z Jezusem. Z pociechą przychodzą jednak słowa św. Jana: „Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego” (1 J 3, 1). Wielu nie rozumie chrześcijan, bo nie doświadczyło miłości Jezusa. Dla wielu wiara nie jest czymś, na co warto tracić czas. Można się tym zasmucić i załamać ręce… Ale można to też potraktować jako szansę, żeby opowiedzieć o tym, co łączy nas z Pasterzem, który nie dość, że jest Dobry, to po prostu jest też Piękny – i zależy Mu na wszystkich: „Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz” (J 10, 16).
Autor: ks. Mateusz Tarczyński