Co właściwie dzieje się podczas Mszy?

Andrzej Macura dodane 22.03.2024 17:00 źródło: https://kosciol.wiara.pl

Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie, Boże, Ojcze wszechmogący, w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała, przez wszystkie wieki wieków. Amen. Amen! Amen!!
To liturgia, w której uczestniczymy najczęściej. Warto rozumieć czemu tak a nie inaczej.
                       Z cyklu „Powtórka z katechezy”
Trzeba przypomnieć? Na pewno warto. Więc przypomnijmy, że liturgia „jest celebrowaniem misterium Chrystusa, w szczególności Jego Misterium Paschalnego (…). W niej przez znaki dostrzegalne wyraża i dokonuje się uświęcenie człowieka, a Mistyczne Ciało Jezusa Chrystusa, to jest Głowa ze swoimi członkami, sprawuje pełny kultu publiczny należny Bogu” (KKKK 218).
Celebrowanie misterium Chrystusa, które, z jednej strony, uświęca w nim uczestniczących, a z drugiej jest czczeniem Boga. Mówiąc o mszy i sakramentach nigdy nie wolno o tym zapominać. Podobnie zresztą jak nie można zapominać po co w ogóle wierzymy. Bo ta wiara jest nieodłącznie związana z nadzieją. Bo Bóg zaoferował nam przez Jezusa Chrystusa coś niesamowitego: życie wieczne w wiecznej szczęśliwości. Taką ofertę odrzucić byłoby wielką głupotą…
W powtórce z katechezy nie sposób nie wspomnieć o tym, jak sprawujemy Eucharystię. No bo niby wiadomo: ksiądz, ministranci, lud, jakieś czytania, jakieś modlitwy…. No nie, warto rozumieć znacznie więcej.

Cztery części
Celebrowanie Eucharystii dzieli się zasadniczo na cztery części: obrzędy wstępne, liturgię słowa, liturgię eucharystyczną i obrzędy zakończenia. Te pierwsze zaczynają się… Właściwie od wejścia kapłana i ucałowania ołtarza, w tym momencie symbolu Chrystusa. Wejścia, które jest przypomnieniem, że wszyscy jesteśmy w drodze do Chrystusa, do domu Ojca w niebie. Ksiądz ubrany jest przecież w ornat, czyli – zauważmy ten krój jego stroju – płaszcz, pelerynę… .
Potem padają pierwsze słowa: że zaczynamy celebrację „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Nie w imię podzielania jakiejś ideologii, w imię koncepcji społecznych czy politycznych… Nie w imię naszych własnych upodobań: w imię Boga. Potem jest przypomnienie, że „Pan wśród nas”. Potem w świadomości własnej grzeszności przepraszamy za nasze grzechy prosząc „wszystkich aniołów i świętych” i współobecnych na Eucharystii o modlitwę za nas… Potem, nie wchodząc w zawiłości liturgicznych reguł, często chwalimy Boga słowami hymnu „Chwała na wysokości Bogu”. No i jest w końcu zbierająca nasze modlitwy modlitwa kapłana: kolekta… I tyle obrzędy wstępne. Obrzędy zakończenia z kolei to właściwie tylko błogosławieństwo i rozesłanie. Ważniejsze oczywiście to, co jest pomiędzy nimi.

Dialog z Bogiem
A jest najpierw liturgia słowa. Słuchamy Boga, który mówi do nas pismem do nas skierowanym, przez słowa Pisma Świętego. Tak, słuchamy Boga. Ale liturgia słowa ma właściwie strukturę dialogu. Pierwsze czytanie, w niedzielę i uroczystości najczęściej ze Starego Testamentu. Naszą odpowiedzią na usłyszane słowo Boga jest modlitwa psalmem responsoryjnym; odpowiadamy Bogu modlitwą z Pisma Świętego, modlitwą, która też jest Jego słowem. Zanurzamy się w myślenie Boga…
Potem, w niedzielę i uroczystości jest drugie czytanie, z Nowego Testamentu; z listów apostolskich, z Apokalipsy… I znów naszą odpowiedzią jest śpiew Alleluja (czy w Wielkim Poście Chwała Tobie Słowo Boże czy Chwała Tobie Królu Wieków), z wersetem, prawie zawsze z Pisma, które jest kluczem do zrozumienia czytanej tego dnia Ewangelii… Ciągle ten modlitewny dialog słuchania Boga i odpowiadania Mu słowami z Pisma. Ale na Ewangelii dialog się nie kończy. Homilia to też głoszone żywym słowem, nie czytanym, Słowo Boga. A po niej znów czas na naszą odpowiedź. Najpierw Wyznanie Wiary, którego złożenie jest naszym „Amen”, naszym przytaknięciem temu, co mówi Bóg. To deklaracja: tak, wiemy Boże kim jesteś, na serio traktujemy, co do nas mówisz. A potem naszą odpowiedzią jest modlitwa. „Modlitwa wiernych” mówimy o niej. Modlimy się za Kościół, za świat, za potrzebujących, za zmarłych, za nas samych… Uwzględniając też kontekst tego o czym mówił do nas w swoim słowie Bóg…

Nasze i Chrystusa wielbienie Boga
No i następuje liturgia eucharystyczna. Rozpoczyna ją przygotowanie darów. Sedno tego obrzędu ujawniają słowa, które słyszmy będąc na Mszy bez śpiewu:
„Błogosławiony jesteś, Panie, Boże wszechświata, bo dzięki Twojej hojności otrzymaliśmy chleb, który jest owocem ziemi i pracy rąk ludzkich; Tobie go przynosimy, aby stał się dla nas chlebem życia”.
I podobne słowa wypowiada kapłan nad kielichem z winem… Przynosimy chleb i wino, by stały się Ciałem i Krwią Chrystusa. Ale razem z nimi przynosimy też naszą codzienność: naszą pracę, nasze troski, nasze bóle, nasze porażki, nasze zwycięstwa, nasze radości; przynosimy nas samych. I składamy Bogu w ofierze. Żeby Go uczcić, żeby się Jemu powierzyć. Bo On jest Panem, On jest Bogiem. I godzien jest, by oddawać Mu chwałę.
Przypominają to słowa prefacji, odmawianej czy śpiewanej po dialogu „Pan z wami”, „I z duchem twoim”, „W górę serca”, (czyli „radujmy się”)„Wznosimy je do Pana”, „Dzięki składajmy, Panu Bogu naszemu”, „Godne to i sprawiedliwe”. Czemu? Za co dziękować? Prefacji mamy cała masę i w każdej ujęto to inaczej. Ogólnie: za to, że istniejemy, za to, że zostaliśmy odkupieni i za to, że Bóg chce nas kiedyś w niebie. Jest więc za co. I dlatego – słyszmy na zakończenie każdej prefacji – razem z aniołami świętymi wyśpiewujemy Bogu chwałę; bo święty jest Pan, Bóg Zastępów.
Potem jest tzw. Modlitwa Eucharystyczna. Wszystkie, choć różne, mają podobną strukturę. Najkrótsza z nich, znana jako druga, w najprostszej wersji zaczyna się od słów „Zaprawdę święty jesteś Boże, źródło wszelkiej świętości”. Lapidarne, ale pełne treści, prawda? Święty Bóg jest źródłem świętości. Nie „gimnastyka duchowa” czy „duchowa tresura”… Potem następuje epikleza, czyli prośba do Ducha Świętego, aby przyniesione chleb i wino stały się Ciałem i Krwią Chrystusa. Potem – anamneza, przypomnienie, częściej zwana przeistoczeniem. Wskazywana nieraz jako najważniejsza część Mszy. Czyli przytoczenie słów Jezusa z Wieczernika. Wierzymy, że te właśnie wypowiadane przez kapłana słowa sprawiają, że chleb staje się naprawdę Ciałem Chrystusa, a wino naprawdę Jego krwią. Wskutek transsubstancjacji – tak to nazywamy. Zachowując formę chleba i wina stają się one substancjalnie Ciałem i Krwią Chrystusa (niech tyle wystarczy; nie miejsce tu na tłumaczenie filozofii Arystotelesa i zainspirowanego nim tomizmu ;)).
Ale to nie koniec. Akcja liturgiczna toczy się dalej. Po przeistoczeniu jeszcze raz krótko wyznajemy naszą wiarę akcentując, co w niej najistotniejsze: że Chrystus – za nas! – umarł, że Chrystus – dla nas! – zmartwychwstał i że Chrystus powróci.. też dla nas, by nas wziąć do siebie. Najkrótsze streszczenie tego, w co wierzymy.
A potem? Przykładowo w drugiej modlitwie Eucharystycznej słyszmy: „Wspominając śmierć i zmartwychwstanie Twojego Syna, ofiarujemy Tobie, Boże, Chleb życia i Kielich zbawienia i dziękujemy, że nas wybrałeś, abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli”. Piękne, prawda? W dobie stawiania sprawy tak, jakbyśmy wierząc w Chrystusa robili Bogu łaskę, piękne przypomnienie, jak to jest naprawdę. Dziękujemy że nas wybrałeś do życia wiecznego, dziękujemy, że możemy Ci służyć, bo służba Tobie to szczęście… A potem modlimy się za Kościół, aby „wzrastał w miłości” razem z papieżem, biskupem, modlimy się za tych, którzy „zasnęli z nadzieją zmartwychwstania” i w końcu za nas samych, abyśmy mieli „udział w życiu wiecznym” ze wszystkimi świętymi…. Piękne powierzanie Kościoła i nas samych Bogu….
Warto zwrócić uwagę: te prośby wyrażone w tym miejscu mają charakter wyjątkowy. Przecież, wyrażone podczas sprawowania Eucharystii, są nie tylko prośbami wierzących, ale samego Chrystusa, który siebie za nas składa w ofierze Ojcu… A kończy się Modlitwa Eucharystyczna (każda!) Wielką Doksologią:
Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie, Boże, Ojcze wszechmogący, w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
Wielką, bo małą jest modlitwa „Chwała Ojcu”. Doksologią, czyli „chwały słowami”, liturgiczną formułą głoszącą chwałę Boga…
Przez Niego, z Nim i w Nim…. Właśnie dlatego, jak już wspomniano wcześniej, Eucharystia to najlepsza cześć oddawana Bogu Ojcu… Nie, nie po to jesteśmy na Mszy, żeby się zwyczajnie razem pomodlić. To coś znacznie więcej: modlimy się w Chrystusie, razem z Chrystusem i przez Chrystusa, naszego Pośrednika… I razem z Nim, ofiarującym Ojcu swoje posłuszeństwo aż do śmierci, wielbimy Boga; nie tylko słowami, ale całym życiem (przypomnijmy: składanym Bogu podczas przygotowania darów!). I z głębi tej świadomości powinno na zakończenie Wielkiej Doksologii popłynąć nasze „Amen”. Tak, niech będzie Bogu wszelka cześć i chwała, Amen, Amen, Amen. To „Amen” powinno wybrzmieć wyjątkowo mocno, bo jest najważniejszym „Amen” podczas całej Mszy świętej… Bo po to przyszliśmy, prawda? Eucharystia jest nie tylko zaczerpnięciem ze źródła zbawienia, ale także oddawaniem czci Ojcu. Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie… Jest za co Go chwalić…

Zaproszeni na ucztę
Po Wielkiej Doksologii rozpoczynają się obrzędy komunii. Modlitwą, której nauczył nas Jezus Chrystus, czyli „Ojcze nasz”. Wyjątkowo podczas Mszy nie kończymy jej słowem „Amen”, bo dalsza modlitwa kapłana jest jakby jej dalszą częścią.
Wybaw nas, Panie, od zła wszelkiego i obdarz nasze czasy pokojem. Wspomóż nas w swoim miłosierdziu, abyśmy zawsze wolni od grzechu i bezpieczni od wszelkiego zamętu, pełni nadziei oczekiwali przyjścia naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.
I ufni, że Bóg naprawdę mocen jest ochronić nas od wszelkiego zła i zamętu dodajemy:
Bo Twoje jest królestwo i potęga, i chwała na wieki.
A potem następuje modlitwa o pokój. Rozumiany nie tylko jako brak wojny, ale stan ducha. I o jedność wierzących w Niego. Zaś po nich trzykrotnie powtarzamy:
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami (obdarz nas pokojem).
A za chwilę kapłan pokazując Ciało Pańskie powie nam:
Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata. Błogosławieni, którzy zostali wezwani na Jego ucztę (w łacińskim oryginale sensowniej: „na ucztę Baranka)
Zatrzymajmy się tu trochę dłużej. Czemu „Baranek Boży”? To słowa Jana Chrzciciela o Jezusie. Tłumaczyłem w poprzednim odcinku cyklu, ale warto chyba powtórzyć: Jezus ustanawiając w Wieczerniku Eucharystię nawiązywał do Paschy, czyli wyjścia Izraela z Egiptu. I tak jak wtedy pierworodnych Izraelitów od śmierci uratowała krew baranków, którą oznaczono odrzwia domów, tak krew Jezusa, Baranka Bożego, ratuje wszystkich, którzy w niego uwierzą, od śmierci wiecznej. Gładzi ich grzech i daje życie wieczne. I Jego Ciało mamy teraz spożyć. Tak jak w Egipcie po uratowaniu była uczta, na której spożywano zabitego baranka…
Druga część tego, co mówi wtedy kapłan, też jest biblijnym cytatem. Z Apokalipsy. Ze sceny, w której Bóg okazuje się Zwycięzcą. Dokładnie brzmią one „Błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę Godów Baranka!”. Przytoczone tuż przed Komunią są przypomnieniem: ta Uczta (!), w której teraz uczestniczycie, to przedsmak uczty przygotowanej dla was w niebie; uczty Godów Baranka, na które otrzymaliście zaproszenie, godów Chrystusa z Kościołem. Udział w tej Eucharystycznej Uczcie jest znakiem, że ci, którzy w Niego wierzą, już na zawsze będą z Nim w niebie…
…Piękny znak, prawda? Eucharystia (czyli Dziękczynienie!) to przypomnienie Paschy z Egiptu, uczty przymierza spod Synaju i tej uczty z Wieczernika, która zapowiadała Chrystusowe, zbawcze dla nas, śmierć i zmartwychwstanie. To przez uobecnienie Jego śmierci i zmartwychwstania pokarm dla nas tu i teraz. I to przypomnienie, że mamy juz zaproszenie do nieba….

Bierzemy i jemy
Nasza odpowiedź na to przypomnienie? Odpowiadamy parafrazą słów setnika z Kafarnaum :
Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie (przyszedł pod mój dach) Ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja.
Klęczymy. Jesteśmy grzeszni, niegodni. Ale Bóg mówi słowo, nasza dusza zostaje uzdrowiona; Bóg podnosi nas z klęczek i pozwala podejść do ołtarza, by przyjąć Jego Ciało (i Krew); przyjąć pokarm na życie wieczne…
Słowo „komunia” znaczy „wspólnota”. Chodzi o wspólnotę człowieka z Bogiem i ludzi między sobą. Ten moment powinien być szczególnym znakiem naszej jedności… Na klęcząco czy na stojąco? Do ust czy na rękę? Nie wchodźmy w te gorszące z perspektywy tego co się wtedy dzieje spory. Na stojąco, w procesji, także na rękę, dobrze wpisuje się w prawdę, że to Uczta Paschalna – w drodze, w gotowości do wyjścia, że jej uczestnicy to posilający się pielgrzymi zmierzający na zaproszenie Boga do nieba… Na klęcząco, do ust, lepiej podkreśla naszą cześć wobec Chrystusa, naszą niegodność… Ale przecież On moment wcześniej „powiedział słowo” i podniósł nas z klęczek, prawda? W każdym razie przyjmujemy w Komunii pokarm na życie wieczne. O owocach Komunii pisałem w poprzednim odcinku cyklu. Tu tylko przytoczmy jeszcze raz słowa Jezusa:
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

Szybkie zakończenie

Potem jest jeszcze (przynajmniej może być) wspólne dziękczynienie Bogu za otrzymane łaski. I modlitwa kończąca tę cześć Mszy. A potem, już tylko obrzędy zakończenia. Z błogosławieństwem i rozesłaniem.
Rozesłaniem: „Idźcie w pokoju Chrystusa” – mówi kapłan. „Bogu niech będą dzięki”? Nie, nie za to, że już koniec, ale za to, co się właśnie dokonało. Ale…
Po łacinie jest nie „Idzie w pokoju Chrystusa”, ale trudne do zgrabnego przetłumaczenia na polski „Ite missa est”. Idźcie, jesteście posłani? Taki jest mniej więcej tego sens. Taka gra słów: „missa” czyli msza jest skończona, ale też „jest misja” do spełnienia. Nakarmieni Bożym słowem i Ciałem Chrystusa idźcie w świat. Bądźcie w nim jak prawdziwi chrześcijanie. Jak ci, którzy mają zaproszenie do nieba. Niech ludzie patrząc na was będą mogli dostrzec Chrystusa… Bo jesteśmy przecież na ziemi Jego światłem, by ludzie patrząc na nas chwalili Boga. Bo mamy być dla tego świata jak sól, która nada mu lepszy smak, która ochroni go przed zepsuciem. A jeśliby sól utraciła swój smak…

Skip to content